ŁKS ufa rzeszowiakom
Łódzki Klub Sportowy szykuje się do kolejnego sezonu. Podjął pierwsze istotne decyzje.
Czy Szymon Grabowski osiągnie kolejny sukces, tym razem w Łodzi? Fot. Piotr Matusewicz / Press Focus
Bywali trenerzy-strażacy, którzy ratowali drużynę przed spadkiem, wygrywając seryjnie kolejne mecze w beznadziejnej sytuacji, zwłaszcza gdy wiedzieli nie tylko jak trenować, ale i... do kogo dzwonić. Ryszard Robakiewicz nie musiał niczego ratować, bo spadek ŁKS-owi nie groził, ale gdy objął tymczasowo zespół po zwolnieniu Ariela Galeano, ma bilans stuprocentowy: cztery wygrane i 10:1 w bramkach. I może jeszcze to osiągnięcie poprawić, bo w ostatniej kolejce ŁKS zagra na swoim boisku ze Zniczem Pruszków – i jest faworytem.
Tak to bywa z gwiazdami
Głośne były głosy wśród kibiców i w mediach, by powierzyć Robakiewiczowi drużynę na dłużej. Wiadomo już jednak, że do nowego sezonu przygotowywać będzie zespół inny szkoleniowiec, Szymon Grabowski. Ten 44-letni trener nie był piłkarzem wysokich lotów, ale ma doświadczenie z boiska z gry w Resovii w latach 1998-2004 i w kilku drużynach niższych klas. Jako trener też sprawdził się już wielokrotnie. Macierzystą Resovię wyprowadził z III ligi do I, z powodzeniem – piąte miejsce Podhala w III lidze – uczył górali z Nowego Targu, że piłka może być równie emocjonująca jak hokej. Ze Stomilem grał w barażach o ekstraklasę, a trenerską gwiazdą stał się w Gdańsku, gdy objął Lechię po spadku i już w pierwszym sezonie wprowadził z powrotem do ekstraklasy, kończąc sezon prestiżowym zwycięstwem w derbowym meczu z Arką. Ale jak to bywa z gwiazdami, od których wymaga się cudów, po kilku porażkach został w listopadzie ubiegłego roku zwolniony.
Robakiewicz zostaje
O jego angażu do ŁKS-u mówiło się od dawna, ale Grabowski miał propozycję z Wrocławia, stąd też trenerski epizod Robakiewicza. Ten 63-letni łodzianin i wychowanek ŁKS-u widział już wszystko w futbolu jako zawodnik i trener. Do objęcia drużyny na stałe wcale się więc nie palił, bo doskonale wie, że podpisanie kontraktu przez ekstraklasowego trenera to… początek jego wypowiedzenia. Realizuje się w pracy jako trener zespołów młodzieżowych i asystent od „czarnej roboty” innych szkoleniowców. Jest trenerem-praktykiem, a nie teoretykiem. Nie ma zresztą licencji UEFA Pro, bo do tego, co robi, UEFA A wystarczy. Robakiewicz z ŁKS-u nie odchodzi – nowy trener już zapowiedział, że będzie jednym z członków jego sztabu.
Na krańcu Europy
Łódź wita więc Szymona Grabowskiego, a ŁKS ma dobre doświadczenia z przybyszami z Rzeszowa. Ważne miejsce w historii klubu zajmuje inny wychowanek Resovii, Stanisław Baran, zaliczany do ekskluzywnej grupy legend ŁKS-u. Już wieku 18 lat był w kadrze na mistrzostwa świata 1938 we Francji. Tam jeszcze nie zagrał, ale wystąpił w ostatnim przedwojennym meczu reprezentacji z Węgrami. Po wojnie przez 12 lat grał w ŁKS-ie, będąc seniorem mistrzowskiej drużyny z 1958 roku, a po siedmioletniej przerwie wojennej powrócił także do reprezentacji.
Rzadko się dzisiaj zdarza, że piłkarze grają tak długo w jednym klubie jak Kamil Dankowski (w ŁKS od 2020 roku) i Pirulo (od 2019), którzy zostaną oficjalnie pożegnani przed meczem ze Zniczem. Przypomnijmy więc, że Dankowski do Łodzi trafił ze Śląska Wrocław (93 mecze w ekstraklasie) i w ŁKS-ie stał się silnym punktem zespołu (123 mecze mimo kilkumiesięcznej przerwy na leczenie kontuzji). Odchodzi też Jose Antonio Luis Lopez, na boisku Pirulo, który przez sześć lat uzbierał 180 meczów i strzelił 44 gole, w tym 9 dubletów. Pirulo pochodzi z Andaluzji, z miejscowości Los Barrios niemal na krańcu Europy, bo widać stamtąd Gibraltar i marokański Tanger. Uczył się grać w Barcelonie, ale nie w „tej” Barcelonie, a w Espanyolu. W Łodzi zostanie zapamiętany na zawsze dzięki swojej technice, ambicji, zaangażowaniu w walkę na boisku. I u nas jednak ekstraklasa okazała się dla niego za trudna, bo w dwóch sezonach trafił do bramki rywali tylko czterokrotnie. Sam uznał, że w wieku 33 lat i po paru dotkliwych kontuzjach w ostatnim czasie pora się pożegnać. Wcześniejszych sukcesów nikt mu jednak nie odbierze.
Wojciech Filipiak
