Sport

Głowy w górze

Po dwóch porażkach, których można było uniknąć, opolanie czekają na niedzielne starcie z Wisłą Kraków.

Doświadczeni piłkarze, jak Damian Tront (z lewej) i Dawid Czapliński w ostatnich meczach Odry spisali się poniżej oczekiwań. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

ODRA OPOLE

Po 27. kolejce z perspektywy Odry w tabeli 1. ligi niewiele się zmieniło. Drużyna Jarosława Skrobacza nadal zajmuje 14. miejsce i ma 2 punkty przewagi nad strefą spadkową, ale po porażce 1:2 w Pruszkowie szkoleniowiec „Niebiesko-czerwonych” miał kwaśną minę. - Jestem rozgoryczony tym meczem i bardzo zawiedziony, bo - nic nie ujmując pruszkowianom - bardziej my przegraliśmy niż oni zwyciężyli - podkreślił trener opolan. - Popełniliśmy błędy, które zadecydowały o tym, że wróciliśmy do Opola bez punktu. Zresztą był to kolejny taki mecz, bo 3 dni wcześniej podobnie, choć w innych okolicznościach, daliśmy się pokonać Polonii Warszawa. Są to więc trudne chwile dla nas.

Brakuje luzu

Na zwieszanie głowy jednak nie ma czasu. Nie można także patrzeć na nazwę najbliższego rywala, choć renoma „Białej Gwiazdy” budzi szacunek, a drużyna Mariusza Jopa zaliczana jest do grona kandydatów do awansu. - Wiosną jest sporo takich drużyn, które nie potrafią zdobywać punktów seryjnie, choć bardzo ich potrzebują - dodał szkoleniowiec Odry. - My też do nich należymy i gra się nam ciężko. To wynika z tego, że gdy się jest już na dole tabeli, to każda sytuacja na boisku wprowadza nerwowość w poczynania. Mamy co prawda w swoim składzie doświadczonych zawodników, ale oni też popełniają błędy i w trudnych momentach nie potrafią wziąć gry na siebie. Dlatego dwa ostatnie mecze - z Polonią i ze Zniczem - zakończyliśmy bez punktów. Podejrzewam, że gdybyśmy mieli bardziej komfortową sytuację w tabeli, a co za tym idzie trochę więcej luzu i trochę więcej swobody, to nie przegralibyśmy tych spotkań.

Odbudować mental

Przed niedzielnym starciem z Wisłą Kraków sztab szkoleniowy Odry zwraca przede wszystkim uwagę na odbudowanie mentalu swoich piłkarzy. - Mamy grać i patrzeć na to co się dzieje na boisku - wyjaśnia Jarosław Skrobacz. - Musimy walczyć na każdym metrze murawy. Musi się liczyć drużyna i jej cel, czyli to, żeby utrzymać 1. ligę dla Opola, bo na pewno na to zasługuje. Jestem o tym przekonany i tyle. Musimy wyjść z tego kłopotu, bo nikt z nas sobie nie wyobraża, żeby Odra spadła, tym bardziej że gramy już na pięknym, otworzonym dopiero co stadionie. Prawda jest jednak taka, że za wygląd stadionu nie dostaje się punktów. Bardzo się cieszymy, że mamy taki obiekt, mam jednak wrażenie, że bardziej cała Polska zazdrości Odrze i miastu tak nowoczesnego obiektu i bardziej to docenia niż jest to doceniane w samym Opolu. Stadion jest piękny i nowoczesny, więc źle byłoby, gdyby w najbliższym sezonie miała na nim nie grać 1. liga.

Wykrzesać więcej sił

- Musimy pracować i funkcjonować jako zespół, a zawodnicy muszą nabrać pewności siebie i wykrzesać jeszcze więcej sił oraz pokazać swoje najwyższe umiejętności. Nie możemy sobie pozwolić na zwieszenie głowy. Moment w Pruszkowie, gdy prowadząc grę straciliśmy przypadkową bramkę, okazał się kluczowy. W najmniej spodziewanym momencie, gdy posiadaliśmy piłkę nastąpiła strata w środku pola, a kontra rywali skończyła się przypadkowym rzutem karnym przy poślizgnięciu się Rafała Niziołka. To był moment, w którym właśnie głowy na chwilę poszły w dół i to kilka minut później spowodowało, że pruszkowianie trafili nas drugi raz. Później przez ponad godzinę staraliśmy się  odwrócić wynik i nasza wola była naprawdę duża, ale nie udało się. Musimy więc z tego wyciągnąć wnioski i grając konsekwentnie od pierwszego do ostatniego gwizdka zacząć zdobywać punkty - zakończył Jarosław Skrobacz.

Jerzy Dusik