Króliki z kapelusza
KOMENTARZ „SPORTU” - Michał Zichlarz
Przed ogłoszeniem powołań przez selekcjonera Michała Probierza piłkarscy kibice i eksperci zastanawiali się, kto tym razem znajdzie się w kadrze. We wrześniu był sensacyjnie Mateusz Kowalczyk z GieKSy. W październiku Maxi Oyedele, ledwie po kilku meczach w lidze i pucharach. Teraz padło na dwójkę z Lecha: 18-letniego Michała Gurgula i o dwa lata starszego Antoniego Kozubala. Obaj zbierają dobre recenzje w ekstraklasie. Kozubal prowadzi nawet ze sporą przewagą w naszej klasyfikacji „Złotych Butów”. Doświadczenie? Za Gurgulem 26 ekstraklasowych gier, za Kozubalem, który jeszcze kilka miesięcy temu grał w GKS Katowice (wtedy pierwszoligowym), jeszcze mniej występów na najwyższym poziomie rozgrywkowym, bo ledwie 16. Wiadomo, że nie są to piłkarze, którzy od razu wskoczą do wyjściowego składu i grać będą jak równy z równym z graczami typu Cristiano Ronaldo czy Scott McTominay. To raczej melodia przyszłości.
15 i 18 listopada Biało-czerwonych czekają decydujące sprawdziany – najpierw gra w Porto, potem w Warszawie. W rywalizacji z Portugalią i Szkocją zadecydują się nasze losy w Lidze Narodów. Trzeba grać i punktować, bo inaczej skończymy na ostatnim miejscu w Dywizji 1 i spadniemy o szczebel niżej. Trzecia lokata to marcowe baraże o zachowanie miejsca w elicie i grę w czterozespołowej grupie w eliminacjach do mistrzostw świata 2026.
Właśnie – mówimy Liga Narodów, myślimy eliminacje mistrzostw świata. Losowanie w strefie europejskiej, bo przecież reszta świata już walczy w eliminacjach, odbędzie się za niewiele ponad miesiąc, 13 grudnia. Ci, którzy nie będą grali w barażach, trafią do grup pięciozespołowych i rozpoczną wszystko w marcu. Zaangażowani w play offy zaczną eliminacje do mundialu dopiero we wrześniu. Im lepsza pozycja w LN, tym lepsze rozstawienie w meczach o MŚ. O wyprzedzenie drugiej w naszej grupie Chorwacji będzie piekielnie ciężko, skoro nie potrafiliśmy z nimi wygrać u siebie, ale futbol nie takie rzeczy widział.
Pięć lat temu nasza młodzieżówka w play offach rywalizowała z Portugalią o miejsce w finałach MME. W składzie rywala byli tacy zawodnicy, jak Diogo Jota, Joao Felix czy Fernandes. Po porażce w Zabrzu 0:1 nikt naszej drużynie przed rewanżem na terenie rywala nie dawał najmniejszych szans, a zespół z takimi zawodnikami w składzie, jak skuteczny wtedy jak nigdy Dawid Kownacki, Sebastian Szymański czy Szymon Żurkowski, a z Czesławem Michniewiczem na ławce trenerskiej, wygrał 3:1 i pojechał na finałowy turniej do Włoch w 2020 roku.
Fajnie byłoby w Porto powtórzyć taki wynik, a potem jeszcze rozprawić się u siebie z Wyspiarzami. Wtedy można by marzyć o czymś więcej, niż tylko gra o utrzymanie się w Lidze Narodów. Czy tę reprezentację na to stać? Chciałoby się powiedzieć i napisać, że tak, ale w to muszą uwierzyć nasi zawodnicy, bo inaczej się nie da. Część z nich jest w świetnej dyspozycji, jak Robert Lewandowski, część w ogóle praktycznie nie gra, jak Jakub Moder i Jakub Kiwior. Miejsce między słupkami Bolonii, przynajmniej w Serie A, stracił też niespodziewanie Łukasz Skorupski.
Przed trenerem Probierzem i jego teamem decydujący sprawdzian. Ewentualne porażki mogą skutkować trzęsieniem ziemi. Wygrane byłyby przez wszystkich mile widziane i zapewniłyby trochę oddechu przed eliminacjami MŚ. Wszystko będzie wiadome już za kilkanaście dni…