Sport

KaSOWnik przy Limanowskiego

KOMENTARZ „SPORTU” - Dariusz Leśnikowski

SkaSOWał Raków - zabawiliśmy się słowami na czołówce dzisiejszego wydania Sportu, by podkreślić wagę gola sympatycznego Francuza rodem z Senegalu (a może Senegalczyka z paszportem francuskim). Przyznać trzeba, że koszmarnie nieskuteczny w ubiegłym sezonie napastnik, w obecnym stał się zabrzańskim specem od usadzania możnych naszej ligi. Na snajperskim rozkładzie ma już Lecha, Pogoń i Raków – a więc trzy z czterech czołowych klubów minionego sezonu.

Czy Sow ma szansę na dorównanie popularności (i osiągięciom) przy Roosevelta graczom rangi i klasy Igora Angulo czy Jesusa Jimeneza? To pytanie dalekosiężne. Dużo większej wagi – i absolutnie gorące – dotyczy Marka Papszuna i jego losów pod Jasną Górą. W kontekście jego zasług dla Rakowa rozważanie scenariusza, w którym miałby pożegnać się z Rakowem nie z własnej woli, wydaje się bluźnierstwem. A jednak odważymy się postawić publicznie pytanie: „Kogo skaSOWał Sow?”. Bo niekoniecznie przecież zagadka zaczynać i kończyć się musi akurat na szkoleniowcu. Wieczorne refleksje prezesa Piotra Obidzińskiego na antenie Canal+ Sport – coś w stylu „spojrzeć holistycznie”... - zdają się wskazywać na to, że sytuacja przy Limanowskiego (pamiętacie wpis w social-mediach, którym „wychylił się” Ivi Lopez?) jest dużo bardziej skomplikowana, niż tylko znalezienie sportowych przyczyn czterech ligowych porażek częstochowian w sześciu meczach...