Lekcja pokory...
Trzeba prawdzie spojrzeć w oczy - nie dojechaliśmy na trzy ostatnie mecze - stwierdził mocno zawiedziony młody napastnik, Krzysztof Maciaś.
Mateusz Gościński, debiutował w mistrzostwach, ale swoją postawą mile zaskoczył i otrzymał od organizatorów wyróżnienie jedno z trzech dla najlepszych zawodników drużyny. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus
Na mistrzostwa świata Dywizji 1A do Sfantu Gheorghe jechaliśmy w umiarkowanych nastrojach, bo byliśmy przekonani, że Biało-czerwonych czeka trudne zadanie. Optymiści, a tych przecież nie brakuje, wierzyli w naszą reprezentację i oczekiwali zwycięstw oraz powrotu do elity. Mocno się przeliczyli, bowiem po dwóch zwycięstwach i trzech porażkach Polska zajęła 5. lokatę. Różnice punktowe były niewielkie, ale to słaba pociecha, bowiem w konfrontacjach z najlepszymi odstawaliśmy, porażka 0:3 z Wielką Brytanią na zakończenie turnieju tylko w tym utwierdziła.
Ukraina pokpiła
Nim doszło do meczu o honor, wytworzyła się ciekawa sytuacja. Brytyjczycy musieli wygrać z nami, by wspólnie z Włochami awansować do elity, a to dlatego, że hokeiści Ukrainy, tak dobrze prezentujący się w tym turnieju, w meczu z Japonią pokpili sprawę, przegrywając 2:3, gdy premiowane miejsce i historyczny awans mieli na wyciągnięcie ręki.
Współczuliśmy wschodnim sąsiadom, ale musieliśmy się zajmować problemami naszej drużyny. Biało-czerwonym trudno odmówić zaangażowania, ambicji i woli walki, lecz ustępowali rywalom pod względem fizycznym. Brakowało przyśpieszenia w odpowiednim momencie i byli o ułamek wolniejsi od rywali. Dołożyli do tego nieskuteczność i... brak szczęścia w kluczowych momentach, gdy wydawało się, że krążek znajdzie się w siatce, a ten w ostatniej chwili znikał pod parkanem lub w rękawicy bramkarza. Tak było również w ostatnim spotkaniu z Wyspiarzami, gdzie Bena Bownsa wykreowali na bohatera, za co otrzymał nagrodę na dla najlepszego gracza swojej drużyny. Zaliczył czyste konto, broniąc 40 strzałów, z czego 18 w ostatniej odsłonie. W niej Brytyjczycy ograniczali się do obrony, bo prowadzili już 3:0. Nim po końcowej syrenie doszło do wybuchu radości, brytyjska ekipa przez 40 minut solidnie pracowała na zwycięstwo.
Kadrowe roszady
W meczu z Brytyjczykami szkoleniowcy ponownie obdarzyli zaufaniem Tomaša Fučika, zaś w boksie po raz pierwszy pojawił się Maciej Miarka. Tym razem zagraliśmy na siedmiu obrońców, bowiem Olaf Bizacki ze względu na sprawy rodzinne otrzymał zezwolenie na wcześniejszy powrót. Z kolei w ataku powrócono do wyjściowych ustawień, bo roszady w meczu z Ukrainą nie przyniosły efektów.
Graliśmy z Brytyjczykami jak równy z równym, ale nic z tego nie wynikało. Atakowaliśmy z animuszem i z wiarą w powodzenie, jednak szybka akcja rywali na początku 18 minuty ostudziła nasze zapędy. Robert Dowd uderzył na bramkę, Fučik zdołał odbić krążek parkanem, ale przy dobitce Josha Wallera był bezradny. Drugi gol padł w podobnych okolicznościach. Czech z polskim paszportem znów odbił krążek przed siebie, tym razem przytomnie zachował się Dowd, pakując go do siatki. Gdy w 34 min za zagranie wysokim kijem do boksu kar powędrował Krystian Dziubiński, Wyspiarze zamknęli nas w naszej strefie i mocno „tłamsili”. Dobrze się jednak broniliśmy i była iskierka nadziei, że osłabienie przetrwamy. Tak się nie stało, bowiem Waller dostrzegł wychodzącego na czystą pozycję Ollie'ego Betteridge'a, a ten nie dał szans Fučikowi. Strata trzech goli przy tej klasie rywali wydawała się nie do odrobienia. Ostatnia tercja w wykonaniu naszych hokeistów była najlepsza w tym turnieju, ale znów nie było bramek.
- Oczekiwania były spore, ale trzeba prawdzie spojrzeć w oczy i powiedzieć, że nie dojechaliśmy na trzy ostatnie mecze – stwierdził mocno zawiedziony i poirytowany młody napastnik, Krzysztof Maciaś, bo wydawało mu się, że będzie miał inne zadanie na tej imprezie. - Teraz trzeba wziąć trochę oddechu, pojechać na wakacje, odpocząć i wszystko przemyśleć, a potem wyciągnąć właściwe wnioski i przygotowywać się do kolejnego sezonu reprezentacyjnego. Każdy na tych mistrzostwach miał pod górkę, ale wychodził z opresji i w kluczowych momentach okazywał się lepszy od nas. To prawda, że nasza skuteczność pozostawiała wiele do życzenia, niemniej oprócz tego elementu było jeszcze kilka innych, które miały wpływ na naszą grę. Przy tak wyrównanych drużynach trzeba wyjeżdżać na taflę z mocnym przekonaniem, że jest się silnym i każdego można pokonać. Nie można naszej postawy usprawiedliwiać tym, że mamy odmłodzoną reprezentację. To nie ma znaczenia, bo każdy z nas przyjechał, by wygrywać.
Skuteczność bolączką
- W każdym przegranym meczu nie graliśmy źle, ale nie strzelaliśmy goli i to była nasza bolączka – przekonywał po meczu z Brytyjczykami, trener Robert Kalaber. - Z Ukrainą prowadzimy 1:0, mamy kilka dogodnych okazji, ale je marnujemy. Potem role się odwróciły i to Ukraińcy nas karcili. Z Brytyjczykami był ten sam scenariusz i znów nie strzelamy gola, choć okazje były. Błąd, strata bramki i robi się nerwowo. Przypadkowa kara, dobrze ją broniliśmy, ale znów straciliśmy gola. Na tym turnieju brakowało nam lidera jakim jest Kamil Wałęga czy też Bartosz Fraszko. Wykończenie akcji pozostawiało wiele do życzenia. Jeżeli mamy sytuację do oddania strzału, to trzeba to zrobić. Tak właśnie robili Brytyjczycy, którzy uderzali, krążek odbijał się od parkanów bramkarzy i przejmujący go kolejni zawodnicy mieli już łatwiejsze zadanie.
Ten mistrzowski turniej to surowa lekcja pokory dla naszej reprezentacji. Poziom w tej dywizji jest wyrównany i trzeba się solidnie napracować, by odnosić zwycięstwa. Już dwa pierwsze spotkania pokazały, jaka to będzie skala trudności, a kolejne tylko to potwierdziły. Ten turniej przekonał nas, ile jeszcze pracy przed Biało-czerwonymi, by znów się cieszyć z sukcesu.
◼ Wielka Brytania – Polska 3:0 (1:0, 2:0, 0:0)
1:0 – Waller – Dowd – Tetlow (17:01), 2:0 – Dowd – Hazeldine (28:20), 3:0 – Betteridge – Waller (35:22, w przewadze).
Sędziowali: Mark Pearce (Kanada) i Daniel Prazak (Czechy) – Kai Juergens (Niemcy) i Simon Rieckien (Austria). Widzów 2367.
WLK. BRYTANIA: Bowns; O'Connor – Richardson, Halbert – Clements, Hazoloine – Batch, Tetlow; Lake (2) – Kirk – Perlini, Heilson – Waller - Dowd, Shudra – Duggan – Davies, Betteridge – Neilson (2) – Brown, Lachowicz. Trener Peter USSELL.
POLSKA: Fučik; Wanacki - Ciura, Bryk – Biłas, Naróg – Górny, Zieliński; Krężołek – Paś – Zygmunt, Jeziorski (2) – Komorski – Łyszczarczyk, Dziubiński (2) – Tyczyński – Sadłocha, Gościński – Syty – Maciaś. Trener Robert KALABER.
Kary: Wlk. Brytania – 4 min, Polska – 4 min.
Pozostałe wyniki: Japonia – Ukraina 3:2 (1:1, 2:0, 0:1), Włochy – Rumunia 7:1 (3:1, 3:0, 1:0).
1.Wlk. Brytania |
5 |
12 |
19:9 |
2.Włochy |
5 |
10 |
18:11 |
3.Ukraina |
5 |
9 |
16:10 |
4.Japonia |
5 |
7 |
14:16 |
5.POLSKA |
5 |
6 |
8:13 |
6. Rumunia |
5 |
1 |
6:22 |
13 SEKUND brakowało do końca kary Dziubińskiego, gdy Brytyjczycy podwyższyli na 3:0.
24. ZWYCIĘSTWO odnieśli hokeiści Wielkiej Brytanii w 36. meczu z Polską; do tego 2 remisy i 10 porażek, bramki 131:102.
31 STRZAŁÓW oddali Wyspiarze, o 9... mniej niż Biało-czerwoni.