Kosmiczny Hernandez
Początek i koniec meczu na szczycie grupy B był obiecujący dla Nafciarzy. Niestety, mistrzowie Niemiec mieli w bramce człowieka nie z tej ziemi.
Absolutny bohater meczu w Magdeburgu, Sergiej Hernandez. Fot. IMAGO/PAP
LIGA MISTRZÓW
Wizyta u obrońców tytułu miała być dla płocczan testem możliwości. Obie drużyny dwoma zwycięstwami weszły w nową kampanię, więc wiadomo było, że tylko jedna będzie kontynuować passę. Faworytem byli dysponujący szerokim i mocnym składem gospodarze, którzy na 9 pojedynków z wiślakami przegrali tylko 1 i to dwa lata temu.
Powinno być lepiej
Gladiatorzy, którzy nie przegrali od marca, a w sobotę polecą do Egiptu na 18. Klubowe Mistrzostwa Świata (26.09-2.10., w grupie mają California Eagles o z Sharjah ze ZEA), byli zaskoczeni oporem mistrzów Polski w pierwszych 20 minutach. Liczyli na łatwiejszą przeprawę. Niestety dla płocczan od stanu 7:7 nieprawdopodobną klasę/formę zaczął pokazywać bramkarz Sergiej Hernandez (44 procent skuteczności, 8 na 18 rzutów do przerwy) i trener Xavier Sabate, chcąc wybić z uderzenia napędzających się rywali, poprosił o przerwę. W końcówce Nafciarze popełnili kilka błędów w ataku, co pozwoliło Niemcom zbudować 4-bramkową przewagę. Szkoda, bo można było powalczyć o coś więcej.
Co za końcówka!
Po przerwie w bramce Wisły stanął Mirko Alilović, ale i on miał trudności ze zderzeniem się z piłką, w przeciwieństwie do wciąż kosmicznego Hernandeza. Jego postawa robiła różnicę, więc w 40 minucie było już 6 bramek „w plecy”. Sytuacja płocczan była już bardzo trudna, choć trzeba im oddać, że cały czas ambitnie walczyli. Po trzech bramkach z rzędu doszli obrońców trofeum na dwa trafienia i trener Bennet Wiegert musiał poprosić o czas. W przełomowym momencie Zoltan Szita popełnił przewinienie, a Omar Magnusson nie pomylił się z 7 metrów. Zostały 2,5 minuty, gdy Siergiej Kosorotow zniwelował straty do trafienia. Co prawda Magnusson znów pewnie wykonał rzut karny, ale Kosorotow ponownie się nie pomylił. Było 90 sekund do końca, potem 50, sygnalizacja gry pasywnej gospodarzy i wiślacy wybronili atak. Zostały 24 sekundy, a na 17 przed syreną o czas poprosił trener Sabate. I co? Hernandez obronił „setki” Kosorotowa ze środka oraz Lovro Mihicia ze skrzydła i szanse Wisły na remis, który miała na wyciągnięcie ręki,się ulotniły.
Zbigniew Cieńciała
◼ SC Magdeburg - Orlen Wisła Płock 27:26 (14:10)
MAGDEBURG: Hernandez 1, Mandić - Claar 2, Zechel, Kristjansson 2, Pettersson 2, Magnusson 9/7, Hornke, Jonsson, Weber 4, Legergren 1, Mertens, Jensen 2, O'sullivan, Barthold 4, Bergendahl. Kary: 4 min. Trener Bennet WIEGERT.
PŁOCK: Bergerud, Alilović - Daszek, Janc 1, Szyszko, Serdio 2, Samoiła, Richardson 7/5, Zarabec 1, Fazekas 2, Krajewski 1, Dawydzik 1, Mihić 2, Ilić, Szita 1, Kosorotow 8. Kary: 12 min. Trener Xavier SABATE.
Sędziowali: Marko Boricić i Dejan Marković (obaj Serbia). Widzów 6494.
Przebieg meczu: 1:0 (1), 1:1 (2), 2:3 (6), 4:4 (8), 6:5 (18), 10:7 (25), 14:10 (30), 14:11 (31), 17:12 (37), 20:14 (40), 20:16 (44), 22:16 (45), 23:19 (49), 25:23 (55), 26:24 (57), 26:25 (58), 27:26 (30).
