Sport

Fińskie żądło

„Pasy” w Gdańsku odniosły 6. zwycięstwo na obcym stadionie i są najskuteczniejszym zespołem w meczach wyjazdowych.

Benjamin Kallman może uważać się za „ojca zwycięstwa” Cracovii w Gdańsku. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Mecz z Lechią jednoznacznie pokazał, że drużyna trenera Dawida Kroczka na obcych boiskach czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Popularne „Pasy” odniosły już szóste zwycięstwo na wyjeździe i tylko raz wracały z delegacji na tarczy, przegrywając z Radomiakiem. Wygrana w Trójmieście nie byłaby możliwa, gdyby nie znakomita dyspozycja najgroźniejszego "żądła" zespołu spod Wawelu, Benjamina Kallmana. 26-letni Fin w drugim meczu z rzędu (w poprzedniej kolejce Cracovia wygrała 6:2 z Motorem Lublin) zapisał dwupak, a tak w ogóle już dziewięć razy zmusił bramkarzy do kapitulacji. Lepszy od niego jest tylko Portugalczyk Leonardo Rocha z Radomiaka, który ma jedno trafienie więcej.

W niedzielę Cracovii pomocną dłoń podał już w 4 minucie pomocnik biało-zielonych Tomasza Neugebauer, który lekkomyślnie zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Takiego „prezentu” Kallman nie mógł zmarnować, bo arbiter - rzecz oczywista - podyktował „jedenastkę”. Fin bezbłędnie uderzył z „wapna”

Gospodarze tylko przez chwilę wyglądali na oszołomionych i zbitych z tropu, a potem ruszyli do odrabiania strat. Nie wykreowali zbyt dogodnych sytuacji do zdobycia gola, ale nękali golkipera „Pasów” Henricha Ravasa strzałami z dystansu. W 25 minucie Słowak w rewelacyjnym stylu odbił piłkę po bardzo groźnym uderzeniu Ukraińca Maksyma Chłania. Gdy wydawało się, że na przerwę gdańszczanie zejdą z jednobramkowym mankiem, zostali powaleni na ziemię po raz drugi. W 44 minucie Bośniak Ajdin Hasić rzucił futbolówkę za plecy obrońców Lechii, Kallman przyjął ją na klatkę piersiową i sprytnym strzałem, wręcz ze stoickim spokojem, skierował ją do bramki. Gol do szatni podkopał wiarę gospodarzy w korzystny wynik.

Ci w drugiej połowie szarpali się jak - nie przymierzając - ryba w sieci, ale w 77 minucie zdołali strzelić kontaktowego gola. Bośniak Rifet Kapić zacentrował z rzutu rożnego, a wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Bujar Pllana zmusił do kapitulacji Ravasa. Był to jednak „łabędzi śpiew” gospodarzy, którym uciekał czas i... puszczały nerwy, stąd dwie żółte kartki w końcówce za niesportowe zachowanie.

Bogdan Nather


MÓWIĄ LICZBY
LECHIA CRACOVIA
58 posiadanie piłki 42
4 strzały celne 8
7 strzały niecelne 7
5 rzuty rożne 4
1 spalone 3
17 faule 9
6 żółte kartki 2
1 czerwone kartki 0