Hiszpan się nie boi
Angel Rodado przeciwko Chrobremu zagrał z ochroną barku. Liczy, że do końca sezonu nic złego się nie wydarzy.
Lider Wisły znów pokazał klasę, choć ma problem zdrowotny. Po meczu cieszył się z kibicami. Fot. Krzysztof Porębski / Press Focus
Wisła wygrała trzy ligowe mecze z rzędu, co po raz ostatni udało jej się na przełomie września i października, kiedy został zwolniony Kazimierz Moskal. Z Kotwicą Kołobrzeg i teraz z Chrobrym krakowianie udanie odrabiali straty (w obu przypadkach od 0:1 do 2:1), akomplet punktów ratował im bramkarz.
Styl na drugim planie
– Ostatnie mecze chyba wskazują, że chcąc nie chcąc dostosowaliśmy się do „rąbanki” w I lidze. Czasami te spotkania nie wyglądają tak, jakbyśmy chcieli, ale chyba wszyscy się zgodzimy, że jeśli mamy mieć „złe trzy punkty”, to przełkniemy i to, że nie wygrywamy po trzy, cztery zero – mówi Alan Uryga, kapitan „Białej Gwiazdy”. Podobnie do tematu podchodzi Mariusz Jop. To nie jest trener, który promuje tzw. antyfutbol, ale piłka nożna to nie łyżwiarstwo figurowe lub skoki narciarskie – nie ma w niej ocen za styl. – Oczywiście chciałoby się zawsze, żeby to były piękne, wysokie zwycięstwa. Natomiast mamy końcówkę sezonu, przyjeżdżają zespoły, które grają o utrzymanie. Tam jest bardzo dużo ambicji, bardzo dużo walki, ale są to zespoły, które mają też swoje atuty. Próbują się nam przeciwstawić i bardzo mocno musimy pracować w obronie. Uważam, że to jest klucz do wygrywania kolejnych spotkań – zaznacza szkoleniowiec Wisły.
26 goli i 10 asyst
Niektórzy zawodnicy Wisły mają już w nogach ponad 35 spotkań, bo jesienią grali w europejskich pucharach. Rekordzista Rafał Mikulec wystąpił w 37, Angel Baena, Bartosz Jaroch i Angel Rodado zagrali w 36, z czego dwaj ostatni łącznie zaliczyli na boisku ponad 3000 minut. Rodado w środę wrócił do gry i strzelił zwycięskiego gola. Pierwszy strzał miał nieudany, ale drugi był już taki, do jakich Hiszpan nas przyzwyczaił. – Dobrze było wejść na boisko i pomóc drużynie. Cieszymy się, bo to nasze trzecie zwycięstwo z rzędu i mamy teraz kilka kolejnych meczów, w których możemy zrobić krok naprzód, by zakwalifikować się do baraży – podkreśla zawodnik, który ostatnio pauzował z powodu urazu barku. Nie jest w stu procentach sprawny, ale może grać. – Po kilku dniach czułem się naprawdę dobrze, lepiej niż się spodziewałem. Pracowałem z fizjoterapeutami i lekarzami. Mamy świetny sztab i muszę im podziękować, bo bardzo mi pomogli. Także trenerowi przygotowania fizycznego i całemu zespołowi. Jestem szczęśliwy i mam nadzieję, że do końca sezonu będzie dobrze. Nie mogę robić wszystkiego, ale większość rzeczy kontroluję. Gram z dobrą ochroną, więc się nie boję – zaznacza.
Łatwo nie było
O tym, ile znaczy dla „Białej Gwiazdy”, nikogo nie trzeba przekonywać. 28-latek sprowadzony pod Wawel przez Jerzego Brzęczka we wszystkich rozgrywkach strzelił 26 goli i zanotował 10 asyst. – Jest wyjątkowym piłkarzem. Jednym z lepszych, z jakim miałem przyjemność grać. Nie chciałbym powiedzieć, że na treningach jest nie do zatrzymania, bo siebie w jakiś sposób bym deprecjonował, natomiast jest bardzo ciężko. Trzeba to robić siłą. Jest tak wyszkolony technicznie i tak panuje nad piłką, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Do tego ma zimną krew i jakościowy strzał – wylicza Uryga.
Środkowy obrońca miał dwie świetne szanse na zdobycie bramki, która dałaby Wiśle większy komfort. Nie udało się jemu, nie udało Jarochowi i gospodarze do końca drżeli o wygraną. W doliczonym czasie uratowała ich interwencja Patryka Letkiewicza. – Naciskali na nas, bo wiedzieli, że jeśli strzelą gola, to zabiorą nam punkt na naszym stadionie. W takiej sytuacji zawsze chcemy utrzymać wynik, ale też liczymy, że może uda się wyprowadzić kontratak, strzelić trzecią bramkę – komentuje Rodado.
Michał Knura
22 STRZAŁY oddała Wisła na bramkę Chrobrego w środowym spotkaniu. Siedem z nich było celnych.
