Francesco Bagnaia i życie w koszmarze
Po fatalnym weekendzie we Włoszech zakończonym bez punktów, aktualny wicemistrz świata stracił już matematyczną szansę na tytuł. Nad Włochem powoli zaczynają zbierać się czarne chmury.
Jeszcze rok temu Francesco Bagnaia walczył o tytuł mistrza świata, teraz jest cieniem samego siebie. Fot. Fabio Averna/SIPA USA/PressFocus
MOTO GP
Kolejny weekend wyścigowy bez zdobycia chociaż jednego punktu przez Francesco Bagnaię - przed startem sezonu taki scenariusz wydawał się niemożliwy, a jednak się spełnia. Podczas Grand Prix San Marino, po względnie udanych kwalifikacjach, w sobotę i niedzielę było już tylko gorzej. Sobotni sprint „Pecco” ukończył na 13. miejscu, a w niedzielnym wyścigu na 8 okrążeniu zaliczył uślizg, co w konsekwencji zakończyło się upadkiem.
Włoch w trwającym sezonie ma na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo w niedzielnym wyścigu - podczas Grand Prix USA - i w żadnym aspekcie nie przypomina zawodnika, który w poprzednim sezonie do ostatniej rundy walczył o mistrzostwo z Jorge Martinem.
Miłe złego początki
Początek nowego sezonu rozpoczął się dla Włocha obiecująco. W premierowym starcie w Tajlandii na torze Chang wywalczył dwukrotnie trzecie miejsce, tracąc niewiele do drugiego Alexa Marqueza i zwycięzcy, zespołowego kolegi Marca Marqueza. Następne rundy wyglądały bardzo podobnie. Za wyjątkiem Grand Prix USA „Pecco” nie był w stanie powalczyć o zwycięstwo, ale systematycznie plasował się na podium.
Poważne problemy zaczęły się we Francji. To właśnie na legendarnym torze Le Mans Bagnaia pierwszy raz w sezonie nie wywalczył choćby punktu, a sama dyspozycja zawodnika pozostawiała wiele do życzenia. Kolejne rundy nie przynosiły znaczącej poprawy wyników. Podczas Grand Prix Katalonii zanotował swoje najgorsze kwalifikacje od 2022 r. zajmując w nich 21. miejsce.
Czara goryczy przelała się po GP San Marino, gdzie w rozmowie z reporterem Sky Italy Bagnaia był kompletnie sfrustrowany i zrozpaczony. - Moja cierpliwość się kończy. To trudne. Nie stracę wiary w swój potencjał, ani w zespół. Będziemy dalej pracować i pewnego dnia wrócimy. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko. Żyję w koszmarze i chcę tylko podnieść głowę, żeby zobaczyć trochę światła - zaskoczył wyznaniem.
Zapytany o słowa swojego zawodnika szef zespołu Ducati Gigi Dall’Igna wyraził się jasno: - Sytuacja z „Pecco” jest zdecydowanie delikatna; walczy. Ja też straciłem cierpliwość, podobnie jak kibice Pecco. Wydaje mi się całkiem normalne, że ktoś może mówić takie rzeczy, gdy nie ma rezultatów. Będziemy musieli znaleźć z tego wyjście - stwierdził Dall’Igna.
Cień Marqueza
Przed sezonem decyzja o przyznaniu fotela kierowcy dla Marca Marqueza okazała się dla Ducati strzałem w dziesiątkę. Wybór pomiędzy Eneą Bastianinim, obecnym mistrzem świata Martinem, a ośmiokrotnym zdobywcą tytułu Marquezem nie był oczywisty, a decyzja przez zespół z Bolonii długo odwlekana. W końcu padło na Hiszpana, który w obecnym sezonie zdominował stawkę i jest na dobrej drodze po kolejny tytuł mistrza świata, po 6 latach przerwy od ostatniego trofeum.
„Pecco” znajduje się na przeciwległym biegunie. Oczekiwania stworzenia jednego z najlepszych duetów w historii w MotoGP okazały się być złudne, a sam zawodnik został przyćmiony przez starszego kolegę. Jego strata do Marqueza w klasyfikacji generalnej wynosi prawie 300 punktów. Bagnaia coraz mocniej musi oglądać się za siebie, aby utrzymać miejsce na podium. Jego przewaga nad czwartym w klasyfikacji generalnej Włochem Marco Bezzecchim stopniała do 8 punktów.
Szczęśliwa Japonia?
Po tygodniowej przerwie kierowcy po raz kolejny w historii zawitają do Japonii na tor w Motegi (26-28 września). W kraju kwitnącej wiśni dwukrotny mistrz świata stanie znów przed szansą przypomnienia sobie, jak smakuje zwycięstwo. W zeszłym sezonie zanotował tam dublet, wygrywając zarówno sobotni sprint, jak i niedzielny wyścig, po imponujących pojedynkach z Eneą Bastianinim i Jorge Martinem. Teraz azjatycka runda może okazać się bardzo ważna w perspektywie pozycji Pecco w przyszłym sezonie. Pomimo podpisanego kontraktu do 2026 roku stawką tych wyścigów może być dla Francesco Bagnaia pozostanie w fabrycznym zespole Ducati na kolejny sezon.
Miłosz Derda
