Sport

Jest co świętować

Jesteśmy jedynym zespołem w ostatnich czterech latach, który z każdego turnieju wraca z medalem. Ten jest tylko brązowy – podkreślił Nikola Grbić, trener Biało-czerwonych.

Nasza brązowa drużyna w całej okazałości. Fot. PAP / Leszek Szymański

REPREZENTACJA MĘŻCZYZN

Biało-czerwoni wrócili wczoraj z mistrzostw świata na Filipinach. Na Lotnisku Chopina w Warszawie powitała ich spora grupa kibiców, najbliższych i dziennikarzy. Wśród witających była m.in. żona kapitana Bartosza Kurka, Anna. Przygotowała specjalną tabliczkę z napisem: „Bartozy najlepszy na świecie”. Siatkarz nie krył wzruszenia i od razu wpadł w ramiona ukochanej.

To nie matematyka

Nastroje zawodników i sztabu szkoleniowego były pozytywne, choć nie ukrywano niedosytu. - To bardzo ważne, że zdobyliśmy medal. Mecz z Czechami był jednym z najtrudniejszych, jaki musiałem przygotować. Nie dlatego, że jest to skomplikowane, żeby przygotować się na Czechów, ale mieliśmy mniej niż 24 godziny po starciu z Włochami, po którym byliśmy i nadal jesteśmy rozczarowani. Jeżeli miałbym krótko podsumować mistrzostwa, to nadal wygrywamy medale i to w tym wszystkim jest najważniejsze - powiedział Nikola Grbić.

Szkoleniowiec cały sezon reprezentacyjny ocenił jako bardzo trudny. - Jesteśmy zmęczeni, pewnie też nieco rozczarowani, jak każdy, ale wydaje mi się, że mamy co świętować. Od czterech lat jako jedyny zespół z każdej imprezy wracamy z medalem - powiedział Serb, podkreślając przy tym, że siatkówka to nie matematyka. - Zawsze będziemy pracować tak samo, z taką samą motywacją, z jasnym pomysłem, planem, wiedząc, co i jak robić, ale nie zawsze na końcu wyjdzie ten sam wynik. Inni pracują równie ciężko, tak samo dobrze, ale przynosi to różne efekty - zauważył.

W półfinale z Włochami Polacy przegrali 0:3. Wynik ten rzutował na ocenę Biało-czerwonych. Miał być złoty medal, a udało się wywalczyć „tylko” brązowy. - Medal stał się czymś normalnym, ale ten nie jest wystarczający. Mieliśmy w tym sezonie dużo problemów. Zmieniliśmy wielu zawodników, zmieniliśmy dużą część sztabu; zostało w nim tylko czterech ludzi z poprzednich sezonów. Spora grupa zawodników, którzy grali na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, nie była obecna. Wielu graczy po raz pierwszy grało na mistrzostwach świata i w Lidze Narodów. Doświadczenie zebrane teraz zaprocentuje w przyszłości – ocenił trener Grbić.

Najtrudniejszy moment

W podobnym tonie wypowiadał się kapitan naszej drużyny, Bartosz Kurek. - Środowisko siatkarskie jest troszeczkę rozpieszczone. Dostaje dużo od nas, kadry żeńskiej i plażowiczów. Nie chciałbym być złym prorokiem, bo mam nadzieję, że nasza dyscyplina będzie się rozwijać, ale nie chcę, żebyśmy się kiedyś obudzili i żałowali, że tego brązowego medalu nie doceniliśmy. Dedykuję go wszystkim nas krytykującym. Niech on będzie tym najgorszym, jaki ta drużyna zdobędzie w przyszłości - dodał.

Przypomnijmy, że z powodu kontuzji Kurka zabrakło w decydujących spotkaniach. – Był to dla mnie najtrudniejszy moment podczas tych mistrzostw. Fajnie jest oglądać, jak chłopaki wygrywają, natomiast najgorsza rzecz to siedzieć z boku i obserwować mecz, w którym nie wszystko układa się po naszej myśli. Trzeba oddać szacunek Włochom - zagrali bardzo dobrze. Nie zeszliśmy jednak z boiska tak zawiedzeni, że nie mieliśmy żadnych szans. Trzeba wspomnieć, że cały czas jesteśmy w czołówce. Chociaż przegraliśmy ten mecz, to przy odrobinie lepszej grze mogliśmy być w finale. To będzie kopniak, żeby jeszcze mocniej pracować w przyszłym sezonie - ocenił Kurek.

100 procent z siebie

Najbardziej doświadczony zawodnik reprezentacji podziękował także niezastąpionym polskim kibicom. - Rozmawialiśmy nawet między sobą, ilu ich przeleciało pół świata, żeby nas oglądać i dopingować. Myślę, że to największa siła polskiej siatkówki, poza tym, co robimy na boisku - podkreślił Bartosz Kurek.

Środkowy Jakub Kochanowski, pytany o siłę polskiego zespołu, powiedział, że niezależnie od okoliczności, zawsze daje z siebie wszystko. - Ta grupa zawsze zostawia na boisku 100 procent serca, zawsze daje z siebie wszystko i to na pewno jest jej najlepsza cecha - przyznał.

Radości z miejsca na podium nie krył natomiast jeden z debiutantów, Maksymilian Granieczny. - Wracamy z medalem, a niektóre wielki potęgi odpadły dużo wcześniej, więc jestem bardzo szczęśliwy - zaznaczył 20-letni libero.

Polscy siatkarze po raz czwarty z rzędu i szósty w historii stanęli na podium mistrzostw świata.

(mic)

Nowe zasady 

Światowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) przedstawiła zasady kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku. Okazuje się, że udział w turnieju można wywalczyć już w przyszłym roku. Prawo gry w USA otrzymają bowiem najlepsze drużyny mistrzostw kontynentalnych, a więc Europy, Azji, Afryki, Ameryki Południowej oraz Ameryki Północnej,  Środkowej i Karaibów. FIVB po raz pierwszy w historii zdecydowała się na takie rozwiązanie. Dołączą do nich cztery najlepsze ekipy z mistrzostw świata w 2027 roku, które nie zdołały wcześniej się zakwalifikować oraz dwa najlepsze zespoły bez kwalifikacji z rankingu FIVB po zakończeniu Ligi Narodów w 2028 roku. Te same reguły obowiązują zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Zmianie nie uległa za to liczba uczestników – w siatkarskich turniejach olimpijskich udział weźmie po 12 reprezentacji.