Sport

Lepszy wróbel w garści

Beniaminek z Katowic zachował miano zespołu niepokonanego, lecz kosztem niżej notowanego rywala zyskał tylko punkt.

Tyle nam zabrakło do zgarnięcia pełnej puli - zdaje się pokazywać pomocnik Sparty, Rafał Kuliński. Fot. Facebook/Sparta Katowice

Wizyta ekipy Łukasza Piszczka ściągnęła na obiekt Rapidu liczniejsze niż zwykle grono kibiców. Trybuny opuszczali nieco zawiedzeni; Sparta pozostała niepokonana, ale ekscytujących momentów było niewiele. - Eee tam, po prostu mnie trafił... - Bartosz Kucharski znany jest z dystansu do samego siebie i przekory w wygłaszanych opiniach. Doświadczony golkiper katowiczan zebrał owacje za zachowanie w 4 minucie doliczonego czasu gry. Instynktownie, nogą, obronił wówczas uderzenie niepilnowanego Doriana Orlińskiego. To mogła być kropka nad „i” końcowych fragmentów tego spotkania, w których goście zaatakowali nieco odważniej i parę razy doprowadzili do „kotła” w polu karnym Sparty. Wcześniej przede wszystkim pilnowali tyłów, co logicznie tłumaczył ich grający szkoleniowiec. - Mecz rzeczywiście był zamknięty. Beniaminek ma jakościowych zawodników, więc byliśmy skoncentrowani na tym, by się zbytnio nie otworzyć. Wiedzieliśmy, że jeśli wyjdziemy za wysoko, będzie wiele prób piłki bezpośredniej, za plecy obrońców. A chcieliśmy tego uniknąć - wyjaśniał taktykę gości Piszczek.

Zza tej podwójnej gardy goście - pomijając wspomniane akcje z ostatniego kwadransa - z rzadka wychylali nosa. Powinni jednak objąć prowadzenie w pierwszej połowie: po świetnej szarży Kacpra Mendreli i dograniu na 10 metr Nikolas Wróblewski i Filip Żagiel wzajemnie... przeszkodzili w oddaniu soczystego strzału. Zamiast tego wyszło uderzenie z kategorii „taś taś” - toczącą się w ten sposób piłkę pewnie złapał Kucharski.

- W 3. lidze każdy mecz jest trudny, więc - mimo kilku naszych okazji - ten punkt trzeba szanować - Rafał Kuliński, jedyny, który zagrał we wszystkich siedmiu dotychczasowych meczach Sparty od deski do deski, nie sprawiał wrażenia rozczarowanego dwoma „zgubionymi” punktami. Jego drużyna mogła zgarnąć pełną pulę dzięki dwóm strzałom w odstępie kilku sekund w 18 minucie. Najpierw Daniel Paszek z ostrego kąta trafił w słupek, a zaraz potem - po „wykładce” Kulińskiego - Mayer Zambrano kapitalnie przymierzył pod poprzeczkę. Interwencja Alessio Valliona, który przeniósł piłkę nad bramką, była jednak najwyższej próby!

- Przed rozpoczęciem sezonu wiele osób marzyłoby o tym, żeby nie przegrać siedmiu meczów z rzędu i być w tym miejscu, w którym obecnie jest Sparta - powiedział trener Tomasz Wróbel. - Być może więc jest niedosyt po obu stronach, ale ja na rezultat narzekać nie będę. Jeśli meczu nie można wygrać, trzeba go zremisować - dodawał, kierując się zasadą „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”.

Dla Sparty był to trzeci remis w czwartym spotkaniu na własnym boisku. Lepiej idzie jej w gościach, bo wygrali wszystkie trzy mecze. W sobotę czeka ich wizyta w Zabrzu, a do Goczałkowic przyjedzie Ślęza Wrocław.

Dariusz Leśnikowski

◼  Sparta Katowice - KS Panattoni Goczałkowice 0:0

SPARTA: Kucharski - Piątek, Torres, Skroch - Michalski, P. Mazurek, Kuliński, Krzak - Zambrano (65. Glapka), Woźniak (65. Strączek), Paszek (85. Włodarczyk). Trener Tomasz WRÓBEL.

GOCZAŁKOWICE: Valion - Maroszek, Piszczek, Rabczak, Zięba (86. Flasz), Będzieszak - Płonka (86. Osipowicz), Wuwer, Żagiel (69. Rostkowski), Mendrela (86. Orliński) - Wróblewski. Trener Łukasz PISZCZEK.

Sędziował Dorian Skwara (Łódź). Widzów 300.

Żółte kartki: Glapka, Kucharski - Zięba, Wróblewski.