Sport

Idę za głosem serca

Rozmowa z Danielem Bielicą, bramkarzem holenderskiego klubu NAC Breda

Daniel Bielica w meczu przeciwko Feyenoordowi na stadionie De Kuip. W czwartek zagra tam reprezentacja Polski. Fot. IMAGO / Press Focus

Czy w Holandii dużo mówi się i pisze o czwartkowym meczu z Polską?

– Szczerze mówiąc, a teraz nawet na ten temat rozmawiałem z chłopakami w klubie, to nie za bardzo. Podchodzą do tego z chłodną głową i nie traktują nas aż tak poważnie. Zupełnie inne podejście w stosunku do tego, co jest u nas, w Polsce. Przed meczem tutaj jest totalny luz, nie czuć, że to ważne spotkanie.

A koledzy z zespołu? Podpytują pana o spotkanie w Rotterdamie?

– Nie bardzo pytają, są bardzo pewni siebie i w grę wchodzi tylko jeden wynik. Nikt nawet nie myśli, że coś może nie pójść po ich myśli. Podchodzą do tego meczu na pewniaka.

Wybiera się pan na mecz, czy wszystko zobaczy na miejscu w Bredzie?

– Niestety, zobaczę wszystko u siebie w domu w Bredzie. Mówię niestety, bo próbowałem kupić bilety na mecz, uruchomiłem swoje kontakty, ale się nie udało. Wejściówki na mecz szybko się rozeszły i nie udało mi się ich kupić.

Polska wystąpi na stadionie De Kuip w Rotterdamie, gdzie swoje mecze rozgrywa Feyenoord. Jak się tam gra?

– Sam stadion jest bardzo piękny – top, jeżeli mówimy o piłkarskich obiektach. Przyjemna atmosfera do grania, choć nie byłem tam na meczu międzynarodowym, a to pewnie coś innego niż granie w lidze. Z tego, co słyszałem i chłopaki też mówili, to jeżeli mecz obfituje w emocje, wiele się dzieje na boisku, to na trybunach też jest wtedy gorąco. Myślę, że w czwartek będzie ciekawie.

Gdyby był pan na meczu, to może byłaby okazja do spotkania nowego selekcjonera Jana Urbana, którego dobrze pan zna z pracy w Zabrzu!

– Może by tak było (uśmiech). Choć szansa byłaby pewnie mała, bo ludzie z kadry chodzą trochę innymi ścieżkami niż kibice.

A jakie jest pana zdanie na temat nominacji trenera Urbana na szkoleniowca kadry narodowej?

– Po ludzku się ucieszyłem. Trener zasłużył, żeby dostać taką szansę. Uważam, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu dla naszej kadry w tych ciężkich dla niej czasach. Mam nadzieję, że wszystko poukłada, wyjdzie z wszystkiego cało i pokaże wszystkim, jak bardzo zasłużył na tę pracę.

W Holandii jest pan już ponad rok. Jak się pan tam czuje? Jak tam wygląda to zawodowe, piłkarskie życie?

– Jak miałbym porównać, to powiedziałbym, że jest tutaj jak w Zabrzu. Ludzie żyją piłką. Gdzie się nie pójdzie, to na mieście widać koszulki Bredy. Ludzie chodzą w klubowych barwach, pokazują to, żyją swoim klubem. Widać to też na naszym stadionie. Dla nas, piłkarzy, w takim miejscu żyje się naprawdę bardzo dobrze! Ludzie uśmiechają się do ciebie, zagadują, to coś przyjemnego. Dobrze się tutaj odnalazłem. Naprawdę dobrze czuję się w Holandii.

NAC Breda to klub z dużą tradycją, historią, ale łatwo w Eredivisie wam nie jest. W poprzednim roku po awansie byliście gdzieś nawet w górnej połowie tabeli, ale na koniec miejsce tuż nad kreską, bo 15. lokata. Teraz czterech meczach zdobyliście trzy punkty. O co gracie w nowym sezonie?

– Naszym celem znowu będzie utrzymanie się w lidze. Nikt nie wariuje i nie gra, nie wiadomo o co. Wiadomo, będziemy grali najlepiej, jak możemy, ale priorytetem jest pozostanie wśród najlepszych. To jest cel nadrzędny. Drugi to grać ładniej dla oka w porównaniu z tym, co było w poprzednich rozgrywkach. To nie tak, że graliśmy antyfutbol, ale nie wyglądało to zbyt atrakcyjnie. Graliśmy bardziej pod wynik, teraz chcemy dołożyć więcej piłkarskiej jakości. Mamy nadzieję, że to się połączy i przyniesie nam jeszcze większe efekty w postaci punktów.

Jest duża różnica pomiędzy Eredivisie a ekstraklasą? Na początku mówił pan, że szczególnie chodzi o grę piłką.

– Piłka w Holandii lepiej chodzi niż u nas. Pewnie wynika to z tego, że indywidualna jakość piłkarzy jest tutaj wyższa od tego, co jest w Polsce i w tych kluczowych momentach pokazują, na co ich stać. W każdym zespole jest kilku takich kluczowych graczy, którzy mają papiery na bardzo dobre europejskie granie, i widać to na boisku. Jest różnica, nie może jakaś kolosalna, ale jakościowo na korzyść Eredivisie.

W zespole ma pan kolegę, który co prawda nie gra w reprezentacji Holandii, ale za to jego ojciec był wybitnym zawodnikiem Oranje. Chodzi o Sydneya van Hooijdonka i jego ojca Pierre'a, który ma blisko 50 meczów w reprezentacji, grę na MŚ, na Euro i 14 bramek w kadrze. Jakim napastnikiem jest jego syn?

– Widać, że ma olbrzymi potencjał. Jest silny, szybki, wysoki (190 cm wzrostu – przyp. red.), z bardzo dobrym wykończeniem. Potrzebuje takiego odblokowania, strzelenia kilku goli. Wydaje mi się, że wtedy to u niego ruszy, bo tak jest w przypadku napastników. Jak się przełamie, to potem będzie miał, bo ma olbrzymie możliwości.

Mówi pan o sile Eredivisie, bo faktycznie występuje w niej wielu świetnych graczy, ale jak się popatrzy na kadrę, którą na mecze z Polską w czwartek i z Litwą w niedzielę powołał selekcjoner Ronald Koeman, to jest tam tylko czterech graczy z ligi holenderskiej: pomocnicy Sem Steijn i Quinten Timber z Feyenoordu, kapitan PSV Jerdy Schouten i słynny Wout Weghorst z Ajaksu.

– Jeżeli popatrzymy na powołania, na to, jacy piłkarze są w reprezentacji Holandii, to lepszych klubów nie da się znaleźć. To top topów i tacy piłkarze stanowią o sile tej reprezentacji. Grają w najlepszych klubach w Europie, jakie można sobie wyobrazić.

Co pan sądzi o bramkarzach reprezentacji Holandii? Numerem 1 jest Bart Verbruggen, który gra na Wyspach w Brighton. Jaki to zawodnik?

– W sumie to jestem ciekawy, kto w meczu z Polską zagra, bo jest jeszcze Mark Flekken, który teraz przeszedł do niemieckiej Bundesligi do Leverkusen. Myślę, że jednak trenerzy postawią na młodego Verbruggena, który w poprzednim sezonie grał większość meczów. Jaki to bramkarz? Był w NAC, był w klubowej Akademii, trenował z tym samym trenerem bramkarzy, z którym teraz mam przyjemność pracować. Bardzo dobry bramkarz, świetnie zachowuje się i broni w sytuacjach sam na sam, na przedpolu ma chyba jeszcze trochę do poprawy, ale to, że w tak młodym wieku (23 lata – przyp. red) gra w Premier League, czyli najlepszej lidze świata, mówi to samo za siebie. Ta jedna rzecz, którą w jego wypadku bym wskazał, to właśnie ta bronienie jeden na jeden, czyli wyczucie, skrócenie kąta, dobry timing w sytuacji z rywalem.

Na młodzieżowych mistrzostwach Europy w czerwcu na Słowacji, gdzie Holendrzy awansowali do czołowej czwórki, rozmawiałem z trzecim bramkarzem powołanym do kadry na wrześniowe mecze. Chodzi o debiutanta Robin Roefsa, który wtedy był jeszcze zawodnikiem NEC Nijmegen, teraz jest już w Sunderlandzie. Chwalił pana za grę w NAC Breda. Jak pan go ocenia?

– To na pewno przyszłość holenderskiej piłki. W poprzednim sezonie regularnie bronił w młodzieżówce. Ma fantastyczne warunki do grania, bardzo wysoki, gra bardzo dobrze nogami. To, że zgłosił się do niego klub z Premier League i zapłacił 10 mln euro, czyli niesamowitą kwotę, mówi samo za siebie. Potencjał ogromny, graliśmy z nimi w poprzednim sezonie i było widać, że ma to coś. W niedługim czasie będzie walczył o koszulkę numer 1 w reprezentacji Holandii.

Właśnie, a kto ma wystąpić z trykotem z numerem 1 w reprezentacji Polski? Mamy w niej trzech śląskich bramkarzy, bo jest Łukasz Skorupski, powołany, a pomijany wcześniej Kamil Grabara, a także Bartosz Mrozek.

– To trudne pytanie, bo poziom na tej pozycji jest bardzo wyrównany. Jakbym miał wskazać kogoś na teraz, na ten trudny czas, to byłby to Łukasz Skorupski. Najbardziej doświadczony, a czegoś takiego w tym newralgicznym momencie potrzebujemy. Jeżeli miałbym decydować, to wybrałbym właśnie Łukasza. Zna chłopaków, ma już sporo meczów na koncie.

Mimo tego fatalnego błędu w Helsinkach w czerwcu z Finlandią?

– Błędy się zdarzają i każdy bramkarz dobrze o tym wie. Wojtek Szczęsny też je popełniał, ale mimo to zawsze mogliśmy powiedzieć, że mamy gościa w bramce, który potrafi pomóc. Nie zważałbym na ten jeden błąd, zresztą uważam, że teraz u trenera Urbana każdy będzie miał czystą kartę. Wydaje mi się, że sztab postawi w meczu z Holandią właśnie na Łukasza.  

Spogląda pan na Zabrze, na pana Górnika, jak mu idzie?

– Oglądam każdy mecz, który mogę zobaczyć i dalej utrzymuję kontakt z chłopakami. Kibicuję i gorąco wierzę, że ten sezon przyniesie coś pozytywnego, bo chłopaki mają bardzo duży potencjał. Grają nieźle, a brakuje chyba tylko tej kropki nad „i”, że kiedy nie idzie, to ten mecz trzeba przepchnąć. Wtedy po tym poznaje się drużyny, które o coś walczą. To jedna rzecz, której Górnikowi brakuje.

Musimy skończyć pytaniem o czwartkowy mecz. Typ Daniela Bielcy na spotkanie w Rotterdamie Holandia – Polska?

– Pójdę za głosem serca – chciałbym, żeby było 2:2!

Właśnie taki wynik padł w czerwcu 2022 roku, też w meczu w Rotterdamie w Lidze Narodów, gdzie nawet prowadziliśmy dwoma bramkami.

– Dokładnie. Mam nadzieję, że będzie pozytywny wynik, dobry początek pracy trenera Urbana z kadrą i wyjedziemy z Rotterdamu z korzystnym dla nas wynikiem!  

Rozmawiał Michał Zichlarz     

DANIEL BIELICA

◾ Data urodzenia : 30 kwietnia 1999 r.  
◾  Miejsce urodzenia : Zabrze
◾  Wzrost/waga : 189cm/76 kg
◾  Pozycja na boisku : bramkarz
◾  Kariera : Zaborze Zabrze, Górnik Zabrze, Sandecja Nowy Sącz, Warta Poznań, Górnik, NAC Breda.
◾  Mecze w ekstraklasie : 78 (22 czyste konta)
◾  Mecze w Eredivisie : 36 (5 czystych kont)