Sport

GieKSa chce powtórki!

Piąty finał z rzędu byłby niebywałym wyczynem, nienotowanym w historii katowickiego klubu.

Grzegorz Pasiut rozpoczął 20. rok występów w ligowej rywalizacji. Fot. Sebastian Sienkiewicz/PressFocus

TAURON HOKEJ LIGA

W miniony piątek rozpoczął 20. sezon ligowy. Ma w kolekcji dziewięć tytułów mistrzowskich, w tym dwa z Niomanem Grodno (2017 i 2018) i mimo upływu lat nadal prezentuje wysoką formę. 38-letni Grzegorz Pasiut, bo o nim mowa, jest niewątpliwie ligową ikoną, liderem oraz kapitanem GKS-u Katowice, ale też jest ciągle głodny sukcesów. Ubiegłoroczni wicemistrzowie kraju nie ukrywają wysokich aspiracji, a mają za sobą dwa mecze, cztery punkty oraz trzy strzelone gole.

Trudne początki

Przed sezonem kadra GKS-u została odchudzona. W 4. formacji występują zawodnicy, którzy dopiero skończyli wiek juniora. To inwestycja, jak twierdzą wszyscy związani z klubem, w przyszłość i liczą, że młodzież wykorzysta szansę. Skład jest wąski, już teraz GKS gra na siedmiu obrońców. Być może działacze pomyślą o wzmocnieniach nie tylko w defensywie, ale również w ofensywie, bo okno transferowe będzie trwało do lutego, do zakończenia sezonu zasadniczego.

Z nowych zawodników najsolidniejsze wrażenie robi bramkarz Jesper Eliasson, który pokazał się z dobrej strony w Bytomiu oraz Tychach. Szwed w potyczce z Polonią był głównym konstruktorem wygranej. Natomiast w drugiej, w Tychach, był bez szans przy uderzeniu Rasmusa Heljanki z bliskiej odległości w dodatkowym czasie.

- Odkąd sięgam pamięcią, początki sezonu mamy poniżej oczekiwań – podkreśla Grzegorz Pasiut. - To zrozumiałe, bo w drużynie mamy kilku nowych zawodników i nie znają naszej ligi. Muszą się adoptować do nowych warunków. Staramy się w każdym meczu o wygraną, ale nie zawsze to wychodzi. Najważniejsze, by na początku nie ponieść strat, bo potem jest trudno je odrobić. Z meczu na mecz będzie lepiej, acz muszę podkreślić, że nie lubię, gdy rytm meczowy jest zakłócany. Mamy za sobą dwa spotkania, zaś w najbliższy piątek mamy regulaminową przerwę. Wiem, że w naszej lidze nie da się tego uniknąć, ale nam to nie odpowiada.

Zadziwiająca różnica

Po pierwszym spotkaniu w Bytomiu byliśmy mocno rozczarowani postawą hokeistów z Katowic. Nikła wygrana 2:1 miała kilka źródeł. Przede wszystkim zadziwił swoją postawą reprezentant Ukrainy Bohdan Diaczenko, który stoi między słupkami polonistów. Ten golkiper może być rewelacją sezonu.  Do takiego wniosku dochodzimy zaledwie po dwóch spotkaniach. Ale też GKS raził niedokładnością oraz brakiem skuteczności.

Z kolei potyczka mistrza z wicemistrzem z poprzedniego sezonu w Tychach miała zupełnie inny przebieg. Obie ekipy stworzyły emocjonujące widowisko, choć padły zaledwie trzy gole. To jednak efekt dobrej postawy wspomnianego Eliassona oraz Tomaša Fučika, którzy interweniowali z dużym wyczuciem.

- Nie potrafię powiedzieć, dlaczego była tak spora różnica między tymi meczami – stwierdził napastnik, Mateusz Bepierszcz, który od początku wskoczył na wyższy poziom gry. - Może mieliśmy w głowach, że wygraliśmy w sparingu z Polonią 13:1? To jednak zupełnie inne rozdanie. Nasi rywale kilka tygodnie temu byli zupełnie w innym miejscu, a teraz pokazali się z dobrej strony. Nawet nie wiem, dlaczego byliśmy tak sparaliżowani. A z Tychami walka była na całego, a wystarczyła nam ona do zdobycia punktu. Najważniejsze, że idziemy w dobrą stronę.

Szkoda punktu...

Podopieczni trenera Jacka Płachty zjeżdżali z lodu mocno poirytowani, a pod szatnią panowała grobowa cisza. Trudno się dziwić takiej sytuacji, wszak GieKSa sporymi fragmentami grała jak równy z równym.

- Śmiem twierdzić, że mieliśmy kontrolę w tym meczu - mocno zaakcentował Pasiut. - By jednak odnieść zwycięstwo, trzeba strzelić więcej niż jedną bramkę. Popełniliśmy kilka błędów i skutkowało to wykluczeniami. Przeciwnik okazał się lepszy i wygrał w dogrywce. Myśmy z kolei nie wykorzystali szans w regulaminowym czasie. Pocieszam się, że prezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej niż w Bytomiu. Chcemy wygrywać w każdym meczu, ale czasami rywal jest lepszy, sprytniejszy i skuteczniejszy. Spotkania z tymi najlepszymi pewnie będą tak wyglądały. Jednak zachowuję spokój, bowiem wiem, jaki mamy potencjał. Przyjdzie czas, że go uwolnimy.

Jakie są prognozy na dalszą część sezonu? Kibice GieKSy pewnie oczekują piątego z rzędu finału mistrzostw Polski, a byłby to niebywały wyczyn...

- Nas interesuje gra o złoty medal, mówię o tym głośno i wierzę, że tak będzie – podkreśla Pasiut. - Jestem po lekturze ekspertów i wszyscy już okrzyknęli GKS Tychy mistrzem. Aprzecież każdy zespół, który przystępuje do rywalizacji, ma prawo myśleć i mówić o złocie. Z każdym treningiem, każdym meczem będziemy lepsi i silniejsi. Wszystko zweryfikuje lód, ale dla nas cel jest jeden.

Pasiut realnie ocenia możliwości zespołu GKS-u oraz ich najsilniejszych rywali. Może i kadra jest szczuplejsza, ale  ma odpowiednią jakość. Dwa dni temu w Tychach mieliśmy zaledwie przedsmak tego, co będzie się działo w trakcie sezonu.

Włodzimierz Sowiński