Sport

Holendrzy w byłej kolonii

Indonezja ma szanse, by awansować na mistrzostwa świata, w czym mają pomóc jej... Patrick Kluivert i syn Johana Cruyffa.

Rafael Struick (z lewej) to jedna z gwiazd indonezyjskiej reprezentacji. Fot. Sun Fanyue/Xinhua/PressFocus 

AZJA

Holenderskie Indie Wschodnie istniały prawie dokładnie 150 lat, zanim w 1949 roku spod ich jarzma uwolniła się niepodległa Indonezja. Dzisiaj to czwarte najludniejsze państwo świata, gdzie ubóstwia się szczególnie badminton, w którym tylko Chiny przewyższają ją w olimpijskiej klasyfikacji medalowej. Jednakże popularna stała się tam również piłka nożna, choć trudno uważać ekipę „Merah Putih” za chociaż przeciętniaka kontynentu azjatyckiego. Teraz ma się to zmienić.

Wszyscy pozostają w grze

Indonezja od 1996 roku grała w większości Pucharów Azji, ale dopiero dwa lata temu wyszła z grupy. Teraz – z racji poszerzenia składu mistrzostw świata w 2026 roku – ma szansę, by awansować na mundial. Działacze podjęli odważne kroki i w styczniu zatrudnili jako selekcjonera Patricka Kluiverta, znakomitego w przeszłości napastnika. Holender od początku zadeklarował, że chce polecieć z „Merah Putih” do Ameryki Północnej, a jest to o tyle prawdopodobne, że w grupie eliminacyjnej, w której występuje obecnie Indonezja, sytuacja po sześciu kolejkach jest całkowicie otwarta. Z sześciu zespołów dwa wywalczą bezpośredni awans na mundial, a dwa kolejne przejdą do następnej fazy eliminacyjnej. Niemalże pewna awansu jest już Japonia z 16 punktami, za którą znajduje się z ledwie siedmioma „oczkami” Australia. Następnie są Indonezja, zawodząca Arabia Saudyjska (jesienią zwolniła Roberto Manciniego), Bahrajn i Chiny – wszyscy mają... po sześć punktów! – W marcu zagramy z Australią i Bahrajnem. Chciałbym zdobyć co najmniej cztery punkty – zapowiedział Kluivert, od którego oczekuje się nie tylko wyników, ale i ładnej, „holenderskiej” piłki.

Obywatelstwo dla diaspory

Słowo holenderski" jest w kontekście Indonezji kluczowe. Do sztabu Kluiverta przybyło mnóstwo jego rodaków, także byłych piłkarzy, jak Denny Landzaat czy Gerald Vanenburg. Doradcą zespołu został zaś Jordi Cruyff, syn legendarnego Johana. Holenderskie wpływy w Indonezji mają się dobrze nawet po latach, ale działa to też w drugą stronę. Aż 15 kadrowiczów urodziło się bowiem... w Holandii. Indonezyjska diaspora jest tam bardzo duża, więc piłkarska federacja postanowiła to wykorzystać, w ostatnich latach chętnie wręczając indonezyjskie obywatelstwa. – Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Otrzymałem obywatelstwo w 2023 roku jako jeden z pierwszych i przeżyłem z Indonezją wiele szalonych chwil. Gdy po raz pierwszy tam pojechałem, poczułem się jak w innym świecie. Kilka lat temu nie wyobraziłbym sobie tego. Indonezja idzie w górę, sytuacja jest stabilna, a to dopiero początek. Naszym celem jest awans na mundial – zadeklarowała jedna z gwiazd drużyny, urodzony w holenderskim Leidschendam Rafael Struick, grający w australijskim Brisbane Roar.

Pozbyli się selekcjonera

Zresztą podobno to właśnie ci naturalizowani gracze... przyczynili się do zatrudnienia Kluiverta. Mieli nie dogadywać się z poprzednim selekcjonerem, Koreańczykiem Tae-yongiem Shinem, mimo że ten w eliminacjach ograł Saudyjczyków i osiągał niezłe wyniki. Doszło więc do zmiany, z którą nie zgadza się wielu kibiców, bo tak po prawdzie to z Kluiverta... żaden wybitny trener. Nazwisko ma wielkie, ale zawalił swoje dwie dotychczasowe fuchy – jako selekcjoner Curacao oraz trener Adany Demirspor. Może w Indonezji coś się zmieni...

Piotr Tubacki

CZY WIESZ, ŻE...

Reprezentacja Indonezji ma na koncie jeden udział w mistrzostwach świata, mimo że... formalnie nie było jej jeszcze na mapach. W 1938 roku jako Holenderskie Indie Wschodnie udała się na turniej do Francji, korzystając z faktu, że Japonia, z którą miała grać w eliminacjach, wycofała się. Dzięki temu Indonezyjczycy mieli okazję zmierzyć się z silnymi wówczas Węgrami, którzy w Reims rozbili ich aż 6:0. Było to 5 czerwca, a spotkanie zaczęło się pół godziny przed tym, jak na boisko w Strasburgu  wybiegły Brazylia i Polska, a Ernest Wilimowski strzelił „Canarinhos” cztery gole.