Sport

(L)edwo mogę w to uwierzyć

Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado

Tym razem o Legii. Każdy sezon futbolowy przynosi coś niespodziewanego, ale tym razem może to być aż tak niespodziewane, jak klęska 30 tysięcy Rosjan pod Kłuszynem z pięciotysięczną ekipą husarską hetmana Stanisława Żółkiewskiego w 1610 roku.

Trudno w to uwierzyć, ale Legia może w następnym sezonie nie zagrać w europejskich pucharach! Wiadomo, że wejście przez ligę będzie bardzo trudne, po niedzielnej porażce z Jagiellonią może być wręcz niewykonalne. O tytule już nawet nie ma co wspominać... Różnica punktowa między liderującym Rakowem a Legią jest taka sama jak między Legią i czternastym w tabeli, walczącym o utrzymanie Zagłębiem Lubin, czyli piętnaście. Do trzeciej w tabeli Jagiellonii też już brakuje co niemiara - 11 punktów. 

Przez Puchar Polski będzie łatwiej, wystarczy wygrać jeden finałowy mecz, łatwo jednak kreślić te słowa na papierze, zwłaszcza jeśli dotyczą Legii. Skoro Jagiellonia właśnie pokonała Legię na Łazienkowskiej, dlaczego tego samego miałaby nie uczynić za chwilę zmotywowana Pogoń na stołecznym Stadionie Narodowym? Zmotywowana, bo przecież jeszcze nigdy nie udało się jej zdobyć Pucharu Polski… Dotąd pięciokrotnie docierała do finału i pięć razy odbijała się boleśnie od ostatniej przeszkody, musząc obejść się smakiem. Ostatni raz rok temu z Wisłą i ma tego serdecznie dość… 

Dlaczego Legii w tym sezonie nie idzie? Pierwsza diagnoza wydaje się prosta. Nie daje sobie rady z ligową czołówką. Do tej pory rozegrała pięć z sześciu meczów z zespołami, które zajmują obecnie trzy pierwsze miejsca w tabeli – Rakowem, Lechem i Jagiellonią. Wychodzi, że na 15 możliwych do zdobycia punktów w tych spotkaniach Legia wywalczyła tylko… jeden. Jak chcesz wyprzedzać konkurencję, skoro w bezpośrednich starciach nie dajesz jej rady? 

Jak to bywa w takich sytuacjach wiele stołecznych środowisk wpada w histerię. Hasła załamujących ręce prześcigają się z hasłami wypłakujących oczy. „Walka o tytuł miała być priorytetem…" albo "Czarne czasy…" albo „Wstyd roku…”. Z pewnością Goncalo Feio będzie musiał się gęsto tłumaczyć. A może dać mu szansę na kolejny sezon. To przecież zdolny trener, włodarze będą więc musieli rozważyć wszystkie za i przeciw… Pamiętajmy, że Feio zapewnił Legii pierwszy od dawna ćwierćfinał europejskich pucharów oraz najdłuższą serię spotkań na arenie międzynarodowej.

Co było, a nie jest… Trudno uwierzyć, że Legia mogłaby nie pokazać się w Europie w najbliższym sezonie. W obecnym stuleciu przytrafiło się to jedynie pięć razy (sezony 2000/01, 2003/4, 2007/08, 2010/11 i 2022/23). Jestem życiowym optymistą staram się więc dostrzegać plusy dla Legii z tej sytuacji… Jeden podstawowy: będzie mogła dychnąć… Jeśli nie zagra w pucharach, przynajmniej raz będzie mogła skupić się na tym jednym, na tym zawsze zależy dużej części warszawskiej publiczności – na mistrzowskim tytule, który ostatni raz udało się zdobyć w 2021 roku. 

Reasumując: na razie Legia wzięła udział w pięćdziesięciu pięciu pucharowych edycjach. Najczęściej, bo dwadzieścia pięć razy, wystąpiła w Pucharze UEFA i Lidze Europy UEFA. Piętnastokrotnie rywalizowała w Pucharze Europy/Lidze Mistrzów, dziewięciokrotnie w Pucharze Zdobywców Pucharów i raz w Pucharze Miast Targowych. Wkrótce przekonamy się jak długo poczekamy na pięćdziesiąty szósty.