Sport

Liga w żałobie

Zmarł Donald „Slick” Watts, były rozgrywający Seattle SuperSonics, New Orleans Jazz i Houston Rockets.

Jeremy Sochan (z lewej) w meczu z Lakers był trzecim strzelcem swojej drużyny. Fot. PAP / EPA

NBA

Donald „Slick” Watts miał 73 lata. Syn Donald Watts oraz wnuk Isaiah Watts, który gra obecnie w Washington State (akademicka liga NCAA), uhonorowali jego pamięć w mediach społecznościowych. „Slick” Watts w 1973 roku podpisał kontrakt jako free agent z Seattle SuperSonics. Spędził w tym klubie pięć sezonów, w pierwszym zajął trzecie miejsce w głosowaniu na Debiutanta Roku. Najlepszy okres miał w rozgrywkach 1975/76, gdy prowadził w lidze zarówno w asystach, jak i przechwytach. Wtedy też wybrano go do NBA All-Defensive First Team. Był znany z charakterystycznego wyglądu – ogolonej głowy i opaski na czole. Zapamiętano go także z niekonwencjonalnego stylu gry, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników lat 70. W całej karierze miał średnie 8,9 punktu, 6,1 asysty oraz 2,2 przechwytu na mecz. Po zakończeniu kariery zawodniczej pracował w kilku szkołach w Seattle, ucząc podstaw basketu. Wraz z synem Donaldem prowadził również akademię Watts Basketball Training. W 2017 roku przeszedł na emeryturę.

Za nami kilka bardzo ciekawych meczów. Denver Nuggets do San Francisco pojechali bez Nikoli Jokicia oraz Jamala Murraya (na listę kontuzjowanych zostali wpisani w niemal ostatniej chwili). Wydawało się, że bez duetu liderów goście są na straconej pozycji, ale nic z tych rzeczy. Aaron Gordon rzucał jak natchniony i zanotował rekord sezonu w postaci 38 punktów. Z kolei motorem napędowym całego zespołu był Russell Westbrook, który trafił kluczową „trójkę” w końcówce, a w całym meczu zaliczył triple-double (12 punktów, 12 zbiórek, 16 asyst). Przyjezdni w połowie mieli 12 punktów przewagi i na finiszu nie dali sobie wydrzeć prowadzenia. Po stronie gospodarzy rej wiedli Jimmy Butler (23 punkty, 8 zbiórek, 6 asyst) oraz Stephen Curry (20 punktów, 7 asyst). Draymond Green z kolei został szóstym zawodnikiem w historii Golden State, który zaliczył co najmniej 6000 zbiórek. Brandin Podziemski z powodu kontuzji opuścił piąty kolejny mecz, ale nieoficjalnie mówi się, że rozgrywający może wrócić już w najbliższym spotkaniu. Golden State utrzymali się na 6. miejscu w Konferencji Zachodniej, a tuż za nimi plasuje się Minnesota.

San Antonio grali w Crypto.com Arena w Los Angeles. Spurs byli bez szans, gospodarze wygrali każdą kwartę. Co prawda LeBron James wciąż pozostaje na ławce (kontuzja pachwiny), ale tego wieczoru ciężar gry wzięli na siebie Austin Reaves (30 punktów, 5 „trójek”, 7 zbiórek, 6 asyst)) oraz Luka Donić. Słoweniec ponownie był bardzo blisko triple-double – 21 punktów, 14 asyst, 9 zbiórek. Gospodarze kontynuują dobrą passę we własnej hali, gdzie wygrali 8 kolejnych meczów.

Spurs muszą sobie radzić bez obu kontuzjowanych gwiazd – Victor Wembanyama i De'Aaron Fox nie zagrają już do końca sezonu. Debiutant Stephon Castle zdobył 23 punkty, nie zawiódł też Jeremy Sochan. Nasz reprezentant z ławki rezerwowych zanotował 15 punktów i był trzecim strzelcem San Antonio. Miał przy tym bardzo dobry procent skuteczności (7 z 9 z gry), 3 zbiórki i asystę.

Wyniki:New York - Miami 116:95, Golden State - Denver 105:114, New Orleans - Detroit 81:127, Minnesota - Indiana 130:132 po dogrywce, Houston - Philadelphia 144:137 po dogrywce, Utah - Chicago 97:111, Portland - Washington 112:97, Sacramento - Memphis 132:122, Phoenix - Toronto 129:89, LA Lakers - San Antonio 125:109.

(p)