Sport

Kewin nie był sam!

109 minut potrzebowali Biało-czerwoni, by pokonać Holandię, a wszystkie sety kończyły się takim samym wynikiem.

Kewin Sasak wcielił się w wodzireja i pokazał ogromne możliwości. Fot. Volleyballworld

LIGA NARODÓW

Trener Nikola Grbić nie boi się eksperymentów kadrowych i Biało-czerwoni na pierwszy turniej Ligi Narodów do Xi'an pojechali w składzie dalekim od optymalnego, z kilkoma debiutantami, jednak w inauguracyjnym meczu z Holandią odnieśli pewne zwycięstwo 3:1. Może gra nie była na wysokimi poziomie, ale liczy się wygrana...

Z podstawowego składu najbardziej doświadczeni są rozgrywający Jan Firlej oraz skrzydłowi Artur Szalpuk i Rafał Szymura, pełniący rolę kapitana. Środkowy Mateusz Poręba również miał okazję występować w tych rozgrywkach, ale w nieco mniejszym wymiarze. Dla atakującego Kewina Sasaka to była zupełna nowość, ale na boisku nie było tego widać. Grając bez zarzutu, był kluczową postacią zespołu. Firlej w ważnych momentach nie miał wątpliwości do kogo kierować piłkę, zaś Sasak, ku rozpaczy rywali, umieszczał ją w boisku. Dzielnie wspomagał go Szalpuk, który również był nieuchwytny dla Holendrów. Trener Grbić od czasu do czasu decydował się na podwójną zmianę i na boisku meldowali się Łukasz Kozub i Aleksiej Nasewicz. W trzecim secie miejsce Szymury zajął Michał Gierżot i też pokazał się z niezłej strony.

W pierwszym secie Biało-czerwoni cały czas prowadzili, ale w końcowych fragmentach nie obyło się bez emocji, bowiem Holendrzy doprowadzili do 22:22, jednak trzy ostatnie punkty były dziełem Sasaka, który zaimponował koncentracją i skutecznością.

Holendrzy jednak nie zamierzali odpuszczać i podjęli walkę. Biało-czerwoni prowadzili w drugiej odsłonie 15:11, ale ich przewaga szybko został zniwelowana i znów wynik oscylował wokół remisu. Było 22:22 i trener Grbić poprosił o czas, jednak niewiele wskórał, bo tym razem rywale okazali się skuteczniejsi i zdobyli trzy punkty z rzędu.

W kolejnej odsłonie nasi siatkarze cały czas prowadzili i wypracowali sobie 4-punktową przewagę, którą potrafili utrzymać do końca. Podopieczni Grbicia byli blisko wygranej, ale musieli się mieć na baczności. W czwartym secie Pomarańczowi nie wytrzymali presji. Gdy po długiej wideoweryfikacji zrobiło się 21:17, to ta przewaga ponownie była nie do odrobienia.

Zestawiony dość eksperymentalnie zespół Grbicia pokazał się z niezłej strony i przede wszystkim zaprezentował się odpowiedzialnie, szczególnie w końcowych fragmentach setow. Nieźle zaprezentowaliśmy się w polu serwisowym (6 asów), przyjęcie było na przyzwoitym poziomie, ale w kolejnych spotkaniach trzeba nieco ograniczyć błędy (28). Z wygranej należy się cieszyć, ale Grbić po meczu miał dość długą przemowę do siatkarzy.

- Może nie było fajerwerków, ale w najważniejszych momentach byliśmy skupieni i wygraliśmy – stwierdził po meczu rozgrywający Jan Firlej, który rozegrał dobre spotkanie. - Nie ustrzegliśmy się błędów, ale w miarę upływu czasu, taką mam nadzieję, będziemy je eliminować. Nie popadamy w samouwielbienie i już myślimy o kolejnym meczu, z Japończykami.


◼  Polska – Holandia 3:1 (25:22, 22:25, 25:22, 25:22)

POLSKA: Firlej (3), Szalpuk (19), Jakubiszak (3), Sasak (19), Szymura (9), Poręba (9), Granieczny (libero) oraz Nasewicz, Kozub, Nowak (3), Gierżot (6). Trener Nikola GRBIĆ.

HOLANDIA: Keemink, Koops (18), van der Wnt (11), Ahyi (14), Tuinstra (15), Parkinson (6), Klok (libero) oraz Berkhout, Meijs, Bak, Korenblek (3). Trener Joel BANKS.

Sędziowali: Ismail Mohmad Fahad (Katar) i Luo Wensheng (Chiny). Widzów 2665.

Przebieg mecz

I: 107, 15:11, 20:19, 25:22.

II: 10:9, 15:11, 20:19, 22:25.

III: 10:8, 15:14, 20:17, 25:22.

IV: 10:8, 15:14, 20:17, 25:22.

Bohater – Kewin SASAK.


Pozostałe wyniki: 

◼  Chiny – Japonia 0:3 (23:25, 14:25, 22:25) 

◼  Serbia – Turcja 3:1 (12:25, 25:22, 25:23, 25:23)

Grupa I (Quebec, Kanada)

◼  Bułgaria – Włochy 1:3 (16:25, 25:22, 19:25, 19:25).


(sow)