Gol z dedykacją...
O tym wyjątkowym wydarzeniu nie tylko w rodzinie Bizackich, ale również w Tychach będzie się długo rozprawiało.
Olaf Bizacki w blasku jupiterów nie tylko z powodu gola, ale i narodzin córki, Oliwii. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus
WŁODZIMIERZ SOWIŃSKI Z RUMUNII
Nie tak dawno Olaf Bizacki wyjawił nam, że marzy o debiucie w reprezentacji Polski w turnieju mistrzowskim. I tak się stało, ale podczas mistrzostw świata Dywizji 1A w Sfantu Gheorghe towarzyszą mu dodatkowe emocje. W nocy z niedzieli na poniedziałek był w stałym kontakcie z żoną Adą i na świat przyszła maleńka Oliwia. Gdy w 7 min meczu „Bizak” posłał silne uderzenie w stronę bramki i krążek wylądował w siatce, koledzy natychmiast zrobili kołyskę, by zakomunikować kibicom, że w reprezentacji miało miejsce ważne wydarzenie. A dumny tata zrobił swojej córce prezent.
- Szczerze, do momentu rozgrzewki nie myślałem o meczu, bo przecież starałem się wspierać Adę i byłem rozdygotany – uśmiecha się sympatyczny defensor z Tychów. - Może dlatego podszedłem do tego meczu na luzie, z dużą swobodą. Nie potrafię powiedzieć, czy zamknąłem oczy przy strzale (śmiech), ale pewnie tak, bo była duża moc. Graliśmy, w mojej ocenie, zdecydowanie lepiej niż z Rumunami, choć zdobyliśmy tylko dwa gole. Najważniejsze, że prezentujemy się odpowiedzialnie i staramy się realizować założenia taktyczne, które nakreśla trener. Sporą robotę wykonują nasi bramkarze, John i Tomaš, więc na pewno zasłużyli od nas na... zimną lemoniadę. To ważny mecz i mogę być zadowolony, że przebywałem dużo na lodzie (w pełni zasłużenie otrzymał miano MVP tego spotkania – przyp. red.).
Trener Robert Kalaber, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, dokonał tylko jednej roszady w składzie. Johna Murraya w bramce zastąpił Tomaš Fučik i trzeba od razu dodać, że bronił z dużym wyczuciem i szczęściem. Zwłaszcza podczas liczebnych osłabień.
„Samuraje”, bo taki przydomek noszą Japończycy, są niewygodnym rywalem. Poruszają się szybko po lodzie i potrafią poszukać dogodnej pozycji i oddać niesygnalizowany strzał. Jednak z 11 strzałów w I tercji ani razu krążek nie trafił do naszej bramki. Podopieczni słowackiego selekcjonera oddali 8 uderzeń i „guma” dwa razy znalazła drogę do siatki. „Bizak”, zdrowo przyłożył, zaś Issa Otsuka miał ograniczone pole widzenia, bo przed nim stało po dwóch zawodników z obu drużyn i nie miał szans na skuteczną interwencję.
W 15 minucie Fučik miał problem ze stalką w bucie, nastąpiła przerwa i drżeliśmy czy przypadkiem nie otrzyma kary za ruszenie bramki lub też opóźnianie gry. W końcu serwisancie uporali się z problemem i Czech z polskim paszportem mógł wrócić między słupki.
- Przez 10 minut drugiej tercji byłem niemal bezrobotny, ale potem moi koledzy się postarali, by mnie Japończycy rozgrzali – uśmiechał się mistrz kraju z GKS-em Tychy. - Dla mnie to mało istotne, że na 6 sekund przed końcem krążek wpadł do naszej bramki, bo wynik jest dla nas korzystny.
O tym, że Patryk Krężołek posiada intuicję strzelecką, wiemy nie od dziś. Z Rumunami popisał się efektownym golem, a kolejnego zaliczył z Japończykami. Tym razem Dominik Paś podawał z prawej strony, zaś napastnik rodem z Krynicy-Zdroju uderzył z powietrza i japoński bramkarz nie miał wiele do powiedzenia
Druga tercja, tak do połowy, była pod dyktando naszych hokeistów (w strzałach 15-6), ale cóż z tego, skoro było bez bramek. Kilka razy grali w przewadze, ale nic z tego nie wyszło. Ten element jest wyraźnie do poprawy i może w miarę rozwoju turnieju będzie lepiej. W tej tercji Fučik musiał się wykazać umiejętności i miał trochę szczęścia. Yu Sato dwa razy (27 i 28 min) był tuż przed naszym bramkarzem, ale ten wyszedł z kłopotów obronną ręką. W 35 min szansę na zmniejszenie strat miał Shogo Nakijma, ale i tym razem Fučik zatrzymał krążek przed linią. Od połowy meczu Japończycy mieli przewagę i nasi hokeiści sprawiali wrażenie apatycznych. W 50 minucie Naruto Nakajama nie wykorzystał znakomitej sytuacji, a na 3:11 minuty przed końcem japoński golkiper zjechał z lodu i jego zespół grał z przewagą jednego zawodnika. Z kolei na 35 sekund przed końcem Bartosz Ciura za zagranie wysokim kijem powędrował na ławkę kar i na 6 sekund przed końcem Yuto Osawa zdobył honorowego gola.
- Ten mecz powinien rozstrzygnąć się w drugiej tercji, ale z wielu sytuacji nie potrafiliśmy strzelić gola – ubolewał trener Kalaber. - Gdybyśmy zdobyli gola, pewnie byłyby następne, a tak było nerwowo do samego końca. Nie mam pretensji do chłopaków, bo grają odpowiedzialnie i są mocno zaangażowani. Szkoda, że Fučikowi nie udało się utrzymać czystego konta. Teraz mamy dzień przerwy, odpoczniemy i będziemy myśleli o kolejnym spotkaniu, z Włochami.
Polscy hokeiści mają komplet punktów po dwóch meczach i ten fakt wydaje się najważniejszy.
◼ Polska – Japonia 2:1 (2:0, 0:0, 0:1)
1:0 – Bizacki – Paś (6:27), 2:0 – Krężołek – Paś – Zygmunt (19:16), 2:1 – Osawa – Takagi (59:54, 6 na 4).
Sędziowali: Daniel Prazak (Czechy) i Anssi Salonen (Finlandia) – Kai Juergens (Niemcy) i Simon Ricken (Austria). Widzów 1112.
POLSKA: Fučik; Bizacki – Ciura (2), Bryk – Biłas, Naróg – Górny, Zieliński - Wanacki; Krężołek – Paś – Zygmunt (2), Jeziorski – Komorski – Łyszczarczyk, Dziubiński (2) – Tyczyński (2) – Sadłocha, Gościński (2) – Syty – Krzysztof Maciaś. Trener Robert KALABER.
JAPONIA: I. Otsuka; Ishida – Hayata, H. Sato – Halliday, Otsu (2) – Kimura (2), R. Takada – Toko; Y. Sato (4) – T. Nakajima – Hanzawa, Hirano – Nakajima – Takagi, Isogai (2) – Suzuki – Irikura, K. Sato (2) – Okubo – Osawa. Trener Jarrod SKALDE.
Kary: Polska – 10 min, Japonia – 12 min
Pozostałe mecze: Włochy - Ukraina 2:3 (0:1, 1:1, 1:0, 0:0) po karnych 0-1, Wielka Brytania -Rumunia 2:1 (1:1, 0:0, 0:0, 1:0) po dogrywce.
1. POLSKA |
2 |
6 |
6:2 |
2. Włochy |
2 |
4 |
6:4 |
Wlk. Brytania |
2 |
4 |
6:4 |
4. Ukraina |
2 |
3 |
6:6 |
5. Rumunia |
2 |
1 |
2:6 |
6. Japonia |
2 |
0 |
2:6 |
Dzisiaj w mistrzostwach jest dzień wolny.
31 STRZAŁÓW oddali nasi hokeiści, zaś rywale zrewanżowali się 28 uderzeniami.
35. ZWYCIĘSTWO zaliczyli Biało-czerwoni w 43 meczu z Japończykami; ponadto dwa razy zremisowali i 6 razy przegrali. Bramki 215:99.
200. WYSTĘP w reprezentacji zaliczył jej kapitan Krystian Dziubiński, który dotychczas zdobył 61 goli.