Ma być lepiej!
W trakcie reprezentacyjnej przerwy przy Okrzei muszą sobie odpowiedzieć na sporo pytań.
W trudnym momencie trzeba polegać na takich graczach jak kapitan Jakub Czerwiński (z lewej). Fot. Wojciech Szubartowski / Press Focus
PIAST GLIWICE
Trener Max Molder już na starcie swojej pracy w Piaście mierzy się z kryzysem sportowym i mentalnym. Od tego, jak Szwed sobie z tym poradzi, może zależeć jego dalsza praca i pozycja w gliwickiej szatni.
Poprzednik ugasił pożary
Piast na przerwę reprezentacyjną udał się z dorobkiem zaledwie trzech punktów, dwoma strzelonymi golami, brakiem choćby jednego zwycięstwa w pięciu meczach. Daje to oczywiście niechlubne, przedostatnie miejsce w tabeli.
Poprzednik szwedzkiego trenera, czyli Aleksandar Vuković, też nie zaczynał z łatwej pozycji. Po pierwsze wszedł w buty pożegnanego Waldemara Fornalika, który z gliwickim klubem osiągnął największe sukcesy w historii i długo wyciskał zespół jak cytrynę. „Vuko” sprawdził się nie tylko w roli strażaka – wyciągał drużynę z większych i mniejszych kryzysów. W poprzednim sezonie Piast przecież nie był w stanie wygrać przez cały wrzesień i ponad połowę października, ale potem było jednak lepiej. To daje pewną nadzieję fanom gliwiczan, choć na pewno duże znaczenie będzie miała osobowość, jak i podejście nowego trenera Piasta.
Czują, że gra się poprawia
Max Molder został wybrany po wyjątkowo szczegółowej analizie i przeglądzie kandydatów. Władze klubu obdarzyły go sporym zaufaniem, o czym świadczy nie tylko dłuższy kontrakt (trzyletni). Test cierpliwości i zaufania nadszedł błyskawicznie. Wydaje się, że mecze po wrześniowej przerwie będą kluczowe dla kierunku, w którym pójdzie zespół. W głowie szwedzkiego trenera, ale pewnie i jego piłkarzy toczą się bitwy myśli i odczuć, bo nie jest tak, że wszystko, co związane z początkiem tego sezonu, jest fatalne. Piast miał więcej dobrych niż złych meczów, bowiem w spotkaniach z Górnikiem, Motorem czy ostatnio z Zagłębiem w Lubinie gliwiczanie byli stroną przeważającą i powinni wygrać. Motorycznie drużyna wygląda na dobrze przygotowaną do sezonu, co jest w polskiej lidze dość ważnym aspektem. W defensywie widać solidność i umiejętność neutralizacji poczynań ofensywy rywali. Z kolei w meczu z Miedziowymi górnośląska drużyna zaczęła oddawać więcej strzałów, co od razu przełożyło się na pierwsze gole w tym sezonie. – W tej lidze jest tak, że żeby wygrać, po prostu musimy dać z siebie jeszcze więcej. Doskonale zdajemy sobie sprawę, w jakim miejscu jesteśmy i w czym musimy się poprawić. Na razie ta praca nie daje wyczekiwanych efektów w postaci punktów, ale czujemy, że gra się poprawia – podkreślał po spotkaniu w Lubinie kapitan Jakub Czerwiński.
Praca sama się obroni?
Wydaje się, że bardzo ważna albo wręcz najważniejsza będzie kwestia mentalna. W dołek łatwo wpaść, ale wykaraskać się o wiele trudniej. Poza tym serie meczów bez wygranej powodują nerwowość i to czasem jest większy przeciwnik niż ten na boisku. Piłkarze Piasta zdają sobie sprawę, że sportową złość spowodowaną ostatnimi niepowodzeniami muszą wyładowywać na treningu i w meczach. – Musimy trzymać się razem, musimy wierzyć i musimy być zespołem. Teraz jest czas, żeby pracować jeszcze więcej. Chcemy dać naszym kibicom zwycięstwo. Jesteśmy w trudnym momencie i obiecuję, że będziemy pracować jeszcze ciężej. Wierzymy, że będzie lepiej i mam nadzieję, że kibice będą nas wspierać tak jak zawsze – dodaje Jorge Felix. Hiszpański ofensywny piłkarz, tak jak kapitan Czerwiński, w klubie z Okrzei ma długi staż i przeżył sporo sukcesów, jak i kryzysów. Jeśli gliwiczanie wydźwigną się z tego, to zyskają wszyscy związani z klubem.
(KRIS)
