Sport

Jeden zawodnik to za mało

Brady Kurtz walczył za całą Spartę, ale mimo wszystko wrocławianie przegrali u siebie z mistrzem Polski.

Brady Kurtz (kask czerwony) nie raz przedostawał się na pierwsze miejsce. PAP/Maciej Kulczyński

PGE EKSTRALIGA

Niewątpliwym hitem kolejki było starcie mistrzów Polski z wicemistrzami. Złoci medaliści z Lublina zawitali na Stadion Olimpijski we Wrocławiu, żeby sprawdzić się na tle silnej Sparty. Motor pojawił się na Dolnym Śląsku z wyznaczonym celem – miał wygrać, prezentując dominację, którą demonstrował w trzech poprzednich sezonach ekstraligi. Plan ten goście zaczęli realizować dość szybko, bo już po biegu młodzieżowym wyszli na prowadzenie, którego nie mieli zamiaru oddawać. W pierwszych startach nieprawdopodobnie szybki był Wiktor Przyjemski. Junior Motoru brał udział w dwóch wyścigach z rzędu, ponieważ na samym początku spotkania zastępował Dominika Kuberę, który wjechał w taśmę. W obu przypadkach dojechał do mety na pierwszym miejscu i to właśnie on sprawił, że lublinianie zaczęli mecz w świetnym stylu.

Było groźnie

Problemy Sparty stały się jeszcze trudniejsze po szóstym biegu. W nim, od razu po starcie, Jack Holder przez przypadek wjechał w tylne koło Jakuba Krawczyka. Delikatny kontakt motocykli wytrącił z równowagi juniora wrocławskiego zespołu, który doznał kontuzji – upadając na tor, zablokowała mu się noga w ramie motocykla. Zawodnik od razu zasygnalizował problemy z dolną kończyną, a na torze pojawił się ambulans, który zabrał go do szpitala, w celu sprawdzenia, czy 21-latek nie złamał kości piszczelowej. Na razie nie wiadomo, jaki jest stan zdrowia zawodnika.

Chwilę po upadku Krawczyka bliski kontakt z torem zaliczył także Holder. Okazało się, że był to wynik lekkiego zderzenia z motocyklem młodzieżowca Sparty. Australijczyk stracił szprychę i całkiem możliwe, że to spowodowało jego upadek. W jego przypadku interwencja lekarzy nie była jednak potrzebna.

Pech nie opuścił jednak uczestników spotkania w dalszej fazie zmagań. W 8. biegu zacięty pojedynek o pierwszą pozycję pomiędzy Brady’m Kurtzem i Mateuszem Cierniakiem zakończył się upadkiem tego drugiego. Reprezentant Motoru chwilę siedział na nawierzchni toru, po czym wrócił do parku maszyn i był gotowy do kontynuowania jazdy.

Kurtz nie wystarczył

Pod względem sportowym wśród spośród gospodarzy najlepiej radził sobie Kurtz. Australijczyk w poprzednim sezonie jeździł na zapleczu ekstraligi, a teraz jest jedną z najważniejszych postaci wicemistrza Polski. Był nieprawdopodobnie szybki, o czym przekonali się Kubera oraz Bartosz Zmarzlik, którzy musieli pogodzić się z tym, że zakończyli biegi za jego plecami. Problem wrocławian polegał na tym, że Kurtz był właściwie jedynym zawodnikiem gospodarzy, który był w stanie zaliczać indywidualne zwycięstwa – do biegów nominowanych oprócz niego tylko Maciej Janowski raz dodał do swojego dorobku „trójkę”. Mimo tego, że to głównie na Australijczyku spoczywała odpowiedzialność za zdobywanie punktów, Sparta przed dwoma ostatnimi wyścigami miała jeszcze szansę na zwycięstwo (37:41). A było to o tyle ważne, że w 14. biegu przebudził się Daniel Bewley, którego zwycięstwo sprawiło, że na finiszu wrocławianie mieli szansę na remis (41:44). Na „do widzenia” Kurtz znów wygrał, ale zawodnicy Motoru wywalczyli remis w biegu i czteropunktowe zwycięstwo w meczu.

Kacper Janoszka

◼  Betard Sparta Wrocław – Orlen Oil Motor Lublin  43:47

WROCŁAW: Łaguta 7+1 (2, 2, 2, 1*, 0), Janowski 6+2 (3, 1*, 1*, 1, 0), Kowalski 3+1 (1*, 2, 0, -), Bewley 7 (0, 0, 2, 2, 3), Kurtz 16 (3, 2, 3, 2, 3, 3), Kowolik 4+1 (1, 1, 1, 1*), Krawczyk 0 (0, u, -), Mikołajczyk ns.

LUBLIN: J. Holder 7+1 (0, 3, 0, 3, 1*), Lindgren 9+2 (1*, 1, 3, 3, 1*), Kubera 7 (3, 2, 0, 2), Cierniak 1 (0, 1, w, 0), Zmarzlik 12 (2, 3, 3, 2, 2), Przyjemski 9 (3, 3, 2, 1), Bańbor 2+1 (2*,0, 0), Jaworski ns.

1. Lublin (m)

3

6

+40

2. Grudziądz

3

6

+36

3. Toruń

2

3

+8

4. Wrocław

3

2

+18

5. Częstochowa

3

2

-2

6. Rybnik (b)

2

2

-4

7. Gorzów

3

1

-26

8. Zielona Góra

3

0

-70