Sport

Kanadyjska szkoła

Napastnicy zza Atlantyku zapewnili GieKSie trzecie zwycięstwo w półfinale.

Hokeiści GKS-u mieli inicjatywę, ale musieli się napracować, by odnieść zwycięstwo. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus

TAURON HOKEJ LIGA

Dwaj Kanadyjczycy, Stephen Anderson i Dante Salituro, wprowadzili w stan euforii kibiców katowickiego klubu zgromadzonych w Satelicie, bo zdobyli gole na wagę niezwykle ważnej wygranej. Do finału blisko i zarazem daleko... W czwartek można ewentualnie świętować albo... wszystko odłożyć do soboty. Play off w pełnej krasie!

Niezbadany jest tok myślenia trenerów. Marcin Kolusz zaczynał półfinał z GKS-em jako obrońca, ale po przegranej 1:4 został odstawiony od składu. Jego miejsce zajął Miłosz Noworyta, zaś 40-latek powędrował na trybuny. Minęły dwa dni, pewnie Antti Karhula przeanalizował wszelkie za i przeciw i „Kolos”, jak nazywają go koledzy, znów pojawił się składzie, ale w... ataku. Trudno się dziwić, wszak jest zawodnikiem uniwersalnym i poza bramką może grać na każdej pozycji. Natomiast trener Jacek Płachta dokonał jedynie kosmetycznych korekt w poszczególnych formacjach, by siły były równomiernie rozłożone.

Gospodarze od pierwszej minuty ruszyli do ataku. Linus Lundin musiał się mieć na baczności i w pierwszej tercji mocno wsparł swój zespół. GieKSa grała trzy razy w liczebnej przewadze, ale nic nie zwojowała, bo długo rozgrywała krążek po obwodzie, zaś goście umiejętnie się bronili i nie dopuszczali do „czystych” sytuacji strzeleckich. Ale i tak było ich sporo – wystarczy wspomnieć m.in. strzały Pontusa Englunda (4 minuta), Santeriego Koponena (11) czy Stephena Andersona (15). Goście zrewanżowali się dwoma sytuacjami Daniela Olssona Trkulji (15 i 18). Po tej drugiej gospodarze wyprowadzili wzorową kontrę, po której Jean Dupuy znalazł się w sytuacji sam na sam, ale nie zdołał pokonać szwedzkiego golkipera. Tercja bez bramek, ale było niezwykle ciekawie.

Goście zastosowali podobny wariant gry jak w pierwszym dwumeczu i w dużej mierze byli skoncentrowani na obronie własnej strefy. Jednak w drugiej odsłonie kilka razy ruszyli do przodu i próbowali z dalszej i bliższej odległości zaskoczyć Johna Murraya. W 26 minucie Patryk Wronka miał okazję zmienić wynik, ale jego strącenie krążka tuż przed Lundinem nie przyniosło korzyści. Z kolei w 37 minucie Kamil Sadłocha sprytnie wjechał tuż przed bramkę i próbował wepchnąć krążek do siatki, jednak Murray w porę się zorientował i zablokował go tuż przed linią bramkową.

Z niecierpliwością wszyscy oczekiwali ostatniej odsłony – miejscowi kibice byli święcie przekonani, że w końcu zobaczą bramki. I nie byli w błędzie. W 43 minucie Koponen zdecydował się na uderzenie spod niebieskiej linii, Anderson zmienił lot krążka i Lundin nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. W kolejnej minucie było już 2:0. Tym razem Pasiut popisał się niesygnalizowanym podaniem do Salituro, a ten natychmiast uderzył i krążek wpadł obok zdezorientowanego Szweda do siatki. Goście nie mieli nic do stracenia. Krystian Dziubiński w swoim stylu wyłuskał krążek i zniwelował straty do gola, a potem rozpoczęła się twarda walka o każdy centymetr lodu. Ani jedni, ani drudzy nie zamierzali rezygnować. Było nerwowo, choć w 54 minucie Pasiut nie miał szczęścia i znów trafił w bramkarza, a potem Mateusz Michalski nie zdołał opanować krążka i nie strzelił nawet w stronę bramki. 69 sekund przed końcem Lundin opuścił taflę, ale ten manewr nie przyniósł efektu, bo gospodarze utrzymali prowadzenie. W czwartek kolejne spotkanie w Oświęcimiu. Gospodarze staną pod ścianą i muszą wygrać, bo w przeciwnym razie będą skazani na grę o brązowy medal. Jednak nie uprzedzajmy faktów.

Włodzimierz Sowiński

◼  GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim 2:1 (0:0, 0:0, 2:1)

Stan rywalizacji 3-2

1:0 – Andreson – Koponen (42:03), 2:0 – Salituro – Pasiut (43:33), 2:1 – Dziubiński – Holm – Vertanen (45:58)

Sędziowali: Paweł Breske i Krzysztof Kozłowski – Mateusz Kucharewicz i Eryk Sztwiertnia. Widzów 1435.

GKS: Murray; Runesson (2) – Englund, Verveda – Norberg (2), Varttinen (4) – Koponen, Maciaś; Wronka – Pasiut – Dupuy (2), Mroczkowski – Sokay – Michalski, Kallionkieli – Anderson – Bepierszcz (2), Magee – Smal - Salituro, Jonasz Hofman. Trener Jacek PŁACHTA.

UNIA: Lundin; Ackered (2) – Soderberg, Diukow – Vertanen (2), Noworyta – Bezuszka, Wajda; Ahopelto (4) – Olsson Trkulja – Sadłocha (4), Karjalainen (2) – Heikkinen – Huhdanpaa (2), Kolusz – Dziubiński – Holm, Galant – Krzemień – Liljewall, Kusak. Trener Antti KARHULA.

Kary: GKS – 12 min, Unia – 16 min.

◼  Dzisiaj w Jastrzębiu półfinał JKH - GKS Tychy od 17.00, a jutro w Oświęcimiu Unia - GKS Katowice od 18.00.


32 STRZAŁY oddali gospodarze, zaś goście o 7 mniej.

90 SEKUND upłynęło między pierwszą a drugą bramką dla gospodarzy.