Sport

Jeszcze nie wszystko stracone

KOMENTARZ „SPORTU” - Kacper Janoszka

Sukcesy kobiecych reprezentacji w ostatnim czasie sprawiły, że zacząłem myśleć bardzo pozytywnie o kondycji polskiego futbolu w tym wydaniu. Przecież w zeszłym roku przeżywaliśmy piękne chwile, gdy zawodniczki U-17 pod wodzą Marcina Kasprowicza wyszły z grupy na mistrzostwach świata na Dominikanie, choć były debiutantkami na turnieju tej rangi. W grudniu 2024 roku dorosła reprezentacja Niny Patalon sprawiła z kolei, że po raz pierwszy w historii Biało-czerwone zagrają na mistrzostwach Europy, które rozpoczną się w lipcu. Mamy powody do dumy i zadowolenia. Dlatego z ciekawością oczekiwałem na to, jak zaprezentuje się kolejny rocznik kadry U-17 podczas pierwszego meczu na Euro na Wyspach Owczych.

Polki trafiły do niezwykle trudnej grupy, w której mierzą się z Włochami, Hiszpanią i Francją. Z góry zakładałem więc, że nie będzie łatwo. W poniedziałek zespół dowodzony przez Paulinę Kawalec zagrał z Włoszkami. Po pierwszej połowie moje pozytywne myślenie o polskiej piłce nożnej kobiecej zamieniło się w ogromny znak zapytania. Rywalki niemal całkowicie zdominowały Polki. Były lepsze pod każdym względem. Były lepiej przygotowane fizycznie, ale także miały pomysł na grę, którego zdecydowanie brakowało w biało-czerwonym obozie. Wręcz przeraziłem się, gdy po 45 minutach było 3:0 dla ekipy z Półwyspu Apenińskiego. Oczami wyobraźni widziałem, jak spotkanie kończy się kompletną klęską…

Młode Polki na starcie Euro musiały pogodzić się z porażką z Włoszkami. Fot. UEFA

Tymczasem po zmianie stron zobaczyłem całkowicie odmieniony polski zespół, który potrafi zagrozić rywalkom. Dzięki temu spotkanie zakończyło się tylko minimalnie korzystnym dla Włoszek rezultatem 4:3. Wynik dobrze obrazuje to, jak szalona była to rywalizacja. I widocznie takie są prawa młodości. Będąc reprezentacją U-17, można zagrać fatalną pierwszą połowę i kwadransie przerwy całkowicie odmienić obraz meczu. Selekcjonerka po meczu powiedziała, że zawodniczki w pierwszej połowie nie udźwignęły mentalnie tego starcia. To by się zgadzało, biorąc pod uwagę to, jak nieźle grały w drugiej części. Mocno wierzę w to, że postawa zespołu z drugiej połowy była tą prawdziwą, którą powinniśmy oglądać w laboratoryjnych warunkach, gdzie nie ma ciśnienia związanego z grą w mistrzostwach Europy. Zadaniem sztabu szkoleniowego powinno być całkowite zdjęcie presji z młodych piłkarek. Jeśli się to uda, głęboko wierzę w to, że Polki – pomimo porażki w pierwszym spotkaniu –jeszcze nie przegrały tego turnieju. Przed nimi dwa kolejne wymagające mecze, ale jeśli zagrają przez najbliższe 180 minut tak, jak przez ostatnie 45, będziemy mogli liczyć na wyjście z grupy. A jeśli to uda się osiągnąć, znów będziemy oglądać kadrę U-17 podczas mundialu, który na przełomie października i listopada odbędzie się w Maroku.

Kacper Janoszka