Kipiąca frustracja
Po szóstej porażce z rzędu w tyskim klubie wrze, a trybuny huczą od plotek i oskarżeń.
Trener Artur Skowronek nie traci wiary w swoją misję w Tychach. Fot. Łukasz Sobala/Press Focus
GKS TYCHY
Już od pierwszych minut meczu z Pogonią Siedlce na tyskim stadionie było widać, słychać i czuć, że kibice GKS-u są mocno zdenerwowani i rozczarowani postawą podopiecznych Artura Skowronka w ostatnich tygodniach. Na barierkach odgradzających sektor „młyna” od boiska pojawił się ręcznie malowany „baner” z napisem: „Głogowski i Adamczyk, po co na boisku grać, lepiej wódę w Pomie chlać!” Dla mniej zorientowanych na szlaku śląskich pubów dodajmy, że „Poma” to skrót od nazwy katowickiego lokalu reklamującego się hasłem: „gorący imprezowy klimat – oferujemy najlepszą muzykę taneczną, wyjątkowe drinki i niezapomniane noce”. Wiadomo, o co chodzi.
Lipkowski na cenzurowanym
Wprawdzie pierwszy z piłkarzy wymienionych przez tyskich fanów, czyli Kamil Głogowski, zagrał i nawet w drugiej połowie strzelił wyrównującego gola, popisując się celną główką do bramki stojącej tuż przed oczami najbardziej zagorzałych kibiców Trójkolorowych, ale to było za mało. Końcowy efekt, czyli porażka 1:3, sprawił, że oprócz gwizdów żegnających zawodników GKS-u Tychy i po pierwszej połowie, i po ostatnim gwizdku, dało się też słyszeć wyzwiska pod adresem konkretnych zawodników.
Wśród tych, którzy od początku sezonu są na celowniku kibiców, znalazł się Kasjan Lipkowski. Aczkolwiek w 57 minucie to po jego dokładnym dośrodkowaniu z prawej strony tyszanie wyrównali. Stojący tuż obok Artur Skowronek jako pierwszy pospieszył z gratulacjami do 23-letniego stopera wypożyczonego z Arki Gdynia i serdecznie go wyściskał, ale radość okazała się przedwczesna.
10 minut później bowiem Lipkowski, bardzo aktywny w ofensywie, nie tylko stracił piłkę przed polem karnym rywali, którzy rozpoczęli zabójczą kontrę. Owszem, szybko sfaulował pierwszego przeciwnika, ale sędzia pozwolił siedlczanom kontynuować grę. Dopędził więc drugiego z zawodników gości na środku boiska, ale tam nie przerwał akcji. Dopiero w swoim polu karnym, próbując interweniować po 70-metrowym biegu, okazał się spóźniony, a popełniony faul oznaczał rzut karny, pewnie wykorzystany przez snajpera Pogoni.
Wina spada na trenera
Jeżeli do tego dodamy, że przy pierwszym golu siedlczan Lipkowski dopuścił do dośrodkowania z lewego skrzydła, a przy trzecim przegrał powietrzną walkę ze zdobywcą bramki, to okaże się, że w większym lub mniejszym stopniu miał swój udział w każdym z trafień Pogoni!
Oczywiście nie znaczy to, że jeden czy drugi piłkarz winien jest całego zła, czyli sześciu z rzędu – licząc z pucharową wpadką na boisku III-ligowego Zawiszy Bydgoszcz – porażek GKS-u Tychy, który po 11 kolejkach spadł na 14. miejsce. W takich sytuacjach bowiem wina zawsze w całości spada na trenera. Niestety ze słów szkoleniowca na pomeczowej konferencji prasowej niewiele dobrego da się wyciągnąć jako optymistyczny prognostyk na przyszłość.
Słowa będą zbędne
– Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie bardzo mocno zamknięty przez Pogoń – stwierdził trener Artur Skowronek. – Wiedzieliśmy też, że musimy kontrolować nasze posiadanie piłki, które ma się przeradzać w konkrety i pamiętać, że kontra to jest najsilniejsza w moim odczuciu broń Pogoni. Nie zabezpieczyliśmy jednak tego ataku, dlatego ekipa z Siedlec zdobyła pierwszego gola. Graliśmy po prostu za wolno w pierwszej połowie. W drugiej połowie od początku szybciej nakręcaliśmy się i wreszcie zdobyliśmy gola. Po tym momencie dalej się nakręcaliśmy, ale popełniliśmy błąd, który nie powinien się wydarzyć. Tracimy gola z rzutu karnego i trzeciego po stałym fragmencie gry, gdzie też możemy zrobić więcej. Myślę, że wszystkie słowa będą teraz zbędne... Potrzebujemy wyników. Doskonale rozumiem kibiców, którzy czują frustrację i nie dają nam wsparcia, bo nie dajemy im argumentów. Wierzę jednak w to, że dalej będziemy razem i będziemy robić wszystko, żeby ta drużyna się odbudowała w najbliższym czasie.
Dwóch na garnuszku, będzie trzeci?
Kibice jednak nie chcą już słuchać takich zapewnień. Głośno domagają się zmiany trenera i psioczą na kierownictwo klubu, z Maxem Kothnym na czele. Muszą jednak pamiętać, że na garnuszku GKS-u Tychy jest jeszcze ciągle zwolniony 13 miesięcy temu Dariusz Banasik ze swoim sztabem szkoleniowym, którego kontrakt wygaśnie 30 czerwca 2026 roku. Ta sama data widnieje także na umowie Artura Skowronka…
Jerzy Dusik
