Sport

Igraszki wyborcze

Dwie zwaśnione grupy mają pretensje do siebie, a gra idzie głównie o stołki.

Mirosław Minkina (z lewej) - ustępujący prezes i jego faworyt Tomasz Jaworski. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Telefon dzwoni częściej niż zwykle... Słyszę w słuchawce znajome głosy: mogę opowiedzieć to i owo, ale tylko anonimowo, bo nie dbam o poklask i robię tylko swoje; może warto nas wesprzeć, bo będzie gorąco – to nieomylny znak, że już w najbliższy poniedziałek podczas zjazdu sprawozdawczo-wyborczego Polskiego Związku Hokeja na Lodzie poznamy władze z nowym prezesem. To już od dłuższego czasu jest pewnik, bo ustępujący szef Mirosław Minkina ze względów regulaminowych nie może kandydować. Taka jest interpretacja ministerialnych prawników, choć prezes nie miał dwóch pełnych kadencji, bo na skutek zawirowań personalnych stanowisko objął w listopadzie 2018 r., więc zaliczył niespełna siedem lat na gorącym krześle.

Spirala długów

Środowisko hokejowe od zawsze było mocno podzielone i władza nigdy nie cieszyła się pełnym uznaniem. Może tylko w latach 80. poprzedniego stulecia, za czasów Jana Rodzonia, było najmniej pretensji. Wówczas ta dyscyplina była mocno wspierana przez lobby węglowe. Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, po zakończeniu rządów Zenona Hajdugi, związek nie miał szczęścia do prezesów. Zdzisław Ingielewicz, Piotr Hałasik i Dawid Chwałka nie są dobrze wspominani. Szczególnie rządy tego ostatniego, prawnika z Rzeszowa, będą się kojarzyły jak najgorzej. Jego machinacje finansowe, źle rozliczane dotacje sprawiły, że związek popadł w długi. Ta spirala się nakręcała i teraz dług wraz z odsetkami wynosi ponad 22 mln zł. Oczywiście, zawarto ugody z wierzycielami i spłata została rozłożona na raty. PZHL znalazł się w pułapce, z której będzie wychodził przez lata.

Ustępujący prezes Minkina był w zarządzie, podobnie jak kilkoro innych członków, gdy szef Chwałka przeprowadzał machinacje finansowe, wbrew prawu, które doprowadziły do zablokowania kont bankowych i paraliżu związku. Czyżby w owym czasie Chwałka zahipnotyzował swoich współpracowników? Nie, w to nie uwierzę, choć ustępujący prezes kilka razy zaklinał się, że nic nie wiedział o takiej działalności. Śmiemy wątpić! I jeszcze jedna symptomatyczna informacja. Związek skierował do prokuratury zgłoszenie o możliwości popełnienia przestępstwa. Wniosek został oddalony... Były prezes, wedle naszych informacji, ma się dobrze...

Szczęśliwe sukcesy

W ciągu ostatnich 25 lat reprezentacja seniorów dwa razy awansowała do światowej elity. W 2001 r. w Grenoble oraz w 2023 r. w Nottingham były sukcesy przede wszystkim hokeistów, sztabów szkoleniowych i... pomoc nadzwyczajnego zbiegu okoliczności. Biało-czerwoni wcale nie uchodzili za faworytów, szczęśliwie wygrywali i wykorzystali potknięcia rywali. Te awanse były ponad stan rodzimego hokeja! Powiedz mi na jakim poziomie występują kadry  juniorskie, a powiem tobie, jaki jest twój stan posiadania – to stwierdzenie pasuje jak ulał do naszej dyscypliny. Do niedawna obie reprezentacje juniorskie grały na trzecim poziomie rozgrywkowym. Dopiero w minionym sezonie drużyna do lat 18 pod kierunkiem Andreja Gusowa awansowała o szczebel wyżej.

Zaniedbania w szkoleniu młodzieży są liczone w latach, bo nie ma obowiązującego systemu szkolenia. Szkoła Mistrzostwa Sportowego miała być wizytówką, a takową nie jest. Lata świetności już ma dawno za sobą i teraz z nostalgią wspominamy, gdy jej uczniami byli m.in. Leszek i Daniel Laszkiewiczowie, Piotr Sarnik czy Damian Słaboń. Do niej nie trafiają najlepsi młodzi hokeiści, bo ci już grają w zagranicznych klubach i tam szukają szans na sportowy rozwój. Deklaracje, że tym razem zostanie opracowany program, który będzie konsekwentnie realizowany, przyjmujemy z niebywałą ostrożnością. Przed każdymi wyborami niżej podpisany słyszał wiele obietnic. A hokej w każdej kategorii wiekowej jest w piwnicznej izbie! Taka jest prawda i to trzeba sobie uzmysłowić. Trzeba ciągnąć wózek w tę samą stronę, a nie zadowalać się deklaracjami bez pokrycia.

Dwóch kandydatów

Tomasz Jaworski, były reprezentacyjny bramkarz (95 występów) i jednocześnie członek zarządu PZHL – jest kandydatem na szefa związku wysuniętym przez Minkinę i jego druhów. Z kolei Krzysztof Woźniak, były prezes i obecnie wiceprezes GKS-u Tychy, został przedstawiony jako kandydat niezależny przez grono działaczy niezadowolonych z obecnej władzy. Ustępujący szef związku sprytnie wymyślił, że wygrana Jaworskiego, sympatycznego i spolegliwego na co dzień człowieka, pozwoli mu sterować związkiem z tylnego fotela. Grupa „opozycyjna” (cudzysłów niezbędny) długo szukała właściwego kandydata i w końcu prezes Woźniak, niewątpliwie skuteczny menedżer sportowy, wyraził zgodę. Otrzymał on poparcie dwóch hokejowych ikon, Mariusza Czerkawskiego i Henryka Grutha. Ten pierwszy zaangażował się w kampanię i kandyduje do zarządu. Szanse obu pretendentów oceniamy mniej więcej równo i, jak niektórzy mówią, wszystko rozstrzygnie się na „żyletki”.

Ciekawa jest lista kandydatów do zarządu. Prezentujemy ją wedle alfabetu: Kamil Berggruen (były bramkarz, GKS-u Katowice), Wiktor Cajsel (do niedawna prezes Energi Toruń), Tomasz Cieślicki (Krynica), Mariusz Czerkawski (samodzielny i samorządny), Marcin Jurzysta (obecny prezes Torunia), Krzysztof Lehmann (Fudeko GAS Gdańsk), Agata Michalska (prezes Comarch Cracovii), Mirosław Minkina, Karol Pawlik (dyrektor sportowy ECB Zagłębie), Danuta Piorun (szefowa ŚlOZHL), Zdzisław Zaręba (Nowy Targ), Marta Zawadzka (członek zarządu IIHF i wiceprezes PZHL).

Podczas zjazdu najpierw w szranki staną Jaworski i Woźniak, ubiegający się o prezesurę. Zwycięstwo jednego lub drugiego, jak wynika z wiedzy niżej podpisanego, wywoła lawinę rezygnacji z kandydowania do zarządu. Coś nam się wydaje, że panie delegatki będą rozdawały karty podczas głosowań. Piorunowa oraz Zawadzka mają silne pozycje i są kuszone do pracy w zarządzie przez obu kandydatów na prezesa. To niezwykle ciekawa rozgrywka personalna. Ta pierwsza to „minister finansów”, bo przez jej ręce przechodzą wszystkie ministerialne dotacje, zaś druga z racji wysokiej pozycji w międzynarodowej federacji.

Udzielny książę w Gdańsku

Aż 10 kandydatów mamy do Komisji Rewizyjnej, która w tej kadencji na nadmiar pracy nie narzekała. W tym gronie znalazł się Marek Kostecki, prezes Stoczniowca i uważamy, że to zakrawa na skandal. To udzielny książę na włościach, czyli dzierżawca hali Olivia i jednocześnie „grabarz” gdańskiego hokeja. Kostecki nie wyraził zgody na treningi oraz mecze nowemu klubowi, Fudeko GAS Gdańsk, występującemu w 1. lidze. Długoletnia umowa dzierżawy jest tak skonstruowana, że wszystkim „gra na nosie”, a i władze miasta są bezradne. I taki to działacz miałby się ponownie pojawić w związkowych strukturach.

Czy będzie nowe rozdanie hokejowej centrali? O tym przekonamy się już  w poniedziałek. Znawcy wyborczych koterii przekonują, że decydować będą pojedyncze głosy!

Włodzimierz Sowiński