Liderzy przez duże „L”
Myślimy już o Legii. Chcemy zwyciężyć – mówi trener Marek Papszun, promując jednocześnie swoich czołowych piłkarzy w jedenastce wygrywającej kolejne mecze.
Gustav Berggren i Kacper Trelowski to dziś liderzy „Medalików”. Fot. Grzegorz Misiak / Press Focus
Kolejnym po Władysławie Koczerhinie piłkarzem, który zdecydował się dłużej występować w klubie spod Jasnej Góry, jest Gustav Berggren. Kontrakt szwedzkiego pomocnika będzie obowiązywał do 30 czerwca 2026 roku. „Gusti” został zawodnikiem Rakowa w lipcu 2022 roku. W czerwono-niebieskiej koszulce zadebiutował 7 sierpnia w wyjazdowym spotkaniu przeciwko Górnikowi Zabrze. Swojego pierwszego gola strzelił 27 maja 2023 roku, pokonując bramkarza Zagłębia Lubin.
Dobrze zna swoich piłkarzy
Przypadek Szweda w Rakowie jest szczególny. Trener Marek Papszun w mistrzowskim sezonie rzadko na niego stawiał, nie był do niego przekonany. Berggren skorzystał dopiero na zmianie trenera i u Dawida Szwargi stał się liderem drużyny. Po powrocie Papszuna zachował miejsce w pierwszym składzie, ale po słabym, przegranym meczu z GKS-em Katowice – to jego błąd dał gościom zwycięską bramkę – mógł to miejsce stracić. Na szczęście dla wiceliderów ekstraklasy tak się nie stało; potwierdziło się, że trener Papszun doskonale zna swoich piłkarzy. Począwszy od wygranego meczu z Lechem na Bułgarskiej, Berggren był królem polowania. Dominował w środku pola, z łatwością przechwytywał piłkę, napędzał akcje częstochowskiej drużyny. Stał się jej prawdziwym liderem, nic zatem dziwnego, że i postrzeganie jego pryncypała nabrało nowych barw. – Odchodząc z Rakowa, nie myliłem się, że to zawodnik, który będzie wartością dodaną zespołu – mówi Marek Papszun. – Potrzebował czasu na adaptację, a charakter, osobowość, ale i umiejętności predysponowały go do tego, co dzisiaj widzimy, czyli do roli lidera zespołu. Lidera przed duże „L”. Byłoby szkoda, gdyby latem od nas odszedł. Z drugiej strony kariera jest jedna, życie jest jedno, więc ja też kibicuję, by moi zawodnicy odchodzili do jak najlepszych klubów. Ale „Gusti” tu i teraz walczy z nami o mistrzostwo kraju.
Dodajmy, że 27-letni Szwed wystąpił do tej pory w 90 ekstraklasowych meczach i strzelił siedem goli. W 2023 roku wywalczył z Rakowem mistrzostwo Polski. – Cieszy mnie, że nasza kadra jest szeroka, rywalizacja na wielu pozycjach się klaruje, ale wszyscy muszą dojść do optymalnej dyspozycji, byśmy byli w stu procentach zadowoleni – podkreśla trener Papszun.
14. czyste konto
Równie mocne notowania ma nie tylko w Częstochowie – bo wymienia się go także w kontekście reprezentacji – bramkarz Kacper Trelowski, który w spotkaniu z Piastem w Gliwicach po raz 14. w tym sezonie zachował czyste konto. Mało tego, zaliczył genialną asystę przy bramce Jonatana Brunesa, posyłając do norweskiego napastnika „szczura” przez pół boiska. To podanie pokazywane było potem wiele razy przez wszystkie telewizje. – Zamiar na pewno nie był przypadkowy, a kwestia wykonania, to już proszę o to zawodnika zapytać – uśmiechał się trener Rakowa na pytanie o ten niecodzienny bramkowy „akompaniament” swego golkipera. – Brawo dla „Trela” nie tylko za asystę, bo rzadko się zdarza, by bramkarz taką zaliczył, ale i za kolejne czyste konto. Składam mu więc podwójne gratulacje, bo to, co robi w tym sezonie, jest imponujące nawet dla mnie, chociaż już dużo widziałem i przeżyłem w piłce.
Przygotowania pod Legię
Tymczasem od początku tygodnia w Częstochowie pełną parą idą przygotowania do jednego z najważniejszych wydarzeń sezonu, niedzielnego pojedynku z Legią. – Myślimy już o niej. Chcemy zwyciężyć – uśmiecha się trener Papszun, nie ukrywając oczekiwań. – Czeka nas jednak kolejne ciężkie spotkanie, ale jestem dobrej wiary. Wierzę w zespół, a przecież będą jeszcze nasi kibice, nasz 12. zawodnik, co doda nam skrzydeł. Jest to już ten etap rozgrywek, że pomału się wszystko zaczyna klarować, więc tym bardziej te małe rzeczy są ważne. Do każdego meczu tak samo się przygotowujemy, a tak naprawdę dla nas najważniejsza jest nasza strategia, nasz pomysł. Zaczęliśmy ostatnio wygrywać także u siebie, choć wcześniej domowe mecze nie były dla nas łatwe. Presja wewnętrzna na wygrywanie, nakładana także przeze mnie, może nieuzasadniona, sprawiała, że nie byliśmy gotowi podołać zadaniu. Na wyjazdach, gdzie ciśnienie było mniejsze i teoretycznie rzadko byliśmy faworytem, łatwiej nam się grało. Ale teraz boisko Rakowa znów jest areną trudną do zdobycia.
Zbigniew Cieńciała