Jak u Hitchcocka
Drużyna trzecioligowca z Pawłowic wyspecjalizowała się w zdobywaniu bramek w samych końcówkach meczów.
Dominik Klimkiewicz (z prawej) w meczu z Górnikiem Polkowice szybko „wyleciał” z boiska, ale Pniówek i tak zaksięgował pełną pulę. Fot. gkspniowek74com.pl
Drużyna trenera Kamila Rakoczego w obu meczach z Górnikiem Polkowice zastosowała scenariusze jak w filmach angielskiego reżysera Alfreda Hitchcocka - najpierw było trzęsienie ziemi, a potem napięcie rosło. W obu tych potyczkach piłkarze Pniówka szalę zwycięstwa przechylili na swoją stronę dopiero w doliczonym czasie gry.
W rundzie jesiennej Pniówek wywiózł komplet punktów z Polkowic dzięki bramce strzelonej w 95 minucie spotkania, a autorem zwycięskiego gola był Ukrainiec Jarosław Baranskyi. W sobotę emocje sięgnęły - dosłownie - zenitu, bo zwycięskiego gola kapitan zespołu Dominik Budzik strzelił w 6 minucie doliczonego czasu gry! Sukces gospodarzy był tym cenniejszy, że od 22 minuty drużyna z Pawłowic grała w dziesięciu, po usunięciu z boiska (dwie żółte kartki) Dominika Klimkiewicza. Poza tym trener Rakoczy nie mógł skorzystać ze wszystkich najlepszych zawodników, bo z powodu nadmiaru żółtych kartek nie zagrał stoper Kamil Szymura, a pomocnika Dawida Weisa zmogła kontuzja.
Obaj wymienieni zawodnicy na szczęście będą do dyspozycji sztabu szkoleniowego w następnej potyczce z rezerwami Górnika Zabrze. Będzie w tym spotkaniu mógł również zagrać Klimkiewicz, który „złapał” dopiero kartki nr 2 i 3 w tym sezonie. Trener Kamil Rakoczy musi jednak zapomnieć o uwzględnieniu w składzie najlepszego snajpera drużyny, Dawida Hanzela. Popularny „Denzel” w spotkaniu z Górnikiem Polkowice po raz 12. w bieżących rozgrywkach wpisał się na listę zdobywców bramek. Nadgorliwy sędzia Gerard Gawron z Mielca w doliczonym czasie gry ukarał go jednak żółtą kartką, ósmą już w obecnym sezonie, która eliminuje go z występu w jednym meczu.
Bogdan Nather