Sport

Ma być najlepszy

Portugalczykom w Piaście do tej pory nie szło najlepiej, ale Leandro Sanca w ostatnim czasie pokazuje, że może być tym wyjątkiem.

Leandro Sanca, bohater Piasta w meczu z beniaminkiem z Niecieczy. Fot. Norbert Barczyk / Press Focus

PIAST GLIWICE

Czy to właśnie 25-letni skrzydłowy wyciągnie na dobre zespół z dna tabeli? Transfer Sanki do gliwickiego klubu nie wyróżniał się na tle reszty zagranicznego zaciągu, który latem wypełnił kadrę Piasta po dokonanych zmianach. Zawodnik portugalskiej drużyny Chaves przez dwa sezony (2023/24 i 2024/25) zaliczył łącznie 51 występów, w których zdobył jedną bramkę i zaliczył trzy asysty. Liczby nie powalały, ale sam piłkarz nie potrzebował wiele czasu, by przekonać do siebie sztab szkoleniowy i trenera Maxa Moldera.

Zajechał Słoniki

Szybko bowiem przy Okrzei zaczęła panować opinia, że na treningach najlepiej wypada właśnie Sanca. 25-latek wykorzystał też słabość konkurencji na skrzydłach, a pozycja ta w poprzednich rozgrywkach była sporym problemem Piasta, zwłaszcza odkąd odszedł do Rakowa Michael Ameyaw. Wracając jednak do Portugalczyka, to w połowie sierpnia, po przymusowej przerwie ligowej spowodowanej przełożeniem jednego z meczów, wskoczył on do podstawowego składu górnośląskiej drużyny i tego miejsca już nie oddał. W sześciu meczach Sanca się wyróżniał, ale to, co najważniejsze, czyli liczby, przyszły dopiero w ostatnim spotkaniu z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Skrzydłowy oddał dwa strzały, które dały dwa gole, choć przy jednym bramkę przypisuje się Hiszpanowi Juande, od którego piłka po prostu się odbiła. Nie zmienia to jednak faktu, że motorem napędowym w powrocie ze stanu 0:2 do 4:2 był właśnie on. – Zaczęliśmy bardzo źle ten mecz z dwoma bardzo łatwo straconymi bramkami. Później udało nam się strzelić gola kontaktowego. W drugiej połowie zaczęliśmy grać z dużą pewnością siebie. Stwarzaliśmy sobie dobre sytuacje i wiedzieliśmy, że uda nam odwrócić losy tego meczu. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w osiągnięciu tego pierwszego zwycięstwa. Musimy teraz pracować dalej i walczyć o kolejne wygrane – powiedział po sobotniej wygranej Leandro Sanca.

Poprzednicy rozczarowali

Historia 25-latka jest znakiem czasów, gdyż choć urodził się w Lizbonie, to posiada też drugie obywatelstwo, a mianowicie Gwinei Bissau. Jest on jednak „produktem” portugalskiej myśli szkoleniowej, bo reprezentował barwy Belenenses, Bragi czy Coimbry. Sanca poprawił już swój bramkowy dorobek z poprzedniego sezonu spędzonego w Chaves, ale może też poprawić wizerunek portugalskich piłkarzy w Piaście. Jeśli bowiem Hiszpanie przy Okrzei wyrobili sobie niesamowitą markę, to z ich sąsiadami z zachodu już tak nie jest. Do tej pory barwy gliwickiego klubu broniło trzech Portugalczyków i każdy okazał się większym lub mniejszym rozczarowaniem. Środkowy obrońca Miguel Nobrega miał być następcą Ariela Mosóra, bo w ojczyźnie pełnił funkcję kapitana swojej drużyny. U trenera Aleksandara Vukovicia jednak kompletnie się nie sprawdził i nie wykorzystał żadnej z otrzymanych szans. Skrzydłowy Tiago Alves wyróżniał się w pierwszej lidze w Polsce i miał momenty w Piaście, ale nie znalazł długoterminowo uznania w oczach Waldemara Fornalika. Z kolei napastnik Rabiola swego czasu nie był w stanie strzelić ani jednego gola, a jeden z działaczy klubu chciał go nawet wysłać do… okulisty. Mówiono o nim, że gra dobrze tyłem do bramki. Przodem nie potrafił…

Jak widać poprzeczka może i dla Leandro Sanki nie jest wysoko zawieszona, ale skrzydłowy ma wszystko, by chodzić po Gliwicach z podniesionym czołem. Odważna gra i gole mogą pomóc Piastowi wyjść z kryzysu, w jaki wpadł na początku rozgrywek. Czy tak będzie, pokażą najbliższe tygodnie…

(KRIS)

Portugalczycy w Piaście

Tiago Alves – 40 meczów i 5 goli
Miguel Nobrega – 5 meczów i 0 goli
Rabiola – 16 meczów i 0 goli
Leandro Sanca – 8 meczów i 2 gole