Kolejny cud?
W piątek na torze przy Gliwickiej rozegrany zostanie pierwszy mecz o utrzymanie. ROW zamierza sprawić niespodziankę.
W piątek Rekiny liczą na wsparcie kibiców. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus
PGE EKSTRALIGA
Żarty się skończyły. W polskich ligach pozostały już tylko mecze o dużą albo bardzo dużą stawkę. Rywalizację o siódme miejsce w ekstralidze z pewnością można zaliczyć do tych drugich. Dla przegranych będzie to oznaczać definitywne pożegnanie z najlepszą ligą świata. Wygrani będą mieli jeszcze szansę w barażu z drugą drużyną Metalkas 2. Ekstraligi. - Taka dodatkowa presja jest dobra, ale trzeba po prostu robić swoje i walczyć na torze - mówi prezes ROW-u, Krzysztof Mrozek.
O ile obecność rybniczan w starciu dwóch najsłabszych drużyn ligi specjalnie dziwić nie może, o tyle już konieczność walki o siódme miejsce przez gorzowian stanowi pewną niespodziankę. Przez długi czas wydawało się, że kwestia dwóch ostatnich miejsc będzie wewnętrzną sprawą klubów z województwa śląskiego - Włókniarza i ROW-u. - Oglądałem ostatni mecz w Gorzowie i cieszę się, że jedziemy ze Stalą, a nie Włókniarzem. Przy takiej dyspozycji czwórki liderów częstochowian mielibyśmy duży kłopot. Doyle bawił się na torze, mijał wszystkich jak tyczki, podobnie zresztą Piotrek Pawlicki. Czterech ludzi tak naprawdę pozamiatało wynik - komentuje sternik Rekinów.
Kontrowersyjna ZZ-tka
Spore emocje budzi taktyczny manewr, który najprawdopodobniej zastosują gorzowianie, czyli zastępstwo zawodnika za niebędącego w najlepszej formie Oskara Fajfera. Wychowanek Startu Gniezno upadł w meczu z Włókniarzem, ale jego niezdolność do jazdy przez wielu podawana była w wątpliwość. Sam zawodnik poinformował o złamaniu wyrostka rylcowatego kości promieniowej i łokciowej. - Nie jestem lekarzem i nie jestem w stanie stwierdzić, czy Oskar Fajfer jest ciężko chory, czy też nie jest. Skoro jakiś lekarz się pod tym podpisał, to znaczy, że jest. Pojawiła się możliwość pojechania ZZ-tką i goście postanowili z tego skorzystać. Czy im to pomoże? Okaże się na torze. Z jednej strony może tak być, ale przy słabszej dyspozycji jednego czy dwóch liderów może też kompletnie pogrzebać szanse. Każda sytuacja ma swoje plusy i minusy - spekuluje prezes Mrozek, który jednocześnie podkreśla, że jemu stosowanie podobnych manewrów nie przyszłoby do głowy. - Miałbym powiedzieć zawodnikowi: „zachoruj mi teraz na coś, bo chcę cię wysłać na L4"?. Zawodnicy w Rybniku są zdrowi i pojadą mam nadzieję, że najlepiej jak potrafią. Nie stosuję takich numerów - dodaje nasz rozmówca.
Pomożemy Stali
Większa presja z pewnością ciążyć będzie na drużynie z Gorzowa, dla której już sama konieczność jechania o siódme miejsce jest bardzo nieprzyjemną niespodzianką. Przedstawiciele Stali narzekają, że konieczność pojechania czterech dodatkowych meczów w sezonie to ogromne i nieplanowane koszty dla klubowego budżetu. Na te obawy odpowiada im sternik rybnickiego klubu. - Jeśli te cztery dodatkowe mecze są takim problemem dla budżetu Stali, to postaramy się zrobić wszystko, żeby pojechali tylko dwa - powiedział w swoim stylu Krzysztof Mrozek.
Do rywalizacji swoje trzy grosze dorzucił także senator RP oraz honorowy prezes Stali, Władysław Komarnicki. - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy przegrali z ROW-em. To byłby skandal nie na całą Europę, ale na cały świat - stwierdził dla Przeglądu Sportowego. Co na to prezes ROW-u? - To jest ciekawa wypowiedź. Będziemy wszyscy bacznie obserwować, jak to się potoczy, bo sam jestem ciekaw, jak ta afera by wyglądała. Najlepsze przed nami. Słowa senatora w tym sezonie są jednak niewiele warte, bo na początku ligi mówił, że nie wygramy żadnego meczu, wygrana z Włókniarzem to z kolei miał być cud. To może teraz będzie kolejny „nadcud"? - kończy sternik rybnickiego klubu. Jedno jest pewne - czekają nas ogromne emocje.
Mariusz Rajek
Piątek, 5 września, godz. 20.30
◼ Innpro ROW Rybnik - Gezet Stal Gorzów
