Sport

Każdy zespół ma taki moment

Rozmowa z Martinem Turkiem, bramkarzem Ruchu Chorzów i kapitanem młodzieżowej reprezentacji Słowenii.

Martin Turk wyrzucający piłkę w meczu z Wisłą Płock. Fot. Grzegorz Misiak/Press Focus

Co czułeś po remisie z Wisłą Płock – satysfakcję z punktu z mocną ekipą czy rozczarowanie brakiem wygranej?

– Byliśmy trochę zawiedzeni, bo chcieliśmy wygrać i myślę, że pokazaliśmy to na boisku. Wciąż jednak nie byliśmy w odpowiedniej formie, tak jak w poprzednich meczach. Ten punkt jest dla nas ważny, bierzemy go, ale patrzymy wprzód i czekamy na zwycięstwo.

Ale chociaż nie straciliście gola po stałym fragmencie i udało ci się zachować czyste konto.

– Zgadza się, mieliśmy ostatnio trochę problemów ze stałymi fragmentami. Fajnie, że w końcu udało się poprawić w tym aspekcie. Dla nas to motywacja, aby stawać się lepszymi w przyszłości.

W tym roku zgubiliście już sporo punktów – nie za dużo, biorąc pod uwagę cele, jakie chcecie osiągnąć?

– Zgadza się, zgubiliśmy dużo punktów, ale wydaje mi się, że ciągle pozostajemy w grze. To nie koniec, bo cały czas mamy przed sobą wiele spotkań. Teraz mamy okres, kiedy gramy 4-5 naprawdę trudnych meczów i może potem przyjdą nieco łatwiejsze starcia. W puli nadal jest wiele punktów, a my, jako drużyna, ciągle wierzymy, że wszystko pójdzie po naszej myśli.

Zimą wydawało się, że macie idealne warunki do przygotowania na wiosnę – stabilizacja, brak potrzeby pilnych transferów, obóz w Turcji. Co poszło nie tak?

– Myślę, że jesteśmy w takim momencie, który przechodzi każdy zespół w lidze – nawet te najlepsze. Musimy go przetrwać, skupić się na sobie, na tym co dobre i wyjść od tego remisu. Potem musimy patrzeć w przód i wygrywać, bo wiemy, że remisy nie są wystarczające. Myślę, że z Wisłą pokazaliśmy, że do ostatniej sekundy chcieliśmy zwyciężyć, ale zostaliśmy tylko z punktem.

Zgadzam się, że każdy ma taki moment, ale wy... macie go po raz drugi w sezonie i po raz drugi na tym samym etapie terminarza. Podobnie było jesienią, pod koniec pracy Janusza Niedźwiedzia. Arka czy obie Wisły to czołowe zespoły I ligi, ale może one są po prostu za silne dla Ruchu?

– Nie wydaje mi się. Jeśli spojrzymy na mecze z Termalicą, dwukrotnie z nią zremisowaliśmy, a zasłużyliśmy na wygraną. Teraz zremisowaliśmy z Wisłą Płock, ale myślę, że byliśmy lepszą stroną. Owszem, to znowu dzieje się w podobnym okresie, lecz brakowało nam również trochę szczęścia. Ale tak jak wspomniałem, przed nami jeszcze wiele meczów – dobrych meczów – i musimy się na nich skupić.

Czy na mecz z Wisłą byłeś gotowy w 100 procentach?

– Nie byłem. Przed spotkaniem przepracowałem 1,5 treningu ze sztabem szkoleniowym i fizjoterapeutami. Przed meczem czułem się jednak dobrze i pokazałem to na murawie.

Rywalizacja między bramkarzami jest spora. Co sądzisz o tym, co pokazał do tej pory Jakub Bielecki, biorąc m.in. trzy rzuty karne?

– To dobre dla Ruchu, jeśli ma się dobrych golkiperów. Jest jeszcze Kuba Szymański, który także jest bardzo dobry, dzięki czemu mamy solidną rywalizację. To pozytywne dla zespołu i trenerów. Co tydzień patrzymy, kto jest w lepszej formie, kto lepiej trenował, po czym szkoleniowcy decydują, kto zagra. Dużo zależy też od taktyki na mecz, czy będziemy grali więcej długich piłek, czy będzie więcej gry nogami, strzałów z dystansu... To dobre dla nas wszystkich.

W tym roku następuje wiele rotacji w waszej obronie, przed sobą masz ciągle nowe zestawienie personalne. Czy dla bramkarza to stanowi jakiś problem?

– To nie jest kłopot. W trakcie okresu przygotowawczego również rozegraliśmy wiele spotkań z różnym zestawieniem i jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Koncentrujemy się na tym samym i to nie ma znaczenia, czy Mo Mezghrani gra na prawej czy lewej, czy gra tam „Karaś” (Szymon Karasiński – przyp. red.) czy Maciej Sadlok. Każdy daje z siebie 100 procent i wie, co ma robić.

Teraz przerwa na kadrę, a ty udasz się na zgrupowanie reprezentacji Słowenii do lat 21. Czego się tam spodziewasz?

– Po meczu przede wszystkim skupiłem się na odpoczynku i rehabilitacji mojego urazu. To najważniejsze. Potem mamy dwa mecze towarzyskie (w piątek z Ukrainą, a w przyszły wtorek z Finlandią – przyp. red.), które będą dla nas bardzo istotne, ponieważ stanowią przygotowania do Euro U-21. Myślę, że selekcjoner dokona wielu zmian, bo będzie chciał zobaczyć wszystkich piłkarzy, więc spodziewam się, że zagram w jednym meczu i będę w tak dobrej dyspozycji, jak to tylko możliwe. Wierzę, że w trakcie mojej nieobecności chłopaki w Ruchu będą mocno trenować. Za każdym razem, kiedy jadę na zgrupowanie reprezentacji, to po moim powrocie są w znakomitej formie. Również zagrają jeden mecz towarzyski (z Polonią Bytom - przyp. red.) i to będzie dobre dla zespołu. Myślę, że przerwa na kadrę również się nam przyda, żeby potrenować więcej i ciężej, aby być lepiej przygotowanym na kolejne spotkania.

A tak na koniec... mówisz coś po polsku?

– (po polsku) Mówię, ale trochę!

Rozmawiał i notował Piotr Tubacki