Sport

Koniec dwóch serii

Po sześciu zwycięstwach z rzędu tyszanie przegrali w Niecieczy z Bruk-Betem, który wygrał pierwszy raz w tym roku.

Napastnik „Słoników” Kamil Zapolnik (w środku) tym razem gola nie strzelił, ale cieszył się ze zwycięstwa swojej drużyny. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus

Słowa, że mistrz rundy jesiennej, czyli Bruk-Bet Termalica Nieciecza, fatalnie rozpoczął rundę wiosenną, są już historią. Podopieczni Marcina Brosza po trzech remisach i porażce stracili miejsce na szczycie tabeli, więc w spotkaniu z kroczącym od zwycięstwa do zwycięstwa GKS-em Tychy nie byli wcale faworytem. W sobotę serie tych zespołów zostały jednak przerwane. Niecieczanie na swoim boisku wygrali bowiem 2:1 i pierwszy raz w tym roku zapisali na swoje konto trzy punkty, a tyszanie swoją świetną serię zakończyli na sześciu zwycięstwach.

Mecz rozpoczął się od ataku... zimy, a do bliskiej zeru temperatury oraz opadów śniegu lepiej przystosowali się miejscowi. Błyskawicznie ruszyli bowiem do szturmu prawą stroną boiska, skąd Andrzej Trubeha dośrodkował piłkę w pole bramkowe, a za plecami Nemanji Nedicia znalazł się Kacper Karasek i już w 51 sekundzie gry wślizgiem skierował futbolówkę do siatki za plecami Marcela Łubika.

Po szybkiej stracie gola goście ruszyli do ofensywy, a miejscowi nastawili się na kontry i zrobiło się widowisko, w którym najważniejszą rolę, kwadrans przed zejściem na przerwę, odegrał Natan Dzięgielewski. 20-letni skrzydłowy GKS-u Tychy, podbudowany powołaniem do młodzieżowej reprezentacji Polski, potwierdził, że jest w tej chwili w bardzo wysokiej formie. Idealnie w tempo wbiegł w pole karne za piłką, którą zagrał Julius Ertlthaler i mając przed sobą tylko Adriana Chovana, sprytnie podcinką z szóstego metra ustalił wynik pierwszej połowy. Widać było jednak wyraźnie, że remis w tym starciu nikogo nie zadowala.

Na drugą część spotkania gospodarze wyszli z jedną zmianą i to był sygnał, że Marcin Brosz szybciej i skuteczniej reaguje na boiskowe wydarzenia. Pierwszym efektem tych roszad był gol w 68 minucie, ale radość Trubehy okazała się przedwczesna, bo „asystujący” przy trafieniu Kamil Zapolnik był na minimalnym spalonym.

Decydujące okazały się jednak roszady przeprowadzone w 74 minucie, bo Dominik Biniek rozruszał grę ofensywną niecieczan. Wprawdzie wypracowaną przez niego okazję w 82 minucie zmarnował Morgan Fassbender, bo Łubik nogą wybił piłkę, ale chwilę później po płaskim strzale 20-latka, który zimą został pozyskany z rezerw Blackburn Rovers, futbolówka wpadła do siatki. To drugi gol w tym roku zawodnika, którego Marcin Brosz prowadził w reprezentacjach U-18 i U-19. Tym samym Biniek potwierdził, że to był dobry ruch transferowy.

Gol na 2:1 ustalił wprawdzie wynik spotkania, ale to nie znaczy, że przez pozostałe minuty do końca meczu kibice się nudzili. Wręcz przeciwnie, w 88 minucie na soczysty strzał z dystansu zdecydował się Gabriel Isik i Łubik z pomocą słupka zażegnał niebezpieczeństwo. Ta interwencja utrzymała tyszan w grze i do ostatnich sekund ich kibice mieli nadzieję, że drużyna Artura Skowronka przywiezie do Tychów przynajmniej jeden punkt. Najlepszą okazję do wyrównania trójkolorowi mieli tuż przed ostatnim gwizdkiem. Jakub Budnicki dośrodkował z prawego skrzydła, a nieatakowany przez nikogo Tobiasz Kubik złożył się do woleja z 10 metra i posłał piłkę obok słupka. Do remisu w tym meczu, w którym Bruk-Bet wypracował przewagę, zabrakło więc niewiele.

Jerzy Dusik

OCENA MECZU ⭐ 

◼  Bruk-Bet Termalica Nieciecza – GKS Tychy 2:1 (1:1)

1:0 - Karasek, 1 min, 1:1 - Dzięgielewski, 31 min, 2:1 - Biniek, 82 min

BRUK-BET: Chovan - Isik, Spendlhofer, Putiwcew (46. B. Kopacz) - Zawijskyj (62. Hilbrycht), Trubeha (74. Fassbender), Ambrosiewicz, Strzałek (90. Kubica), Wolski – Zapolnik, Karasek (74. Biniek). Trener Marcin BROSZ.

TYCHY: Łubik - Nedić (87. Budnicki), Tecław, Dijakovic - Keiblinegr, Szpakowski (72. Makowski), Bieroński, Błachewicz (87. Kubik) - Ertlthaler, Śpiączka (67. Stangret), Dzięgielewski (87. Rumin). Trener Artur SKOWRONEK.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Widzów 1895. Żółte kartki: Trubeha, Putiwcew, Zapolnik, Spendlhofer - Szpakowski, Ertlthaler.

Piłkarz meczu - Maciej AMBROSIEWICZ.