Jesteśmy gotowi na ekstraklasę
Rozmowa z Mateuszem Szwochem, pomocnikiem Ruchu Chorzów, który w środę skończył 32 lata
Mateusz Szwoch w 19 występach w I lidze strzelił dla „Niebieskich” cztery gole. Fot. Sebastian Sienkiewicz / Press Focus
W przerwę reprezentacyjną weszliście remisem z Wisłą Płock. To był chyba trudny mecz?
– Zgadza się, z boiska było czuć, że to spotkanie do jednej bramki – kto strzeli, ten wygra. Niestety, to się nam nie udało, ale na szczęście Wiśle też nie. Trzeba chyba powiedzieć, że był to „niestety” remis 0:0. Graliśmy u siebie, a zgubiliśmy już w tym roku dużo punktów i remisy nas nie zadowalają.
Z czego wynikały problemy z kreowaniem zagrożenia pod bramką rywali?
– Dogodnych sytuacji było mało, to prawda, ale nie wiem, z czego to wynikało. Skupialiśmy się na dobrym taktycznym przesuwaniu i dla kibica pewnie słabo to wyglądało. Byliśmy ustawieni bardzo blisko siebie, bo gdy nie mieliśmy piłki, to chcieliśmy bronić za wszelką cenę. W ofensywie pokazaliśmy z kolei za mało.
Rywal też zacieśniał grę defensywną, choć mogłoby się wydawać, że po znakomitym początku roku przyjedzie rozpędzony i spróbuje odważniej zaatakować.
– Nie ma co ukrywać, że jeśli przyjeżdża się na Ruch, to nie jest to łatwy teren. Może teraz wydawać się inaczej, bo nie zdobywamy tu tyle punktów, ile powinniśmy, ale z reguły punktowaliśmy u siebie bardzo dobrze. Drużyny, które tu przyjeżdżają, czują respekt i pewnie z tego też to wynikało.
Może dobrze wam zrobi to, że po przerwie na kadrę opuścicie Stadion Śląski, zmienicie otoczenie i zagracie w Łęcznej?
– Nie szukałbym w tym naszych problemów. Trzeba po prostu wyjść na boisko i niezależnie, czy gra się w Siedlcach, Chorzowie, czy gdzieś indziej, musimy pokazywać się z jak najlepszej strony. W defensywie grać tak, jak z Wisłą Płock, ale w ofensywie należy się poprawić i wrócić do tego, co było jesienią.
A czy może to mieć związek z licznymi zmianami personalnymi i taktycznymi, które zachodzą w waszym składzie w 2025 roku? Jesienią jedenastka była stabilna, a teraz jest znacznie więcej kombinowania w zestawieniu.
– Wydaje mi się, że jesienią wyniki determinowały to, że nie zmieniały się skład i ustawienie. Jeżeli teraz nie wygrywamy, trzeba szukać innych wyjść i trener z tego korzysta. Mamy cały tydzień, żeby to przetrenować. Ustawienie w trakcie meczu zmienia się tak naprawdę bardzo często. Czasem ktoś wybiegnie do przodu i zmienia się na czwórkę czy piątkę obrońców. To nie ma większego znaczenia.
Postawię tezę i poproszę, żebyś się do niej odniósł – Ruch Chorzów nie jest gotowy na awans do ekstraklasy.
– Nie zgodzę się. Jesteśmy gotowi. Może nie jest to na razie zespół, który dominuje w lidze i na pierwszy rzut oka nie widać, że to nam należy się awans. Jesteśmy jednak blisko czołówki i będziemy walczyć do końca. Wydaje mi się, że jakości w naszej drużynie jest bardzo dużo i nigdy nie spuścimy głów.
Co trzeba zrobić w trakcie przerwy na reprezentacje, aby wasza gra uległa poprawie?
– Na pewno trzeba podejść do tego tematu z chłodną głową. Nie ma co wywracać wszystkiego do góry nogami, bo w piłce nożnej to zawsze jest proces. Czasami to idzie trochę szybciej, czasami gorzej, ale trzeba pokazać charakter, aby wyjść z takiego dołka. Nie zmienimy teraz 20 piłkarzy i wszystkich trenerów, bo to tak nie działa. Trzeba pracować z tym, co jest i z dnia na dzień stawać się coraz lepszym.
Rozmawiał i notował Piotr Tubacki
CZY WIESZ, ŻE...