Jeszcze powalczy
Kamil Glik, od października niewidziany na boisku, przedłużył umowę z Pasami.
Kamil Glik rozegrał w Cracovii 23 mecze i strzelił jednego gola. Fot. Łukasz Laskowski / Press Focus
CRACOVIA
Pochodzący z Jastrzębia-Zdroju były reprezentant Polski dawno temu zapowiedział, że karierę chce zakończyć w macierzystym GKS-ie. Na jego powrót do matecznika trzeba będzie jeszcze poczekać, bo wciąż czuje się na siłach, by walczyć o miejsce w drużynie ekstraklasy.
Bolesny powrót byłego kadrowicza
37-letni środkowy obrońca przedłużył współpracę z Cracovią na kolejny sezon. Niedługo kończyłaby się dwuletnia umowa, którą podpisał latem 2023 roku, po 13 latach występów we Włoszech i Francji. Jego czas w Pasach przypomina sinusoidę. Powrót przypadł na domową klęskę z Pogonią Szczecin 0:5. Przegrywa cały zespół, ale w tym meczu, a także w kolejnych Glik nie przypominał najlepszej wersji siebie. Jacek Zieliński żałował później, że zbyt szybko wstawił go do składu. Nie dość, że piłkarz nie był jeszcze gotowy, to gra obronna całej drużyny wołała o pomstę do nieba. Szkoleniowiec mówił, że wsadził go na dużego konia. Dlatego co najmniej dziwnie brzmi zdanie z wczorajszego komunikatu krakowskiego klubu, że Glik „od pierwszego meczu stał się jednym z liderów zespołu”. Krótka pamięć czy wyparcie?
Kontuzja w najgorszym momencie
Jednak piłkarz, jak na mężczyznę z charakterem, który zawsze nadrabia braki walecznością, wrócił do bardzo dobrej dyspozycji. Cracovia z rundy jesiennej tego sezonu była chwalona także dlatego, że w obronie miała szefa o nazwisku Glik. Wtedy jednak, na treningu przed zaplanowanym na 19 października spotkaniem z Lechem Poznań, obrońca zerwał więzadło krzyżowe. Musiał poddać się operacji, a następnie rehabilitacji. Prezes Mateusz Dróżdż i trener Dawid Kroczek nie ukrywali podziwu dla tempa, w jakim wraca do sprawności. Glik cały czas był blisko zespołu, pojechał z nim na zimowe zgrupowanie w Turcji. Przedłużenie umowy było uzależnione głównie od stanu jego zdrowia. Jest dobrze, więc nic nie stało na przeszkodzie, by prolongować umowę do 30 czerwca 2026. „Decyzja o przedłużeniu kontraktu jest wyrazem wzajemnego zaufania i wiary w dalszą wspólną drogę. Cieszymy się, że tak zasłużony zawodnik nadal będzie częścią naszego projektu i pomoże nam realizować cele, które stawiamy sobie w kolejnym sezonie” – napisała Cracovia.
Kallman do Niemiec, Bośniak do Krakowa?
Także wczoraj wyjaśniło się, gdzie od nowego sezonu gole będzie strzelał Benjamin Kallman. Choć chrapkę na czołowego napastnika ligi (zdaniem niektórych nawet najlepszego) miała w pewnym czasie także Legia Warszawa, to reprezentant Finlandii zmieni otoczenie. Na najbliższe trzy lata jako wolny zawodnik związał się z Hannoverem 96, który będzie grał w 2. Bundeslidze. W sezonie, którym właśnie się zakończył, jego nowy klub zajął dziewiąte miejsce i nie włączył się do walki o awans. 27-latek poszedł śladem swojego ojca, Mikkela, znakomitego piłkarza ręcznego, który przez 12 lat występował w Niemczech.
Nadal nie wiadomo, kto zastąpi Dawida Kroczka na stanowisku pierwszego trenera. Portal weszlo.com poinformował, że krakowianie mogą postawić na Bośniaka Dusana Kerkeza, który po sezonie odchodzi z Botewa Płowdiw. Z nim na ławce Bułgarzy zajmują drugie miejsce wśród drużyn walczących o awans do Ligi Konferencji, czyli są szóstą siłą tamtejszej ekstraklasy. Jeżeli prezes Dróżdż postawi na obcokrajowca, będzie to pierwszy trener Cracovii bez polskiego obywatelstwa od 1961 roku. 64 lata temu Pasy prowadził Czech Karel Finek.
Michał Knura
