Jedna jaskółka
KOMENTARZ „SPORTU” - Kacper Janoszka
Waldemar Fornalik po powrocie do Ruchu Chorzów odniósł drugie zwycięstwo. Przedłużył tym samym... złą passę ŁKS-owi Łódź, który nie wygrał w czterech kolejnych meczach. I choć może ŁKS jest w kryzysie, nie ma to wielkiego znaczenia dla wygranych niedzielnego meczu. W Chorzowie chodzi przecież o to, żeby niebieski zespół zaczął regularnie punktować. Ostatnie starcie na Stadionie Śląskim było tym, w którym kibice Ruchu mogli poczuć powiew optymizmu. Poza tym, że ŁKS strzelił gola w doliczonym czasie, który zmienił wynik z 2:0 na 2:1, fani nie mają powodów do smutku. To samo zapewne czuli 20 sierpnia, gdy Ruch pokonał 4:0 Stal Rzeszów. Różnica między tymi dwoma meczami jest jednak taka, że wygrana z łodzianami zdarzyła się po przerwie reprezentacyjnej. Trener Fornalik miał dwa tygodnie na spokojne zapoznanie się z zespołem i na lepsze przedstawienie swojego pomysłu, co – według moich obserwacji – przyniosło skutek w postaci niezłego spotkania i trzech punktów. Gdy 62-latek obejmował stery w Ruchu, napisałem, że trudno przychodzi mi wyobrażenie sobie scenariusza, w którym Waldemar Fornalik nie poprawi wyników Niebieskich. Teraz tylko utwierdziłem się w tym przekonaniu. Choć jedna jaskółka wiosny nie czyni, to wygrana z ŁKS-em sprawia, że oczyma wyobraźni widzę Ruch pod koniec sezonu w walce o awans do ekstraklasy, a przynajmniej w barażach. Tego samego nie mogłem powiedzieć po trzeciej kolejce - gdy z drużyną pracował jeszcze Dawid Szulczek.
