Sport

Kosztowny błąd Łubika

Bramkarz GKS-u Tychy sprezentował Zniczowi gola, który odebrał Trójkolorowym 2 punkty.

Napastnik GKS-u Tychy Bartosz Śpiączka (główkuje) strzelił jednego gola w meczu ze Zniczem, ale to nie wystarczyło, by zgarnąć komplet punktów. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Podopieczni Artura Skowronka, zdający sobie sprawę, że zwycięstwo w Pruszkowie przybliży ich do pierwszej szóstki, nie wykorzystali potknięć rywali i tylko zremisowali ze Zniczem, tracąc cenne punkty.

Początek spotkania zdecydowanie należał do tyszan, którzy - jak przystało na walczących o najwyższe cele - od razu przystąpili do ofensywy i już w 6 minucie mieli powód do radości. Po wrzutce Juliusa Ertlthalera w pole bramkowe, próbujący wybić piłkę głową z zagrożonej strefy Michał Pawlik trafił w „siedzącego mu na plecach” Bartosza Śpiączkę. Odbita od napastnika futbolówka wpadła do siatki gospodarzy. Znalazła się tam także w 17 minucie, gdy Jakub Bieroński lobem zagrał za plecy pruszkowskich obrońców, a wbiegający w pole karne Znicza Natan Dzięgielewski z 5 metra wolejem lewą nogą podwyższył prowadzenie.

Jeszcze w 26 minucie po kolejnej groźnej akcji Marcel Błachewicz, uderzając z 14 metra ostemplował słupek, a później do głosu zaczęli dochodzić miejscowi. Wprawdzie z ich pierwszym strzałem - Wiktora Nowaka z dystansu - w 35 minucie Marcel Łubik sobie poradził, a 4 minuty później Jakub Tecław sprzed linii wybił piłkę po strzale Mateusza Karola, ale sprawdziło się powiedzenie: „co się odwlecze, to nie uciecze”. W ostatniej minucie pierwszej połowy Nowak kolejny raz wykonał wrzutkę w pole karne przyjezdnych, a tam najsprytniej zachował się Oskar Koprowski i główkując z 12 metra strzelił kontaktowego gola.

To trafienie dodało pruszkowianom animuszu i po przerwie ruszyli do ataku, ale wyrównującego trafienia nie zawdzięczają swojej akcji tylko prezentowi bramkarza tyszan. Łubik, rozpoczynając akcję, daleko wyszedł bowiem ze swojej świątyni i zagrał wprost na nogę rywala. Nowak miał więc proste zadanie i bez trudu strzałem z 25 metra do pustej bramki w 48 minucie ustalił rezultat.

Wprawdzie przez resztę meczu sytuacji bramkowych nie brakowało, ale Piotr Misztal bronił pewnie i szczęśliwie, a raz skorzystał też z pomocy... poprzeczki. Także jego vis a vis nie dał się już pokonać, choć kilka razy w końcówce tego ciekawego meczu w polu karnym tyszan zrobiło się gorąco.

Temperatura zmagań na finiszu sezonu będzie nadal rosła.

Jerzy Dusik

OCENA MECZU ⭐

◼  Znicz Pruszków - GKS Tychy 2:2 (1:2)

0:1 - Śpiączka, 6 min, 0:2 - Dzięgielewski, 17 min, 1:2 - Koprowski, 45 min (głową), 2:2 - Nowak, 48 min.

ZNICZ: Misztal - Sokół, Pawlik (46. Tabara), Kendzia, Koprowski, Moskwik - Borecki (56. Ochronczuk), Plewka, Nowak - Stanclik (83. Kazimierczak), Karol (67. Proczek). Trener Grzegorz SZOKA.

TYCHY: Łubik - Budnicki, Tecław, Dijakovic - Keiblinger, Makowski, Bieroński (83. Niewiarowski), Błachewicz - Ertlthaler, Śpiączka (83. Stangret), Dzięgielewski (68. Rumin). Trener Artur SKOWRONEK.

Sędziował Marcin Szczerbowicz (Olsztyn). Widzów 500. Żółte kartki: Stanclik, Pawlik. Kazimierczak.

Piłkarz meczu – Wiktor NOWAK.