Sport

Kielich goryczy

KOMENTARZ „SPORTU” - Bogdan Nather

Nie ukrywam, że w minionej kolejce Betclic 3. Ligi największą satysfakcję sprawiło mi wysokie (5:0) zwycięstwo Podlesianki Katowice w Bytomiu Odrzańskim. Nie ze względu na lokalny patriotyzm, zaręczam też, że nie jestem uprzedzony do zespołu tamtejszej Odry, a tym bardziej do jej byłego już trenera Macieja Góreckiego oraz jego następcy, Michała Kowbela. Po prostu szlag mnie trafił, że działacze klubu z Bytomia Odrzańskiego w Wielki Piątek zafundowali katowiczanom całodzienną podróż, organizując mecz o godzinie 20.00. Nie tylko nie uszanowali powagi tego dnia, mieli również w nosie to, że podopieczni trenera Dawida Brehmera będą w domach dopiero następnego dnia o godzinie 5.00, a może i później. Po prostu zero empatii i dobrej woli ze strony włodarzy klubu z województwa lubuskiego. A wystarczyło rozpocząć spotkanie o 16.00 lub 17.00 i szafa by grała.

Po dotkliwej (0:7) porażce z rezerwami Miedzi Legnica prezes Odry Piotr Michalewicz zdecydował się na zmianę szkoleniowca i miejsce Macieja Góreckiego za sterami drużyny zajął niespełna 36-letni Michał Kowbel. Efekt „nowej miotły” nie zadziałał, co bardzo dosadnie skomentował na Facebooku jeden z kibiców Odry: „Jak w domu publicznym interes nie idzie, to nie wymienia się firanek”. Nic dodać, nic ująć.

Szczerze przyznaję, że serce mi krwawi, gdy próbuję sobie wyobrazić, że jestem w skórze trenera Unii Turza Śląska, Jana Wosia. Ostatnia porażka u siebie 3:7 ze Ślęzą Wrocław przelała kielich goryczy. Taki grad bramek (i trochę większy) widywałem w sezonie 2024/25 tylko w kilku meczach... hokejowych z udziałem zespołu JKH GKS Jastrzębie. Janek, pardon, trener Woś, już dawno zdał sobie sprawę, że dla jego zespołu nie ma ratunku. Bilans Unii w tym roku jest bowiem katastrofalny - w ośmiu meczach poniosła aż sześć porażek i tylko dwukrotnie zremisowała, bilans bramkowy 4:18. Ale czy mogło być inaczej, skoro zimą prezes klubu Zenon Rek pozbył się kilkunastu zawodników, w tym wielu kluczowych? Przed trzema tygodniami Jan Woś złożył rezygnację z piastowanej funkcji, której prezes Rek jednak nie przyjął. Na Święta Wielkanocne Jan Woś wyjechał z rodziną do Holandii, gdzie mieszkają i pracują dwie jego córki. Czy gdy wróci do kraju, będzie jeszcze trenerem zespołu z Turzy Śląskiej? W jego sytuacji dymisja byłaby wybawieniem...

Wielkopiątkowy demontaż bezradnego rywala zawodnicy Podlesianki rozpoczęli od gola w... 11 sekundzie, a jego autorem był Alan Lubaski (z prawej). Fot. Podlesianka Katowice