Kilometry to wyzwanie
Duże odległości między arenami i wioskami olimpijskimi będą największym wyzwaniem w przygotowaniach do występu polskiej reprezentacji w zimowych igrzyskach - uważa szef misji Konrad Niedźwiedzki.
Konrad Niedźwiedzki. Fot. Press Focus
Zawody odbywać się będą w czterech strefach, z których najdalsze położone są ok. 400 km od siebie. Taki dystans dzieli Mediolan i Anterselvę. Przemieszczania się nie ułatwia fakt, że do górskich ośrodków prowadzą wąskie i kręte drogi, które mogą być praktycznie nieprzejezdne przy obfitych opadach śniegu.
- Zazwyczaj są dwie czy trzy wioski i można w każdej mieć lekarza, fizjoterapeutów, przedstawicieli misji itd. Tutaj będzie ciężej, bo wiosek będzie sześć, a kwalifikacje zdecydują, w ilu będą znajdować się polscy reprezentanci. W każdym razie na pewno będzie to więcej niż standardowo - przyznał Niedźwiedzki. - Trzeba będzie dokonywać wyborów. Mnie, jako szefowi misji, trudno będzie jeździć do wszystkich wiosek, bo to są znaczne odległości, ale wraz z Polskim Komitetem Olimpijskim będziemy na to logistycznie przygotowani, aby mieć wszędzie swoich przedstawicieli - zapewnił.
Kolejnym wyzwaniem, ale już niezależnym od polskiej misji olimpijskiej, są kwestie związane z nieoddanymi jeszcze do użytku arenami.
- To np. obiekt do łyżwiarstwa szybkiego, czyli coś z mojego podwórka. Nie wiemy, jakiego lodu mamy się spodziewać - wolnego czy szybkiego. Organizatorzy wybrali na gospodarza tej dyscypliny halę Expo w Mediolanie, gdzie lód będzie zrobiony po raz pierwszy dopiero pod koniec listopada albo w grudniu, gdy odbędą się tam zawody Pucharu Świata juniorów. Podobnie jest z hokejem, którego arena jest dopiero budowana i ma być oddana w grudniu. Poza tym w dalszym ciągu nie ma lodowiska treningowego dla łyżwiarzy figurowych. Tor bobslejowy w Cortinie też jest ciągle w budowie - wyliczał Niedźwiedzki, który funkcję szefa misji pełnić będzie na drugich zimowych igrzyskach z rzędu. Debiutował w tej roli w Pekinie w 2022 roku, gdzie tematem, który przewijał się nieraz częściej niż kwestie sportowe, były ograniczenia wynikające z pandemii.
- To był chrzest bojowy. W 2019 roku byłem szefem misji EYOF (Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy), w 2021 - młodzieżowych igrzysk olimpijskich w Lozannie, więc miałem „trening” na mniejszych imprezach, ale to, co się działo w Pekinie, to były intensywne przeżycia. Oby teraz nie było takich pozasportowych problemów - skwitował Knrad Niedźwiedzki.
Maciej Machnicki/PAP