Sport

Forma w gęstej mgle

Pięć fatalnych liczebnych przewag w wykonaniu naszych hokeistów to element, który należy natychmiast poprawić.

Paweł Zygmunt dzielnie walczył, zdobył gola, ale do pełni szczęścia jemu i kolegom jeszcze brakuje. Fot. PAP/Michał Meissner

REPREZENTACJA POLSKI

Biało-czerwoni w piątym spotkaniu towarzyskim przegrali na Stadionie Zimowym w Sosnowcu z Włochami 2:3. Porażkę można byłoby przeboleć, ale zespół zaprezentował się poniżej wymaganego poziomu. Do mistrzostw świata Dywizji 1A w rumuńskim w Sfantu Gheorghu pozostało osiem dni, zaś forma naszych hokeistów jest we mgle i, jak na razie, nie widać by się z niej wyłoniła.

Skład reprezentacji już z tyszanami nie był specjalnym zaskoczeniem, choć Dominik Paś tym razem wystąpił w roli środkowego, mając u bok Bartłomieja Jeziorskiego oraz Pawła Zygmunta. Kamil Sadłocha został oddelegowany do Filipa Komorskoiego oraz Alana Łyszczarczyka. Dwaj weterani, Damian Kapica z Krystianem Dziubińskim, byli wspierani przez Patryka Krężołka. Z kolei Mikołaj Syty, grający w poprzednich meczach z Litwą i Ukrainą w wyższych formacjach, tym razem kierował czwartym atakiem, w którym grali Mateusz Michalski i Mateusz Gościński. Chyba ten atak jest najbardziej zbliżony do tego, co zobaczymy podczas turnieju mistrzowskiego. W składzie zabrakło obrońcy Jakuba Wanackiego oraz napastników Krzysztofa Maciasia, Damian Tyczyńskiego, Igora Smala i Sebastiana Brynkusa.

W ekipie Italii zbrakło utalentowanego Alessandro Segafredo, którego ZSC Lions Zurych gra w finale mistrzostw Szwajcarii z HC Lozanna. Tommaso De Luca, Giovanni Morini, Alex Petanam są kontuzjowani i ich występ w Rumunii stanął pod znakiem zapytania

O pierwszej tercji chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Biało-czerwoni byli zaledwie tłem dla szybkich, pomysłowo grających Włochów. Jeszcze dobrze nie usadowiliśmy się na trybunach, a goście trzy razy sprawdzili czujność Johna Murraya. Posiadali przewagę, ale i oni mieli problemy. Najpierw w boksie kar znalazł się Bryce Misley, ale nasze formacje specjalne nie stworzyły żadnego zagrożenia. Niespełna 3 min później na ławie usiadł Luca Zanetta i znów nasza niemoc była zastraszająca. To był poważny powód do zmartwienia i irytacji. Na początku 14 min Komorski za opóźnianie gry został ukarany 2 minutami. Włosi pokazali nam jak należy wykorzystywać takie sytuacje, bo Phil Pietroniro zdobył prowadzenie. Włosi byli w natarciu i Iwan Deluca po raz drugi posłał krążek do siatki. W 15 min Paś znalazł się w dobrej sytuacji, ale posłał krążek obok bramki. Tę odsłonę w strzałach przegraliśmy z kretesem 5-16 i mieliśmy szczęście, że skończyło się na dwóch golach. Duża w tym zasługa Murraya.

W naszej szatni musiało być gorąco, bo Polacy nie tylko przyśpieszyli grę, ale przede wszystkim zaczęli konstruować składniejsze akcje. W 27 min Paweł Zygmunt sprytnie przekierował strzał Karola Biłasa i zmniejszył straty. Biało-czerwoni ponownie dwa razy grali w przewadze, ale znów wyglądali mizernie. Nie stworzyli żadnej sytuacji, by doprowadzić do remisu, choć ta odsłona była już lepsza, ale do doskonałości jeszcze brakowało.

Oczekiwaliśmy, że w ostatniej tercji nasi hokeiści jeszcze bardziej podkręcą tempo, a tymczasem już na początku Oskar Jaśkiewicz dał się ograć jak mikrus i Nick Saracino nie miał problemu ze zdobyciem kolejnego gola. O następnej przewadze już nie zamierzamy pisać, bo nie chcemy się pastwić nad naszymi hokeistami. Jeżeli w ciągu 2 minut gry oddaje się dwa strzały, wystarcza to za cały komentarz. W końcu za sprawą Krężołka, który wykazał się sprytem, zmniejszyliśmy straty. To jednak było wszystko na co było Polaków stać.

- Graliśmy bez ikry, zaangażowania i to nie mogło przynieść efektów – stwierdził poirytowany trener Robert Kalaber. - Czasu do turnieju mamy mało i musimy grać zdecydowanie lepiej i agresywniej. W rewanżu będą zmiany i może będzie lepiej.

Dzisiaj o 14.15 mecz rewanżowy na Stadionie Zimowym w Sosnowcu.


◼  Polska – Włochy 2:3 (0:2, 1:0, 1:1)

0:1 – Pietroniro – Frycklund – Saracino (13:32, w przewadze), 0:2 – Deluca – Larkin – Brunner (14:21), 1:2 - Zygmunt – Biłas – Zieliński (26:13), 1:3 – Saracino (41:46), 2:3 – Krężołek – Zygmunt – Bizacki (52:29)

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Krzysztof Kozłowski - Eryk Sztwiertnia i Michał Żak. Widzów 1000.

POLSKA: Murray; Ciura – Bizacki, Bryk – Florczak, Jaśkiewicz - Górny, Biłas – Zieliński; Jeziorski – Paś – Zygmunt, Sadłocha – Komorski (2) – Łyszczarczyk, Kapica – Dziubiński – Krężołek, Michalski – Syty (2) – Gościński. Trener Robert KALABER.

WŁOCHY: Fadani; Larkin – Glira (2), Di Tomaso – Trivellato, Pietroniro – Zanetta (2), Gios – Spornberg; Purdeller – Frycklund – Salinitri, Saracino - Gennaro – Ierullo, Gazley – Mantenuto (2) – Frigo, Brunner (2) – Misley (2) – Deluca. Trener Jukka JALONEN

Kary: Polska – 4 min, Włochy – 10 min.


28 SEKUND przebywał w boksie kar Komorski, gdy rywale zdobyli prowadzenie.

32 STRZAŁY oddali Włosi na bramkę Murraya, a Biało-czerwoni zrewanżowali się22.

49 SEKUND dzieliło pierwszą i drugą bramkę Włochów.

Włodzimierz Sowiński