Sport

Mądre zarządzanie

Jagiellonia udowadnia, że nie trzeba ściągać piłkarzy za duże pieniądze, żeby osiągać bardzo dobre wyniki.

Afimico Pululu to jeden z najlepszych transferów Jagiellonii w ostatnich latach. Fot. Dawid Figura / Press Focus

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

Europejskie tuzy przeznaczają coraz większe pieniądze na transfery piłkarzy. Do ogólnego trendu w futbolu dostosowały się także polskie kluby, które wydają rekordowe sumy jak na swoje możliwości. Wśród nich jest ekipa z Podlasia, która ściąga piłkarzy głównie za darmo, ale to nie oznacza, że nie inwestuje.

Odpowiedni ludzie

1 marca 2022 roku dyrektorem sportowym Jagiellonii został Łukasz Masłowski. Być może najważniejszą i najbardziej udaną decyzję podjął on ponad rok później, dając Adrianowi Siemieńcowi stanowisko pierwszego trenera. Od tego czasu ta dwójka nadaje ton zmianom, które zachodzą w klubie. Wszystko zaczęło się w sezonie 2023/24, który zakończył się mistrzostwem Polski. Letnie transfery do klubu? Jarosław Kubicki, Adrian Dieguez, Dominik Marczuk, Kristoffer Hansen oraz Afimico Pululu. Wszyscy ci piłkarze byli kluczowymi elementami drużyny Siemieńca, która sięgała po historyczne dla Jagi złoto. Teraz w klubie został tylko ten ostatni i dalej jest ważną częścią zespołu. Co łączy ich wszystkich? Jagiellonia nie zapłaciła za nich ani jednego euro! W zimowym okienku klub jeszcze zarobił, ponieważ za pół miliona euro sprzedał na Cypr Miłosza Matysika.

Jak to wyglądało w sezonie 2024/25, w którym Jagiellonia zdobyła brązowy medal i dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji? W letnim okienku przyszli między innymi Darko Czurlinow, Joao Moutinho czy Lamine Diaby-Fadiga. Pierwsi dwaj byli ważnymi ogniwami w taktyce 33-letniego szkoleniowca i obaj trafili do Białegostoku w ramach wypożyczenia. Ściągnięto także Cezarego Polaka z Kotwicy Kołobrzeg, za którego zapłacono. W mediach padały kwoty w przedziale 200-300 tysięcy euro. Zimą zespół wzmocnił Norbert Wojtuszek, za którego wyłożono 300 tysięcy, ale złotych. Oprócz tego przyszli Leon Flach za darmo czy Enzo Ebosse na wypożyczenie. Skąd Duma Podlasia miała pieniądze? Latem za ponad 3 miliony euro sprzedała Bartłomieja Wdowika i Dominika Marczuka.

Plac przebudowy

W tym sezonie Jagiellonia nie przypomina drużyny sprzed roku. Z klubu odeszło wielu piłkarzy, więc dyrektor Masłowski musiał intensywnie pracować. W mediach pojawiały się informacje, że klub nie ma pieniędzy, co zdementował prezes Ziemowit Deptuła, wskazując, że są one wydawane, ale w przemyślany sposób. – Każdy transfer oceniany jest przez pryzmat przydatności zawodnika do drużyny, a nie tylko kasy, którą trzeba zapłacić. Aczkolwiek tutaj też musimy utrzymać pewien balans. Tego się trzymamy, ponieważ chcemy, aby Jagiellonia była klubem stabilnym i równo punktującym od strony finansowej – podkreślał Deptuła w jednym z wywiadów.

W tym okienku transferowym za pieniądze ściągnięto między innymi Bernardo Vitala, Dimitrisa Rallisa czy Dawida Drachala, ale zespół dalej opiera się na darmowych transferach i wypożyczeniach. Tak do Białegostoku trafił nie tylko Alez Pozo, który już teraz pokazuje, że ma spore umiejętności, ale także Louka Prip, który trafił z ligi tureckiej, dobrze znany w Białymstoku Wdowik, Alex Cantero oraz Sergio Lozano z lig hiszpańskich, a w ostatnim dniu okienka Andy Pelmard z francuskiego Clermont Foot. Każdy z tych zawodników ma większe lub mniejsze problemy, ale trener Siemieniec umie wyciągać z piłkarzy ich najlepsze cechy.

To, że Jagiellonia nie zapłaciła za te transfery, nie oznacza, że zarobione pieniądze wyparowały. Są one przeznaczane na pensje dla zawodników, ale także na premie czy pieniądze dla agentów. Kwoty są duże, a nieliczni płacą lepiej. To świadczy o rozwoju Jagi i mądrym zarządzaniu sukcesem.

Miłosz Cebo