Jeszcze będzie zabawnie
Nadal nie wiemy, kto będzie mistrzem, a kto spadnie z ekstraklasy... A do końca sezonu pozostało pięć kolejek!
Lech po poprzedniej kolejce zrównał się punktami z Rakowem. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus
Powoduje to, że na pięć kolejek przed zakończeniem rozgrywek nie mamy pojęcia, kto zostanie mistrzem Polski. Ostatnia porażka Rakowa Częstochowa z Pogonią Szczecin sprawiła, że „Kolejorz” zrównał się z „Medalikami” punktami. Gdy już wydawało się nam, że zespół trenera Marka Papszuna jest na mistrzowskim kursie, wystarczyły dwa mecze, w których drużyna straciła punkty (poza porażką z Pogonią, także remis z Puszczą na początku kwietnia) i znów mamy dwóch kandydatów do złota. A kto wie, może za dwie lub trzy kolejki do batalii o najwyższe cele znów włączy się Jagiellonia, która na razie traci cztery oczka do liderującego duetu.
Nie wiemy więc, czy radować się z tego powodu, czy płakać. Dla tych, którzy ekstraklasą się pasjonują, to w miarę dobra informacja, bo najprawdopodobniej emocje dotyczące walki o mistrzostwo będą nam towarzyszyły do ostatniej kolejki. Oby tak było! Oby nie było nudno. A znając życie, faworyci po drodze jeszcze zdążą przegrać w nieoczywisty sposób, a może nawet nie raz. Kto jest w stanie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że Lech w ten weekend na pewno wygra z Radomiakiem? A kto może być na tyle pewny, że u bukmachera obstawi zwycięstwo Rakowa ze Śląskiem? Poszukiwany jest odważny, bo ten sezon nauczył nas, że jeżeli już czegoś jesteśmy pewni, to zapewne zaraz zostaniemy wyprowadzeni z błędu. Mogliśmy być pewni, że Lech bezproblemowo wygra z Lechią na początku lutego, a przegrał 0:1. Większość z nas zapewne sądziła, że Raków pokona Cracovię w pierwszej kolejce po przerwie zimowej, a bezbramkowo zremisował. Legia z kolei miała wygrać z Motorem, a podzieliła się punktami, kończąc rywalizację wynikiem 3:3. Więc niczego już nie możemy być pewni.
Popularne stwierdzenie „wyścig żółwi” znów ma odzwierciedlenie w ekstraklasowej rzeczywistości. Przez długą część sezonu Lech był na szczycie, wydawało się, że wytrwa w tej pozycji do końca sezonu, a nagle zaczął tracić punkty. Teraz Raków niby znalazł formę, a ostatecznie zrównał się w tabeli z poznaniakami…
Zresztą, wiele dzieje się nie tylko na szczycie tabeli, ale także na jej dnie. Nadal nie możemy być pewni tego, kto znajdzie się w przyszłym sezonie na zapleczu ekstraklasy. Śląsk Wrocław odrobił kolosalne straty, ale w miniony weekend przegrał z GKS-em Katowice. Nie musi się jednak szczególnie przejmować, bo wszyscy jego konkurenci stracili punkty. Lechia, Stal i Puszcza zdobyły w sumie dwa „oczka” w poprzedniej kolejce. Czy więc znajdzie się ktoś, kto postawi fortunę, wybierając już teraz trójkę spadkowiczów? Wątpię. I to w sumie jest piękno polskiego futbolu. Nie można się na tę jego cechę obrażać. Czerpmy z ekstraklasy radość i obserwujmy ten nieudolny wyścig o utrzymanie i mistrzostwo. Jeszcze będzie zabawnie!
Kacper Janoszka