Jesteśmy szaleni!
Włosi mają ostatnio spore kłopoty. Coraz częściej pojawiają się obawy, że mogą... po raz trzeci z rzędu nie awansować na mistrzostwa świata.
Gianluigi Donnarumma pnie się w kapitańskiej hierarchii reprezentacji Włoch. Fot. IPA/SIPA USA / Press Focus
WŁOCHY
Opisywany przez nas wczoraj zwariowany mecz z Izraelem odbił się szerokim echem. Włosi ledwo co uratowali zwycięstwo 5:4 z niżej notowanym przeciwnikiem, dzięki czemu zajmują teraz drugie miejsce w grupie eliminacyjnej, mając tyle samo punktów co Izraelczycy, którzy jednak rozegrali jedno spotkanie więcej. Liderem jest Norwegia, która na początku eliminacji pokonała Italię 3:0 i to ona rozdaje karty w walce o bezpośredni awans. Na ten moment jej bilans bramek wynosi +11, podczas gdy Włochów +5, a Izraela +4.
Mundialowa zmora
Takie spotkania wzbudzają wiele niepewności we włoskim społeczeństwie. Italia bowiem jest głodna mundialu, ponieważ na dwóch poprzednich... w ogóle jej nie było! Przed katarskimi mistrzostwami przegrała w półfinałowym barażu z Macedonią Północną, zaś przed turniejem w Rosji lepsza w barażu okazała się Szwecja. Co więcej, Squadra Azzurra fatalnie radziła sobie na MŚ w 2014 i 2010 roku, w obu przypadkach kończąc udział w fazie grupowej. W Brazylii, w grupie śmierci, ustąpili Kostaryce (!) i Urugwajowi, pokonując tylko Anglię. Cztery lata wcześniej, w RPA, z dwoma punktami zajęli ostatnia miejsce, za Nową Zelandią, Słowacją i Paragwajem. Ostatnim mundialem, na którym Włosi wyszli z grupy, był ten niemiecki w 2006 roku, zresztą przez nich wygrany! Po zdobyciu złota było już jednak tylko gorzej. Jasne, na Euro udało się osiągać dobre wyniki, ze zwycięstwem w 2021 roku na czele (i finałem w 2012), ale mistrzostwa świata to od prawie dwóch dekad włoska bolączka. Nic dziwnego, że wielu z niepokojem spogląda na bieżące eliminacje, szczególnie mając w pamięci bolesną porażkę z Norwegią. Czyżby znowu trzeba było przepychać się w barażach?
Gigi goni Gigiego
– W tym meczu posypała się cała idea włoskiego catenaccio. Dawno nie widziałem tak rozkojarzonego Gianluigiego Donnarummy między słupkami. Wydaje mi się, że w ostatnim czasie Włosi mają większe problemy w obronie, niż mieli jeszcze niedawno... Polacy – mówił „Sportowi” znający włoskie realia były reprezentant Polski Piotr Czachowski. Donnarumma zresztą rozegrał z Izraelem swój 27. mecz w roli kapitana kadry, wyprzedzając o jedno spotkanie kapitana sprzed ponad stu lat, Renzo de Vecchiego. Teraz Gigi, nowy bramkarz Manchesteru City, zajmuje 10. miejsce w liczbie występów z opaską na ramieniu. Przed nim Adolfo Baloncieri (28), Franco Baresi (31) czy Giuseppe Bergomi (33). Liderem pozostaje Gianluigi Buffon (80), wyprzedzający nieznacznie Fabio Cannavaro (79). Znając długowieczność włoskich bramkarzy, 26-letni Donnarumma na pewno jeszcze przeskoczy kilku rodaków w tym zestawieniu, choć lepiej, aby w kolejnych spotkaniach grał na wyższym poziomie niż z Izraelem... „Nie był przesadnie winny przy straconych bramkach, ale cztery to zdecydowanie za dużo” – napisał portal Tuttomercatoweb, oceniając kapitana Włoch na 5,5 w skali dziesięciopunktowej.
Stoi za piłkarzami
Dla selekcjonera Gennaro Gattuso było to pierwsze zgrupowanie w tej roli. Zdobył 6 punktów, ale pokonanie 5:0 Estonii to żaden wyczyn. Co mówił po Izraelu? – Jesteśmy szaleni. Straciliśmy kilka absurdalnych goli, ale i tak udało nam się wygrać. Rywale trochę nas zaskoczyli, kryli jeden na jeden. Nasze nogi nie były w najlepszej formie, ale to normalne w drugim meczu. Tak czy siak, musimy się poprawić. Jesteśmy zbyt delikatni, za łatwo tracimy gole. Chłopcy o tym wiedzą, ale to mój problem, nie ich. Żeby grać jako jedność, musimy poprawić się w kluczowych elementach. Razem ze sztabem musimy popracować nad tym tak szybko, jak się da. Nie mam zamiaru krytykować za to piłkarzy. Ufam im – mówił stojący twardo za zespołem Gattuso, który po ostatnim gwizdku w swoim stylu... wdał się w lekką przepychankę z izraelskim piłkarzem!
Piotr Tubacki
