Jekyll i Hyde
PODWÓJNY NELSON
Mecze rozstrzygane przez rozjemcę z Płocka w europejskich pucharach często wywołują mnóstwo kontrowersji, nie sposób przejść obok tych spektakli obojętnie. Przykładem ostatnie spotkanie Szymona Marciniaka w 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym zmierzyły się dwie jedenastki z Madrytu, Atletico i Real. Generalnie zespół Marciniaka za rozstrzyganie boiskowych sporów zebrał bardzo pochlebne recenzje, większość komentatorów nie miała wątpliwości, że prowadził derby Madrytu wzorowo, niemal bezbłędnie.
Ale w tej beczce miodu była też łyżka dziegciu. Zgodnie z przewidywaniami mecz „Los Colchoneros” z „Los Blancos” wywołał spore emocje. Pierwsza sytuacja, która wzbudziła dyskusje, miała miejsce w 20 minucie. Wówczas po zagraniu Viniciusa Juniora piłka trafiła w rękę Giuliano Simeone. „Królewscy” domagali się podyktowania rzutu karnego, ale polski sędzia pozostał niewzruszony. Ta decyzja wzbudziła wiele kontrowersji na Półwyspie Iberyjskim. Ekspert sędziowski „Marki” Pavel Fernandez przekonywał, że Polak powinien podyktować „jedenastkę” dla Realu. – Zagranie Simeone było przypadkowe. Po zatrzymaniu nagrania widać jednak, że jego ramię jest zbyt szeroko rozstawione. To jest rzut karny – stwierdził.
Popularny w serwisie X profil Archivo VAR przekonuje, że Real został skrzywdzony w tej sytuacji. „Vinicius dośrodkowuje, a Giuliano zmienia ręką kierunek lotu piłki. To jest rzut karny. Kluczowym momentem w tej akcji jest ruch ramieniem Argentyńczyka w momencie zagrania piłki”.
W Hiszpanii pojawiły się jednak również przeciwne głosy. Były sędzia międzynarodowy Mateu Lahoz ocenił, że Marciniak podjął prawidłową decyzję. „Trzeba wziąć pod uwagę, że ręka Simeone była ułożona w naturalny sposób, a odległość między nim a Viniciusem była bardzo mała. Gracz Atletico nie mógł się spodziewać, że w takiej sytuacji Brazylijczyk podniesie piłkę” – argumentował.
W konkursie rzutów karnych doszło do niecodziennego zdarzenia. Julian Alvarez posłał piłkę do siatki, lecz po analizie VAR gol nie został uznany, ponieważ Argentyńczyk, oddając strzał, poślizgnął się i uderzona przez niego prawą nogą piłka trafiła w jego lewą stopę. „Alvarez dotknął piłki dwa razy, strzelając karnego, raz każdą nogą. Uznaje się to za niewykorzystany rzut karny ” - stwierdził Fernandez.
Jest tajemnicą poliszynela, że nasz „eksportowy” arbiter chętnie angażuje się w reklamy. Ostatnio głośno było o jego „urlopie”, podczas którego uczestniczył w spotkaniach firmy deweloperskiej w Gliwicach, Chorzowie, Sosnowcu i Siewierzu. Takie praktyki drażnią mnie, bez względu na nazwisko sędziego.
Bogdan Nather