Formacje specjalne
Unia odniosła cenną wygraną i na wszystkich patrzy z góry.
Erik Ahopelto łączy wysoką formę i dobrą skuteczność. Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus
Plan trenera Roberta Kalabera przed meczami z najgroźniejszymi rywalami został w pełni zrealizowany. W Tychach był komplet punktów, a na własnej tafli wygrana z wicemistrzami kraju z Katowic, ale po dogrywce. Tym razem kluczowe role odegrały formacje specjalne. Na początku sezonu zespół z Oświęcimia prezentuje się najsolidniej i prowadzi w tabeli. W dotychczasowych meczach stracił tylko punkt.
Dla przebiegu pierwszej tercji kluczowa była jej 11 minuta. Juho Koivusaari otrzymał karę 5 minut za rzucenie rywala na bandę i goście znaleźli się w potrzasku. Gospodarze zaczęli cierpliwie i uważnie rozgrywać krążek i na efekty nie trzeba było czekać. Erik Ahopelto wykorzystał dobrą sytuację pod bramką i pokonał po raz pierwszy Jespera Eliassona. GieKSa nadal jednak była w mało komfortowej sytuacji, a gospodarze nieźle pracowali w formacjach specjalnych i na 2:0 podwyższył Daniel Olsson Trkulja przy współudziale dwóch fińskich kolegów. Jacek Płachta, trener GKS-u, mocno pokrzykiwał na swoich podopiecznych. W końcu Bartosz Fraszko po świetnym podaniu Grzegorza Pasiuta znalazł się w sytuacji sam na sam i jej nie zmarnował. Z przebiegu gry prowadzenie Unii było jednak w pełni zasłużone.
W kolejnej odsłonie znów dały znać o sobie formacje specjalne. Nim to jednak nastąpiło, w 29 minucie Martin Kasperlik znalazł się w sytuacji sam na sam i jej nie wykorzystał! Gdy na ławkę udał się Roman Rac, szansa otworzyła się przed przyjezdnymi i Jacob Lundgärd doprowadził do remisu. W 34 minucie doszło do dość kontrowersyjnej sytuacji, bowiem Samuel Petraš ostro został potraktowany przy bandzie. Sędziowie nie zareagowali i napastnik Unii opuszczał taflę z pomocą kolegów.
W trzeciej tercji rozgorzała walka na całego, ale o wszystkim miała zadecydować dogrywka, choć tuż przed nią gospodarze mieli wyśmienitą sytuację, lecz golkiper gości stanął na wysokości zadania.
W dodatkowym czasie nie mieliśmy prawa się nudzić. Jedni i drudzy mieli okazje do wygranej. Olsson Trkulja oraz Mika Partanen uderzali silnie, ale Eliasson zachował czujność. W rewanżu w 63 minucie Pasiut trafił w słupek, a po chwili świetnym rajdem popisał się Aleksander Peresunko i zdobył zwycięskiego gola. Ukrainiec ma odpowiednią szybkość i nie boi się indywidualnych wyzwań.
Włodzimierz Sowiński
◼ Unia Oświęcim – GKS Katowice 3:2 (2:1, 0:1, 0:0; 1:0)
1:0 – Ahopelto – Heikkinen - Olsson Trkulja (11:21, w przewadze), 2:0 - Olsson Trkulja – Ahopelto – Heikkinen (14:48, w przewadze), 2:1 – Fraszko – Pasiut – Verveda (19:36), 2:2 - Lundgärd – Wronka – Fraszko (27:43, w przewadze), 3:2 – Peresunko – Söderberg - Olsson Trkulja (63:17).
Sędziowali: Krzysztof Kozłowski i Andrzej Nenko – Mateusz Kucharewicz i Michał Żak. Widzów 2205.
UNIA: Lundin; Matthews – Morrow, Mäkelä – Florczak, Scarlett – Söderberg (2), Mościcki – Prokopiak; Moutrey - Olsson Trkulja – Peresunko, Partanen – Heikkinen – Ahopelto, Petraš (2) – Rac (2) – Kasperlik, Prusak – Galant – Krzemień. Trener Robert KALABER.
GKS: Eliasson; Hoffman – Maciaś, Verveda – Varttinen, Lundgärd – Runesson, Chodor; Wronka – Pasiut – Fraszko, Dupuy – Anderson – Bepierszcz, Koivussari (7) – McNulty – Jonasz Hofman (2), Magee – Michalski – Jakub Hofman. Trener Jacek PŁACHTA.
Kary: Unia – 6 min, GKS – 9 min.
44 SEKUNDY kary Koivussariego upłynęły, gdy gospodarze zdobyli pierwszego gola.
56 SEKUND było do końca kary Raca, gdy goście doprowadzili do 2:2.
77 SEKUND było do końca kary Koivussariego,gdy miejscowi po raz drugi pokonali Eliassona.
