Idzie w ślady Sereny
Aryna Sabalenka i Amanda Anisimova zagrają w sobotnim finale nowojorskiego turnieju.
Radość Aryny Sabalenki po awansie do finału US Open nie miała granic. Fot. IMAGO/PressFocus
TENIS US OPEN
W pierwszym półfinale kobiecego turnieju Aryna Sabalenka pokonała Amerykankę Jessicę Pegulę (nr 4.) 4:6, 6:3, 6:4. Była to powtórka finału ubiegłorocznej edycji US Open, w którym Białorusinka pokonała Pegulę 7:5, 7:5. Tym razem Amerykanka zdołała wygrać seta, ale ostatecznie doznała ósmej porażki w ich dziesiątym meczu.
Białorusinka walczy o pierwszy wielkoszlemowy tytuł w tym roku - po tym, jak przegrała finały Australian Open i French Open oraz odpadła w półfinale wygranego przez Igę Świątek Wimbledonu. Jednocześnie może zostać pierwszą po przeszło dekadzie zawodniczką, która obroni tytuł w US Open. Ostatnio udało się to Amerykance Serenie Williams, najlepszej w latach 2012-14.
Wiktorowski pomógł
Potem na kort wyszła ulubienica nowojorskiej publiczności, Amanda Anisimova. Rozstawiona z numerem ósmym amerykańska tenisistka wygrała z Japonką Naomi Osaką (nr 23.), której trenerem jest Tomasz Wiktorowski, 6:7 (4-7), 7:6 (7-3), 6:3. To było ich trzecie spotkanie i trzecia wygrana Anisimovej. W ćwierćfinale 24-latka wyeliminowała Igę Świątek. Amerykanka dotarła do finału w drugiej z rzędu wielkoszlemowej imprezie. W lipcu spotkanie o triumf w Wimbledonie przegrała ze Świątek.
Blisko 28-letnia Osaka wygrała US Open w 2018 i 2020 roku. Na koncie ma też triumfy w Australian Open 2019 i 2021. Później jednak jej kariera się załamała. Najpierw zmagała się z depresją, a następnie zdecydowała się na przerwę macierzyńską. Współpracę z Wiktorowskim rozpoczęła pod koniec lipca. Efekty przyszły bardzo szybko. Na początku sierpnia dotarła bowiem do finału turnieju WTA 1000 w Montrealu. Wiktorowski przez długi czas był szkoleniowcem Agnieszki Radwańskiej, a w latach 2022-24 pracował ze Świątek, z którą wywalczył cztery wielkoszlemowe tytuły, w tym US Open 2022. Osaka po raz pierwszy od zwycięstwa w Melbourne w 2021 roku przebrnęła trzy rundy Wielkiego Szlema. W Nowym Jorku długo grała rewelacyjnie. W 1/8 finału wyeliminowała rozstawioną z numerem trzecim Amerykankę Coco Gauff, jednak Anisimovej nie dała rady.
Mecz nr 10
Sobotni finał, godz. 22.00 polskiego czasu, będzie dziesiątym meczem Sabalenki z Anisimovą. Korzystniejszy bilans ma Amerykanka, która wygrała sześć spotkań, w tym ostatnie, w lipcu w półfinale Wimbledonu.
Sabalenka, która w sobotę zagra w trzecim finale wielkoszlemowym w tym sezonie, zapowiedziała, że w meczu o triumf w US Open będzie walczyć o każdy punkt, jakby był ostatni w jej życiu.
Po półfinałowym meczu z Pegulą była zadowolona ze swojej postawy. - Naprawdę grałam świetnie. Myślę, że poradziłam sobie z presją naprawdę dobrze. W tym meczu starałam się po prostu iść krok po kroku. Pomyślałam sobie, że nic się nie stanie, jeśli nie zamknę tego spotkania pierwszą piłką meczową - powiedziała Sabalenka.
Sobotni finał, w którym zmierzy się z inną zawodniczką z USA - Amandą Anisimovą, będzie dla niej trzecim wielkoszlemowym w tym sezonie. W Australian Open i French Open przegrała z... zawodniczkami z USA, najpierw Madison Keys, a później z Coco Gauff. - Jestem niesamowicie podekscytowana, że mogę dać sobie kolejną szansę, kolejny finał. Jeśli uda mi się zdobyć to trofeum, będzie to dla mnie bardzo ważne. Prawdopodobnie będę najszczęśliwszą osobą na świecie - przyznała Białorusinka. - Muszę ufać sobie. Czułam, że np. w Wimbledonie wątpiłam w swoje decyzje i to był główny powód, dla którego popełniłam wiele niewymuszonych błędów - powiedziała trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa.
Spełnienie marzeń
O pierwszy tytuł najwyższej rangą imprezy powalczy w sobotę Anisimova. 24-letnia tenisistka dotarła do drugiego finału Wielkiego Szlema z rzędu. W pierwszym, nieco ponad dwa miesiące wcześniej w Londynie, poniosła druzgocącą porażkę - 0:6, 0:6 z Igą Świątek. Było to jednak dla niej cenne doświadczenie i wie już, jak to jest grać w decydującym pojedynku jednej z czterech najważniejszych imprez w sezonie. W US Open zdążyła się też już zrewanżować Polce, eliminując ją w ćwierćfinale. Z Sabalenką Amerykanka ma natomiast bilans 6-3, pokonała ją m.in. w ich ostatnim pojedynku w... półfinale Wimbledonu.
- O mój Boże, to znaczy dla mnie bardzo dużo. Próbuję to teraz przetworzyć. To spełnienie marzeń. Marzyłam o tym od zawsze, żeby dotrzeć do finału US Open i mam nadzieję, że zostanę mistrzynią - powiedziała Anisimova.
Jej półfinał z dwukrotną mistrzynią US Open, Japonką Naomi Osaką, nie należał do najłatwiejszych. Po tym, jak przegrała w tie-breaku pierwszego seta, w drugim przegrywała już 5:6. Doprowadziła jednak do kolejnego tie-breaka, w którym zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W decydującej partii jedno przełamanie jej wystarczyło, by odnieść zwycięstwo 6:7 (4-7), 7:6 (7-3), 6:3, chociaż wykorzystała dopiero trzecią piłkę meczową.
- To tylko pokazuje, że naprawdę ciężko pracowałam, szczególnie nad swoją psychiką i nad tym, żeby się nie poddawać. Mogłabym z łatwością powiedzieć: „Och, ona gra lepiej ode mnie, a ja nic nie mogę zrobić”. Naprawdę jednak starałam się znaleźć sposób, żeby utrzymać się w meczu, mimo że było to niezwykle trudne, a rywalka prezentowała świetny tenis. Naprawdę pracowałam nad sobą, żeby móc sobie radzić z takimi momentami i wierzyć w siebie, zwłaszcza od finału Wimbledonu. Zmieniłam swoje nastawienie - przyznała tenisistka urodzona w New Jersey.
PÓŁFINAŁY TURNIEJU KOBIET
◼ Aryna Sabalenka (Białoruś, 1) - Jessica Pegula (USA, 4) 4:6, 6:3, 6:4◼ Amanda Anisimova (USA, 8) - Naomi Osaka (Japonia, 23) 6:7 (4-7), 7:6 (7-3), 6:3
3 RAZ Z RZĘDU Aryna Sabalenka zameldowała się w finale US Open. Jest pierwszą tenisistką od czasu Amerykanki Sereny Williams w latach 2012-14, która tego dokonała.
FINAŁ DEBLA KOBIET
◼ Gabriela Dabrowski, Erin Routliffe (Kanada, Nowa Zelandia, 3) - Taylor Townsend, Katerina Siniakova (USA, Czechy, 1) 6:4, 6:4.
(a-pap)
