Klasa Ukrainek
Mocno osłabiona polska reprezentacja, po wygranej ze Szwajcarią, przegrała w Radomiu z Ukrainą 0-3 i straciła szanse awansu do turnieju finałowego Billie Jean King Cup.
Maja Chwalińska sprawiła Elinie Switolinie sporo kłopotów, ale w końcu to Ukrainka była górą. PAP/Piotr Polak
Oczywiście historia sportu notowała wiele nieprawdopodobnych rozstrzygnięć, ale akurat naiwnością byłoby oczekiwać, że w sobotę w Radomiu faworyzowane tenisistki Ukrainy przegrają ze znacznie niżej notowanymi Szwajcarkami i zaprzepaszczą szansę awansu do finałów Billie Jean King Cup jesienią w chińskim Shenzen. Tym bardziej, że wystarczy im wygrać jedno z trzech spotkań, w których wystąpią Elina Switolina i Marta Kostjuk z Top 30 na świecie oraz czołowe deblistki rankingu WTA siostry Nadija i Ludmiła Kiczenok. Polki, choć w czwartek pokonały Szwajcarię 3-0, nie mają już nawet matematycznych szans na awans.
Linette też „padła”
W piątek w Radomskim Centrum Sportu o klasie Ukrainek przekonały się osłabione Biało-czerwone. Nie dość, że z udziału w turnieju kwalifikacyjnym zrezygnowały dwie najwyżej notowane polskie tenisistki - Iga Świątek (2. WTA) i Magdalena Fręch (28.) - to w piątek do rywalizacji nie mogła również przystąpić nasza trzecia rakieta, czyli Magda Linette (30.), która dzień wcześniej zapewniła Polkom zwycięstwo nad Szwajcarią. Poznanianka przegrała z chorobą (patrz ramka).
W tej sytuacji do pojedynków z Kostjuk i Switoliną kapitan Dawid Celt - obok sprawdzonej w zwycięskim 3-0 czwartkowym boju ze Szwajcarkami Katarzyny Kawy (156.) - desygnował debiutującą w singlu w BJKC Maję Chwalińską (121.).
Trudne piłki
22-letnia Kostjuk, podopieczna katowickiej trenerki Sandry Zaniewskiej, tylko na początku meczu z o 10 lat starszą Kawą miała pewne problemy - dała się przełamać w drugim gemie i było 1:1. Im dłużej jednak trwało spotkanie, tym bardziej było widać różnicę rankingową między zawodniczkami. W pierwszej partii Kawa ani razu nie utrzymała podania, natomiast w drugiej udało jej się to dwukrotnie, ale ostatecznie po godzinie i 7 minutach przegrała 1:6, 2:6.
- Nie mam jeszcze za dużo doświadczenia na tym poziomie i to było dla mnie dzisiaj najtrudniejsze. Jakość piłki Marty była dla mnie bardzo trudna. Spodziewałam się, że znajdę jakiś punkt zaczepienia na przestrzeni całego meczu. Dzisiaj nie udało mi się to na pewno wynikowo, ale jest to dla mnie bardzo cenne doświadczenie - podsumowała Kawa.
Chwalińska „postraszyła”
Znacznie bardziej wyrównany był mecz Chwalińskiej ze Switoliną, a 23-letnia leworęczna tenisistka z Dąbrowy Górniczej, słynąca z niekonwencjonalnego stylu gry, w pierwszym secie potrafiła zaskoczyć 17-krotną triumfatorkę turniejów WTA.
Pierwsza odsłona trwała aż półtorej godziny. Już w pierwszym gemie Polka przełamała nieco zaskoczoną poziomem rywalki Ukrainkę, a wyrównana gra toczyła się do końca premierowej odsłony. Chwalińska w końcówce miała pięć piłek setowych przy swoim podaniu, nie zdołała ich jednak wykorzystać, 30-latka rodem z Odessy doprowadziła do tie-breaka. W nim od początku to ona miała kontrolę i ostatecznie wygrała 7-4.
W przerwie między setami Switolina skorzystała z pomocy fizjoterapeuty z powodu bólu pleców. Początek drugiej partii ponownie stał pod znakiem wyrównanej walki, ale od połowy seta inicjatywę zdecydowanie przejęła Ukrainka, która dwukrotnie przełamała Polkę, pewnie utrzymując przy tym swoje podanie. W końcówce serwowała na zwycięstwo w pojedynku, miała nawet dwie piłki meczowe, ale wtedy pierwsze przełamanie w tej odsłonie zapisała na swoim koncie Chwalińska. Tylko na tyle było ją stać - w kolejnym gemie to Switolina zanotowała breaka i triumfowała w całym meczu 7:6 (7-4), 6:3.
Ukrainki zapewniły sobie tym samym zwycięstwo w całym meczu, a w potyczce deblowej bliźniaczki Kiczenok pokonały Chwalińską i Martynę Kubkę 7:6 (7-1), 7:6 (7-5).
Kazachstan już w finałach
Równolegle do turnieju w Radomiu rozgrywanych jest jeszcze pięć podobnych imprez: w Tokio, Ostrawie, Bratysławie, Hadze i Brisbane. W tym ostatnim awans do wrześniowego turnieju finałowego w Shenzen zapewniły sobie Kazaszki (m.in. Jelena Rybakina i Julia Putincewa), które pokonały Australię 2:1 i Kolumbię 3:0.
Oprócz sześciu zwycięskich zespołów z turniejów kwalifikacyjnych, w Chinach wystąpią także broniące trofeum Włoszki oraz zespół gospodarzy.
Tomasz Mucha
Linette nie mogła wesprzeć
Przed meczem z Ukrainą z gry w Radomiu zrezygnowała Magda Linette, która w czwartek wygrała singlowy mecz ze Szwajcarką Viktoriją Golubic 6:4, 6:3.
Poznanianka w mediach społecznościowych podała powód swojej absencji. „Z ogromnym żalem muszę poinformować, że z powodów zdrowotnych nie jestem dziś w stanie wyjść na kort. Mój stan niestety nie pozwala mi nawet na to, by być obecną podczas meczu i wspierać drużynę z ławki” - napisała Linette, dodając, że musi wycofać się również z turnieju WTA 250 w Rouen, który rozpocznie się w poniedziałek. Polka w zeszłej edycji imprezy dotarła do finału.