Historyczny sukces
Udało się nam zrobić kilka niespodzianek i pokonać topowe zespoły – podkreślił Łukasz Żygadło, dyrektor sportowy częstochowskiego klubu.
Łukasz Żygadło nieoczekiwanie znów pojawił się na parkiecie. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus
Częstochowianie zakończyli rozgrywki na 8. pozycji i w pierwszej rundzie play offu odpadli z JSW Jastrzębskim Węglem, ale ich plan został wykonany, bo był nim awans do czołowej ósemki. - Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny sezon. Niestety, nie ominęły nas problemy, jak np. uraz Quinna Isaacsona – ocenił Łukasz Żygadło.
Patent na gigantów
Norwid zaskoczył swoją postawą. Został nawet okrzyknięty rewelacją rozgrywek. Częstochowianie dostarczyli kibicom mnóstwo radości, bo w fazie zasadniczej ograli wszystkich potentatów: Aluron CMC Wartę Zawiercia, PGE Projekt Warszawa, Asseco Resovię, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle czy właśnie JSW Jastrzębski Węgiel. - Dziękuję gorąco kibicom za fantastyczną atmosferę na naszych meczach, a chłopakom za udany sezon. Udowodnili, że potrafią grać i wygrywać z najlepszymi. To dobry prognostyk przed następnymi zmaganiami. Mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem – stwierdził dyrektor sportowy Norwida.Drużyna nie ustrzegła się kryzysu. Seria porażek spowodowała, że częstochowianie praktycznie do końca musieli drżeć o udział w play offie. Kluczowe okazały się zwycięstwa z Indykpolem AZS-em Olsztyn, Cuprum Stilonem Gorzów i Treflem Gdańsk. Pierwszy awans do play offu w historii klubu stał się faktem. – W trudnym momencie przeprowadziliśmy wiele rozmów i mieliśmy wiele scenariuszy na stole. Zadowolony jestem, że udało się porozmawiać z trenerami i zawodnikami w taki sposób, iż chłopaki znów zaczęli grać, jak na początku rozgrywek. Kryzys udało się zażegnać – stwierdził Żygadło.
Wielki come back
Nie tylko zespół, ale sam dyrektor sportowy przełamał bariery. W grudniu powrócił na... boisko. Zastąpił kontuzjowanego Isaacsona i bez treningów i przygotowań zaprezentował się wyśmienicie; jak za dawnych lat. Popisywał się sprytem, często mylił przeciwników na siatce. W meczu z PSG Stalą Nysa otrzymał nawet statuetkę MVP. Gdy Isaacson powrócił do składu, Żygadlo wrócił „za biurko”. Amerykanin jednak nie zachwycał formą. Zaczęto znów głośno mówić: „Łukasz wróć!”, ale z przyczyn regulaminowych nie było to możliwe. – Zawodnicy są od grania, a działacze od zarządzania zespołem. Całe szczęście, że Quinn wrócił, udało się awansować do play offu, w którym jak równy z równym graliśmy jeśli nie z najlepszą, to jedną z lepszych drużyn na świecie. Cóż chcieć więcej? – ocenił Żygadło.Zespół podziękował swojemu dyrektorowi za pomoc. Na dzień przed ostatnim spotkaniem sezonu siatkarze wręczyli mu upominek. – Zaskoczyli mnie. Również chciałbym im bardzo podziękować za ich pamięć z racji mojego wkładu w wynik. Dołożyli do prezentu krem na zmarszczki, oznaczony 55+. Nie wiem zatem, czy to była sugestia z ich strony, że mam „ciągnąć” do momentu, kiedy skończę 55 lat. Ale jeśli tak, postaram się być gotowy – zadeklarował.
Wyjątkowy mecz
Wiele spotkań bieżącego sezonu będzie się w Częstochowie długo wspominać. A które szczególnie będzie wspominał Żygadło? – Starcie z Aluronem w Częstochowie. Miałem przyjemność w nim zagrać. Wygraliśmy 3:2 po fantastycznej walce. Panowała wtedy superatmosfera. Muszę powiedzieć, że możliwość powrotu do grania i poczucie jeszcze raz na własnej na skórze wspaniałych emocji było czymś fantastycznym – zakończył działacz Norwida.