Sport

Hiszpański trójząb

Drużyna z Oporowskiej nie przegrała z Rakowem od dwóch lat. Czy dzięki piłkarzom z Półwyspu Iberyjskiego podtrzyma tę serię?

Hiszpan Jose Pozo jest obecnie jednym z wiodących piłkarzy w Śląsku Wrocław. Fot. Gleb Soboliev / Press Focus

ŚLĄSK WROCŁAW

Przez drużynę ze stolicy Dolnego Śląskaw ostatnich latach przewinęło się wielu Hiszpanów. Niektóre transfery były chybione, ale byli też piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego, którzy zostali gwiazdami ekstraklasy czy przynosili klubowi duże zyski. Takimi zawodnikami byli Erik Exposito, który odszedł ze Śląska za darmo i Nahuel Leiva, który po zakończeniu poprzedniego sezonu został sprzedany do Maccabi Haifa za ponad 2 miliony euro.

Hiszpańska jakość

Obecnie w Śląsku występuje trzech Hiszpanów, którzy odgrywają ważną rolę w zespole trenera Ante Szimundży. Jednym z nich jest niespełna 24-letni pomocnik Arnau Ortiz, który trafił do Śląska na początku obecnego sezonu. Mimo trudnego początku po przyjściu słoweńskiego szkoleniowca przebił się do podstawowego składu i prezentuje się bardzo dobrze. Nie boi się dryblingu, regularnie stwarza groźne sytuacje pod bramką przeciwnika. W 22 potyczkach ligowych dwukrotnie wpisał się na listę zdobywców bramek i dołożył do tego jedną asystę.

O dwa lata starszy obrońca Marc Llinares Barragon jest pierwszym od dwóch sezonów nominalnym lewym obrońcą w Śląsku. W jego przypadku szału nie ma, lecz na pewno ustabilizował sytuację na lewej stronie defensywy. Sprowadzony ze Szwecji szybko wkomponował się w zespół. Oczywiście nie ustrzegł się błędów w defensywie, wnosi jednak sporo jakości w ofensywie. W 11 spotkaniach zaliczył dwie asysty.

Najstarszy z tego grona, 29-letni pomocnik Jose Angel Pozo la Rosa, jest zdecydowanie najjaśniejszą postacią z hiszpańskiej tercetu w Śląsku. Już samo jego CV budziło podziw jeszcze przed transferem do Wrocławia – występy w Manchesterze City, gol strzelony Barcelonie w La Lidze, a teraz potwierdzenie klasy na boiskach ekstraklasy. Takiego rozgrywającego Śląskowi brakowało. Pozo imponuje techniką, wizją gry i spokojem w środku pola. W 10 meczach zdobył jednego gola i ma dwie asysty.

Odwaga i presja

W piątek wrocławianie zmierzą się na wyjeździe z liderem ekstraklasy, Rakowem. – Żeby wygrać w Częstochowie, musimy zagrać tak, jak trenujemy – powiedział trener Śląska, Ante Szimundża. – Nie może nam się powtórzyć taki występ, jak w pierwszej połowie meczu z GKS-em Katowice. Musimy być na wyższym poziomie, jeśli chodzi o bieganie, odwagę i presję.

Co ciekawe, Śląsk nie przegrał z Rakowem od ponad dwóch lat. Ostatnie trzy mecze to zwycięstwo wrocławian i dwa remisy, ale w piątek zdecydowanym faworytem będą gospodarze. Śląsk wciąż musi sobie radzić bez kontuzjowanych Jakuba Świerczoka, Marcina Cebuli, Petra Schwarza i Petera Pokornego.

Nie symuluje

Pojawiły się plotki, jakoby Słowak nie miał już problemów z kolanem, a przynajmniej takowych nie wykazują badania, ale wciąż narzekał na ból. W tle są zapisy kontraktowe, na mocy których przy rozegraniu określonej liczby minut umowa Pokornego zostanie automatycznie przedłużona. Słowacki pomocnik jest już bardzo blisko tej granicy. – Z medycznego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań, by Peter mógł wrócić do gry, ale w testach fizycznych cały czas odczuwa ból – wyjaśnił trener Szimundża. – Rozumiem to, nie podejrzewam go o symulowanie, ponieważ sam miałam taki uraz i doskonale pamiętam, jak długo wracałem do pełnej sprawności. Każdy człowiek ma inny próg bólu, ale nawet gdyby Peter dziś zacisnął zęby i chciał wyjść na boisko, to nie jest na to gotowy pod względem fizycznym. Ma sporo do nadrobienia.

Bogdan Nather