Sport

Mają marzenia

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa Wielką Sobotę spędzi w Lublinie, mierząc się z mistrzami Polski.

Jason Doyle nie zawodzi w zespole Włókniarza. Fot. Marcin Karczewski/PressFocus

Bezsprzecznym faworytem spotkania w Lublinie będzie miejscowy Orlen Oil Motor. Lublinianie już na rozpoczęcie ligowego sezonu rozbili na wyjeździe drużynę aspirującą do awansu do pierwszej czwórki. Tym teamem był Stelmet Falubaz Zielona Góra, który 11 kwietnia „Koziołki” rozgromiły aż 59:31 i to pomimo słabszej jazdy Bartosza Zmarzlika. Reszta zawodników z Lubelszczyzny spisywała się natomiast bez żadnych zarzutów, zaszalał na przykład Wiktor Przyjemski. Przy swoim nazwisku aktualny juniorski mistrz świata zapisał 11 punktów w czterech startach. Na uwagę zasługuje także występ Mateusza Cierniaka, który nie błyszczał w przedsezonowych sparingach czy turniejach indywidualnych. Tymczasem w pierwszej kolejce rodowity tarnowianin zdobył płatne 13 „oczek” (8 oraz 5 bonusów).

Trudne zadanie

Częstochowskie „Lwy” zaliczyły falstart, przegrywając u siebie z BayerSystem GKM-em Grudziądz 39:51. Biało-zielonym z trudnością przyjdzie więc walka o jakiekolwiek ligowe punkty w Lublinie. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę trener czterokrotnych drużynowych mistrzów kraju, Mariusz Staszewski. Szkoleniowiec zaznacza, że w ekstralidze nie ma łatwych przeciwników do pokonania. – Wiadomo, że Motor jest wybitnie mocnym zespołem. Tak czy inaczej każdy mecz będzie miał dla nas duży poziom trudności. Nigdzie nie będzie łatwo – mówi Mariusz Staszewski.

Co zformą zawodników?

Trener Włókniarza na pewno może liczyć na Jasona Doyle’a. Jeszcze przed sezonem mówiło się, że rajder z Australii będzie pierwszą „strzelbą” Włókniarza. Udowodnił to w premierowym starciu przeciwko grudziądzkim „Gołębiom”, gromadząc 15 punktów w sześciu swoich gonitwach. Ponadto był jedynym żużlowcem gospodarzy, który ograł rozpędzającego się z zawodów na zawody Michaela Jepsena Jensena. W meczu z GKM-em nieźle poradził sobie także Piotr Pawlicki (10+2), choć poniekąd wierzono, że stać go na więcej. Z pewnością nad skuteczniejszą jazdą wciąż muszą popracować pozostali przedstawiciele częstochowskiego klubu. 

– Niestety, forma innych zawodników na razie nie jest za wysoka. Już w sparingach widać było, że dyspozycja niektórych naszych zawodników jest różna – raz lepsza, raz gorsza. Musimy się „rozjechać” i popracować nad tym, aby w kolejnych meczach nie tracić korzystnych sytuacji wynikowych już we wstępnych fazach batalii – dodaje nasz rozmówca.

Wymarzony wynik

W sobotniej rywalizacji – zdaniem ekspertów – Włókniarz skazany jest na pożarcie przez Motor. Ambicji jednak nigdy za wiele, a z tego Staszewski i prowadzona przez niego ekipa są właśnie znani. Szef sztabu szkoleniowego „Lwów” zapowiada walkę. Ma nawet swój wymarzony końcowy wynik potyczki lubelsko-częstochowskiej, choć dla wielu fachowców wydawać się on może nierealny. – Marzę o rezultacie 46:44 na naszą korzyść, ale będzie o to niezmiernie ciężko – zakończył.

Norbert Giżyński