Sport

Koczownik z sercem wojownika

To koszykarz, który dotąd nigdzie nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca. Czy w przypadku Polski będzie inaczej?

Jordan Loyd podbił serca polskich kibiców. Teraz liczymy na niego w kolejnych potyczkach kadry Biało-czerwonych! Fot. Kosz Kadra

REPREZENTACJA

Jordan Loyd to obecnie jedno z najgorętszych nazwisk na koszykarskim rynku na Starym Kontynencie. Znakomite występy na EuroBaskecie spowodowały wielkie zainteresowanie tym zawodnikiem klubowych gigantów. Najpierw pojawił się Real Madryt. Królewscy widzieli Loyda u siebie, bo nie tylko dobrze gra w basket, ale ma też polski paszport, co oznacza, że grałby jako zawodnik Unii Europejskiej i nie obciążałby miejsc przewidzianych dla Amerykanów. Układ idealny. Nieoficjalnie mówiło się, że zawodnik jest już dogadany, ale problemem okazały się kwoty dla AS Monaco. W dodatku prawo pierwokupu posiada Valencia Basket (Loyd grał tam przed pięciu laty) i Real musiałby się dogadywać (czyli płacić) zespołowi z Walencji. Królewscy skapitulowali, ale do walki włączyli się szejkowie. Dubai BC jest beniaminkiem Euroligi i właśnie kończy kompletować zespół. Teraz pojawiły się doniesienia, że ekipa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich jest po słowie z Loydem i w gotowości, by zapłacić klubom z Monako i Walencji! To nie koniec, bo zaraz potem na scenę wskoczył kolejny potentat Euroligi, Anadolu Efez. Zamieszanie wokół Loyda jest naprawdę duże, a zawodnik nie podjął jeszcze decyzji, gdzie zagra w zbliżającym się sezonie.

Kolacja w Kownie

Jak to się stało, że Loyd trafił do kadry Biało-czerwonych? Pierwsze rozmowy naszej federacji z Amerykaninem rozpoczęły się przed dwoma laty. „Kolacja w Kownie, mająca na celu jedynie powitanie Loyda w gronie zawodników, stała się przełomowym momentem dla polskiej reprezentacji” – pisze BasketNews.com. „Zaloty rozpoczęły się po cichu wiosną 2023 roku. Po meczu Euroligi pomiędzy Żalgirisem Kowno a Monaco na Litwie w marcu 2023 Loyd spotkał się z przedstawicielami polskiej reprezentacji. Kolacja została zorganizowana przez Rafała Juca, międzynarodowego skauta Denver Nuggets, którego oko do talentów odkryło kiedyś nastoletniego Nikolę Jokicia. Loyda pomysł gry w polskiej reprezentacji zaintrygował”.

Wtedy na przeszkodzie stanął ból pleców Amerykanina. Sprawy się odwlekły i temat wrócił dopiero po roku. Na naturalizację Loyda naciskał Mateusz Ponitka. „Grali razem w Zenicie Petersburg, dobrze się poznali, przyjaźniły się ich rodziny. Ponitka wiedział, czego potrzebuje Polska i kim jest Loyd poza statystykami. Namawiał federację do tego kroku, ręcząc za grę Loyda, ale co ważniejsze, za jego osobowość. W oczach Ponitki Loyd nie był po prostu kolejnym amerykańskim wzmocnieniem; był kimś, kto potrafił wczuć się w kulturę reprezentacji i podnieść ją na wyższy poziom” – pisze Donatas Urbonas z BasketNews.

Rosyjski epizod

Warto wrócić do okresu gry w Zenicie. Tu Loyd zanotował niechlubny epizod. Kiedy w lutym 2022 roku wybuchła pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę, Loyd z grupą innych obcokrajowców opuścił Petersburg i poleciał do USA. Jednak dwa tygodnie później wraz z kolegami wrócił do Rosji. Klub poinformował wtedy, że pięciu jego zawodników – Mateusz Ponitka, Jordan Loyd, Billy Baron, Tyson Carter i Alex Poitress – „po krótkich wakacjach” znowu pojawiło się w Petersburgu. Jeszcze tego samego dnia Zenit zagrał na wyjeździe z CSKA Moskwa, a na parkiet wyszła cała piątka. W tej grupie był Ponitka, ale kapitan naszej reprezentacji szybko naprawił błąd i po meczu wrócił do Polski. Loyd został i występował w Zenicie do końca sezonu. W czasie, kiedy Rosjanie zabijali Ukraińców, Loyd zdobywał kolejne kosze na rosyjskich parkietach. W wielkim finale ligi Zenit pokonał CSKA Moskwa i zdobył swoje pierwsze mistrzostwo! Loyd był jednym z kluczowych graczy złotej drużyny. – Pod względem psychicznym było to bardzo trudne. Mieliśmy świetny zespół w Zenicie i myślę, że mieliśmy ogromne oczekiwania w Eurolidze, ale nasz udział został zawieszony, z oczywistych powodów i wszystko to rozumiemy. Ale psychicznie ciężko było patrzeć, jak inne drużyny grają i walczą w play offach Euroligi. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłem w tej fazie, więc naprawdę się na to cieszyłem – opowiadał dla magazynu MonacoLife.net.

Z głębi serca

Loyd nigdzie dotychczas nie zagrzał dłużej miejsca – po sezonie był w Fort Wayne Mad Ants, Hapoelu Ejlat, Toronto Raptors, Valencii, Crvenej zvezdzie i Zenicie. Miał nadzieję, że to się zmieni w AS Monaco, gdzie trafił latem 2022. – W ciągu ostatnich kilku lat tułałem się, często z przyczyn ode mnie niezależnych. Jestem pewien, że w Monako znajdę swój dom – mówił w rozmowie MonacoLife.net. – Kierunek, w którym zmierza klub, sprawił, że zapragnąłem do niego dołączyć. Mają duże oczekiwania i czułem, że mogę odegrać tu naprawdę ważną rolę i mieć pozytywny wpływ. Chcę wprowadzić drużynę na nowy poziom – podkreślał. I faktycznie wraz z AS Monaco Loyd w minionym sezonie dotarł aż do Final Four Euroligi, zagrał w wielkim finale. Jednak wydaje się, że projekt pod nazwą „Monaco” został zakończony, skoro słychać o kolejnych klubach i kolejnej przeprowadzce.

Czy znakomity występ na EuroBaskecie w polskich barwach to początek większej przygody z naszym krajem, czy tylko epizod w życiu tego koszykarskiego koczownika? W Katowicach pojawiła się rodzina. Była żona Stephanie, dwuletnia córeczka Savannah, ojciec zawodnika. Wszystkim bardzo się w Polsce podobało.

Na swoim profilu po mistrzostwach Jordan napisał jedno zdanie do polskich kibiców: „From the bottom of my heart... DZIĘKUJĘ”. I choćby to może wskazywać, że jeszcze zobaczymy w reprezentacji naszego kraju.

(pp)