„Hubi” zrezygnował…
Hubert Hurkacz z powodu kontuzji pleców wycofał się z turnieju w Miami.
Ból musi być naprawdę duży... Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus
Pierwsze zwycięstwo Igi Świątek w imprezie rozgrywanej na Florydzie zeszło w cień po ogłoszonej chwilę później rezygnacji Huberta Hurkacza, triumfatora z 2021 roku (w finale pokonał Włocha Jannika Sinnera). Rozstawiony z nr 21. Polak miał rozpocząć w sobotę od 2. rundy i spotkania z Włochem Luciano Darderim (61. ATP). Ale około 14.00 czasu miejscowego organizatorzy poinformowali najpierw o wycofaniu się 28-letniego wrocławianina z rywalizacji deblistów (miał zagrać w parze z Niemcem Timem Puetzem przeciwko francuskiemu duetowi Sadio Doumbia i Fabien Reboul), a następnie także w singlu. Powód? Nie kolano, które Hurkacz leczył jesienią ubiegłego roku, lecz dolny odcinek pleców…
W tej sytuacji w ATP Masters 1000 w Miami pozostał tylko jeden Polak, występujący w deblu Jan Zieliński. W parze z Belgiem Sanderem Gille'em awansował do 2. rundy, pokonując Santiago Gonzaleza z Meksyku i Alejandro Tabilo z Chile 6:4, 6:2.
Pomogła kofeina
Natomiast Iga Świątek po raz szósty w karierze rywalizowała z Caroline Garcią - dziś 74. na świecie, ale triumfatorką WTA Finals 2022 - i wygrała po raz piąty. Tym razem mecz był bardziej wyrównany niż ten sprzed dwóch tygodni w 2. rundzie w Indian Wells - w Kalifornii było 6:2, 6:0 w 63 minuty, w Miami 6:2, 7:5 po godzinie i 36 minutach. Polka zaserwowała 8 asów, wygrała 75 ze 125 punktów, miała 28 uderzeń kończących i 20 niewymuszonych błędów.
Tyle suche fakty. Iga dominowała w pierwszej partii, wygrała 4 pierwsze gemy, a Garcia reklamowała u obsługi naciąg swojej rakiety - na nową musiała poczekać jednak aż do drugiego seta. Na jego początku Polka straciła koncentrację, gdy dwukrotnie dała się przełamać Francuzce i z 1:0 zrobiło się 1:3. - Dzisiaj pobudka była trochę wcześniej, ale szybko zareagowałam, zażyłam trochę kofeiny i później było już lepiej - tłumaczyła Świątek na antenie Canal+, w jaki sposób wróciła do gry.
Broniła setbola
Szybko odrobiła straty, ale przy stanie 4:5 musiała bronić piłki setowej - skutecznie. W następnym gemie Polka sama przełamała Garcię, a przy własnym serwisie dokończyła dzieło. - Turnieje w Indian Wells i Miami co prawda odbywają się na tym samym kontynencie, ale to dwie różne imprezy. W drugim secie dziwnie mi się grało. Piłka tu odbija się niżej niż w Kalifornii, muszę być gotowa na odrobinę szybszą grę i jeszcze niżej na nogach, ale najlepsi wracają z trudnych momentów - powiedziała wprost z kortu Świątek.
Polka, triumfatorka w Miami z 2022 r., wciąż czeka na pierwszy finał turnieju rangi 1000 w tym sezonie. Trzy poprzednie kończyła kolejno na etapie półfinału (Doha), ćwierćfinału (Dubaj) i znów półfinału (Indian Wells). Tytułu nie zdobyła od czerwca ub. roku, gdy po raz czwarty w karierze wygrała na ziemnych kortach Rolanda Garrosa.
A Mertens już wygrała
Tymczasem kolejna rywalka Świątek, Elise Mertens, w 2025 r. może pochwalić się już triumfem w hali w Singapurze i przegranym finałem w Hobart (oba WTA 250). W Miami rozstawiona z nr 27 Belgijka pokonała Amerykankę Peyton Stearns 6:4, 6:1, zagrywając kilka znakomitych drop shotów (skrótów). Pochodząca z Leuven zawodniczka zajmuje 28. miejsce w światowym rankingu. 29-latka najwyższe, 12. miejsce w tym zestawieniu zajmowała w październiku 2018. Na koncie ma 9 trofeów, w tym 7 na twardej nawierzchni. Świątek z Mertens mierzyły się do tej pory tylko raz - w ubiegłorocznym turnieju halowym WTA 500 na kortach ziemnych w Stuttgarcie w 1/8 finału raszynianka zwyciężyła 6:3, 6:4. Ich mecz odbędzie się w niedzielę.
Linette kontra nastolatka
Na Florydzie wciąż w grze jest także Magda Linette. 33-letnia poznanianka (34. WTA) udanie przeszła dwie rundy, a w sobotę w trzeciej zmierzy się z o 14 lat młodszą czeską kwalifikantką Lindą Fruhvirtovą (215. WTA), która rozgromiła rozstawioną z nr 16. Brazylijkę Beatriz Haddad Maię.
W czwartek odpadła rozstawiona z nr 29. Magdalena Fręch - po porażce z rumuńską kwalifikantką Eleną Gabrielą Ruse (102. WTA). Poza łodzianką z Miami szybko „wyleciały” inne rozstawione tenisistki, m.in. Jelena Rybakina (nr 7) i Julia Putincewa (19) z Kazachstanu, Rosjanki Daria Kasatkina (12) i Ludmiła Samsonowa (24), Chorwatka Donna Vekić (21) czy „zmora” Igi Świątek, Łotyszka Jelena Ostapienko (25.).
(t)
25 IGA ŚWIĄTEK została pierwszą zawodniczką w historii formatu WTA 1000 (od 2009 r.), która wygrała 25 kolejnych meczów otwarcia. Ta passa sięga turnieju w Cincinnati w 2021 r., gdzie przegrała w 2. rundzie (po wolnym losie w 1. rundzie) z Ons Jabeur.
Chwalińska w półfinale
Maja Chwalińska (131. WTA) awansowała do półfinału challengera WTA 125 na kortach ziemnych w Antalyi. Tenisistka z Dąbrowy Górniczej w ćwierćfinale pokonała Francuzkę Elsę Jacquemot (141. WTA) 6:0, 6:7 (7-9), 7:5 po 3 godzinach i 20 minutach. O finał Polka powalczy z leworęczną Hiszpanką Leyre Romero Gormaz (157. WTA). Najwyżej rozstawioną w imprezie była Kolumbijka Emiliana Arango (79. WTA), finalistka niedawnego turnieju WTA 500 w Meridzie w Meksyku, ale odpadła już w 1. rundzie.