Sport

Ktoś mi zrobił koło pióra

Rozmowa z Bożeną Karkut, szkoleniowcem KGHM Zagłębia Lubin

Fot.. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus.pl Trener „Miedziowych” definitywnie ucina temat prowadzenia polskiej kadry.

Jak to się stało, że mecz z Sośnicą w Gliwicach zagrałyście przed Wigilią?

- Bardzo się cieszę, że udało nam się przełożyć mecz z 28 grudnia. Terminarze pewnie układają panowie, więc na przyszłość prośba, żeby nas zapytać, czy chcemy grać dzień przed lub po świętach. Przecież to my, trenerzy, prowadzący zespoły kobiece wiemy, jak jest to dla nas trudny czas. Dla trenera i zawodniczek, które w czasie świąt koniecznie muszą trenować. My się cieszymy, bo mamy spokojne święta, ale rozumiem kolegów, którzy będą rozgrywać mecze między świętami a Sylwestrem. Ktoś z panów - jak co roku - nie pomyślał, że dziewczyny mają domy, dzieci, rodziny i zamiast do kuchni, czy do bliskich muszą nie tyle iść na trening, co jechać na mecz. Nam się udało, innym nie.

Ale po świętach ruszacie do zajęć?

- Tak, bo zaczynamy przygotowania do tego, co nas czeka po Nowym Roku. Od początku stycznia do końca lutego praktycznie co trzy dni będziemy rozgrywać mecze ligowe i pucharowe. Do tego dojdą podróże, więc będzie to bardzo wyczerpujący dla nas czas, ale mam nadzieję, że sobie z tym poradzimy.

Wasza grupa Ligi Europejskiej łatwa nie jest, bo zmierzycie się z węgierskim Mothersonem Mosonmagyarovari KC, niemieckim HSG Blomberg-Lippe oraz francuskim JDA Bourgogne Dijon.

- Jak się chce grać w fazie grupowej, to się nie ma łatwych przeciwników. W Europie dobrych zespołów jest trochę, ale ja się cieszę, bo to będzie różnorodna piłka ręczna. Węgierska, która ostatnio święci sukcesy, solidna niemiecka plus francuska, od lat szczycąca się medalami reprezentacji na głównych imprezach. Różne style piłki ręcznej zagoszczą znów więc w lubińskiej hali. Będzie to gratka dla kibiców, a dla nas równie fajne wyzwanie i przygoda. Chcielibyśmy nacieszyć się graniem z silnymi przeciwnikami, ale również punktami. Po pierwszych meczach zobaczymy, co nam Bóg da.

W Superlidze też nie będzie łatwo...

- Wiemy, że nikt nam nie odpuści. Lublin i Kobierzyce na pewno będą dobrze przygotowane do walki o mistrzostwo Polski.

Wasz sobotni, wygrany 35:18 mecz w Gliwicach pokazał, że jesteście silne i już dobrze przygotowane.

- Potencjał mamy, ale jest kilka zawodniczek - jak chociażby Kinga Jakubowska - które na razie nie grają na swoim maksymalnym poziomie. Kinga długo leczyła kontuzję i w swój rytm wchodzi powoli.

Co mówiły pani kadrowiczki po powrocie z mistrzostw Europy? Były zadowolone z 9. miejsca?

- Jeżeli chodzi o wyniki to tak, tym bardziej że była to trzecia najwyższa lokata w historii naszych występów na Euro. Było przy tym trochę szczęścia, bo ta jedna bramka więcej od Słowenii dała nam 9. miejsce, co z kolei przełożyło się na lepsze rozstawienie w losowaniu eliminacji mistrzostw świata.

Dzięki pierwszemu koszykowi uniknęliśmy wyżej notowanych przeciwników...

- No tak, trafiliśmy na Macedonię Północną, która jest jak najbardziej do pokonania i dziewczyny będą mogły grać w kolejnej wielkiej imprezie typu mistrzostwa świata. Mam jednak pewne przemyślenie, bo pracujący z reprezentacją od ponad 5 lat trener Arne Senstad zapowiadał jej odmłodzenie, ale ja tego odmłodzenia nie widzę. Niespecjalnie też widzę pierwszą siódemkę, nie widzę, kto jest jej wodzirejem... Ale dla dyscypliny to dobrze, że ciągle jesteśmy na głównych imprezach. Z tego trzeba się cieszyć.

Nie odnosi pani jednak wrażenia, że to 9. miejsce nieco mydli oczy, bo czołówka nam ucieka, o czym świadczyły wysokie porażki z Francją, Węgrami czy Szwecją. 

- Za każdym razem słyszy się, że Europa nam ucieka. Myślę, że nie ucieka nam aż tak bardzo, choć teraz prawie wszystkie ekipy po igrzyskach olimpijskich mocno odmładzały składy. Poza tym musimy sobie poukładać w głowach mecze z renomowanymi drużynami, bo można grać ambitnie, ale tym się nie wygra. Może w tej sytuacji trzeba poszukać innych rozwiązań taktycznych...

Inna opinia mówi z kolei, że gdyby Hiszpanki trafiały do pustej bramki w meczu z nami, to nasza kadra nie wyszłaby z grupy.

- Hiszpanki grały z nami po bardzo ciężkim boju z Francuzkami, w którym prowadziły i miały go w garści. Ten mecz im „uciekł” w ostatnich minutach, kosztował je mnóstwo sił. Ich lewa rozgrywająca, która Francji rzuciła 8 bramek, do naszej siatki trafiła dopiero w 47 minucie. Było to więc nasze szczęście, ale trzeba też powiedzieć, że to szczęście nasze panie wykorzystały, grając dobry mecz z Hiszpankami. Nikt nie będzie pamiętał, co o tym zwycięstwie zadecydowało, tylko że było 26:23, a nasz zespół wyszedł z grupy dzięki z temu zwycięstwu.

W kolejnej fazie wygraliśmy tylko jedno spotkanie.

- Było to już takie granie, że dobrze, że skończyło się zwycięstwem z Rumunią, która jest w mocnej przebudowie. Dla naszego zespołu ważne jest, żeby dziewczyny budowały się zwycięstwami ze średniej klasy reprezentacjami, co da potem możliwość awansu w hierarchii. Uważam jednak, że przez ponad 5 lat nie zbudowaliśmy scementowanego zespołu, który jeszcze przez 2-3 lata powalczy o coś wyżej. Niestety...

To na koniec zadam pytanie, które zapewne usłyszy pani już setny raz - przejmie pani reprezentację?

- Ktoś mi zrobił koło pióra przed mistrzostwami Europy, bo rzucenie mojego nazwiska przed główną imprezą, kiedy nie ma tematu zmiany trenera, było czymś perfidnym. Sama źle bym się czuła, gdybym była selekcjonerem i dochodziły mnie słuchy, że działacze czekają na wynik reprezentacji na turnieju, a jednocześnie nowy trener - bez względu na wszystko - był już gotowy do zastąpienia poprzednika. To jest siłą rzeczy tworzenie wokół mnie atmosfery niechęci, a trener Senstad na pewno mnie przeklina. Dlatego powtórzę - nie było żadnego klimatu przed mistrzostwami, żadnych rozmów, kalkulacji, bym objęła drużynę narodową. Trener Senstad pojechał na mistrzostwa ze świadomością, że po nich kończy mu się kontrakt, a czy związek mu go przedłuży, czy nie, pokaże życie. Ze mną natomiast nikt nie rozmawiał, ani ja nie starałam się o takie rozmowy, więc ucinam ten temat raz na zawsze.

Rozmawiał Zbigniew Cieńciała